USG

Mój boski tata, swoim sprytem, darem przekonywania przesunął mi termin USG z za tygodnia na dzisiaj. Nawet nie byłam przygotowana, zjadłam śniadanie itp. Ale poszłam. Samo badanie było bardzo mało przyjemne, lekarka wciskała mi tą kulkę najmocniej jak mogła, a ja robiłam głupie miny i stękałam. Przynajmniej miała trochę śmiechu ze mnie. Ale na szczęście nic nie wykryli. Podejrzenie kamieni żółciowych okazało się tylko podejrzeniem. W śródku jestem zdrowa :)
Zawsze byłam zła, że przy tak pięknej pogodzie muszę być w pracy. Dzisiaj, gdy miałam okazję w samo południe z niej wyjść, zapragnęłam szybko do niej wrócić. Upał był nie do wytrzymania, a w pracy tak chłooooodno.
Byliśmy dzisiaj znowu na naukach przedślubnych, niewiele zapamiętałam. Ale byłam razem z NIM więc to się liczy najbardziej. Wklejam fotkę, jak stoję w ogródku przy kościele. Mieliśmy się umówić do poradni rodzinnej ale nie wyszło, bo nie mamy konkretnego terminu ślubu. Ech.