Zarówno House jak i Plotkara na razie się skończyły, więc w desperacji sięgnęłam po Klub Szalonych Dziewic. Fajne to nawet :)
Moje wieczne zmęczenie wzięło się stąd, że do ślubu już miesiąc z groszami i przygotowania rozpoczęły się na dobre. W zeszły weekend (nie ten tylko poprzedni) byliśmy w moich stronach porozwozić zaproszenia. W sumie fajnie spędziliśmy czas. Przyznam, że po 9 latach nieżeglowania wybrałam się popływać trochę. Zdziwił mnie, fakt, że prawie nic nie zapomniałam! Trochę wiało, a że na łodzi byliśmy tylko w dwójkę, więc udokumentować zbyt dokładnie moich poczynań się nie dało. Ale wklejam, co mam :)
Wyszłam trochę, nie ten teges, ale innych zdjęć nie mam :(
Mój men, którego nieźle przeganiałam ze sterburty na bakburte, celem wybierania odpowiednich szotów podczas zwrotów przez sztag lub przez rufe. Chociaż drogę obraliśmy taką, że ostrzyliśmy głównie, więc więcej było tych pierwszych.
Na trzeciej od lewej łódce pływaliśmy (ta najbardziej widoczna omega)
Zalew Rybnicki
Teraz w ten weekend, który minął byliśmy znowu w stronach narzeczonego mego i musiałam poznać nieskończoną liczbę jego członków rodziny. Ale przeżyłam ;) A tak naprawdę, muszę przyznać, że rodzinka zapowiada mi się całkiem sympatyczna :) W sobotę wieczorem zrobiliśmy grilla dla jego przyjaciół i najsmutniejszym punktem tego wieczoru, czy raczej nocy był fakt, że o 2 w nocy z zapałkami na oczach musieliśmy zmywać :)
W przyszły weekend odbieram sukienkę :)
Żeby nie było nudno, wklejam kilka normalnych zdjęć mnie, lub jak kto woli, by ciekawym rzeczom dodać trochę nudy :)
o ! Rybnik - moje miasto;)
ReplyDeletemiło, że osoba której notki od pewnego czasu obserwuję, pochodzi z moich stron;)
ale tło to kurcze masakra:) te kominy!
ReplyDeleteMartyna: chętnie bym zobaczyła Twojego bloga, ale masz tak zablokowanego, że nie mogę.
ReplyDeleteKiwaczek2: no niestety, jest to zalew właśnie dla elektrowni :)
ostatnia sukienka bardzo fajna...
ReplyDelete