Tydzień temu po ciężkich dniach w mojej pracy postanowiliśmy z mężem trochę wypocząć od ludzi, hałasu i w ogóle Wrocławia. Kiedy latem oglądałam propozycję miejsca wyjazdu integracyjnego mojej firmy stwierdziłam, że kiedyś muszę tam pojechać... Może wygląda banalnie, ale jezioro, ośrodek nad jeziorem, dookoła tylko lasy... Marzenie :) W piątek, coś mnie tknęło i w sobotę raniutko byliśmy w drodze do Złotnik Lubańskich. Spędziłam jeden z najcudowniejszych weekendów mojego życia. Była piękna pogoda, niebo niemal bezchmurne. W ośrodku i dookoła cisza jak makiem zasiał... Oprócz nas były w ośrodku jakieś osoby, ale te spędzały czas zupełnie inaczej. Pół soboty i pół niedzieli przeleżeliśmy na leżakach przy wodzie. W swetrach, szalikach ale było cudownie. Cisza, słońce, szum wody... i my. Nagadaliśmy się za wszystkie czasy, poczytaliśmy trochę książki i leżeliśmy w zupełnej ciszy chłonąc to co dookoła. Później spacerowaliśmy po pobliskich wzgórzach. Najciekawsze jest to, że byliśmy przejazdem przy tym miejscu, gdy nasze relacje ograniczały się jedynie do koleżeńskich :) Kto by pomyślał, że kolejna wizyta będzie już jako małżeństwo.
Gdyby kogoś zainteresowało miejsce: http://www.zloty-sen.pl/
Gdyby kogoś zainteresowało miejsce: http://www.zloty-sen.pl/
fajne zdjęcia
ReplyDeleteKiedy jeszcze bylam panna, to zastanawialam sie jak to jest "zona byc". Akurat w naszym przypadku zycie nie zmienilo sie po slubie, juz wczesniej mieszkalismy razem, mielismy wspolna kase, tylko nazwiska rozne. Przez pierwsze pol roku, kiedy mialam powiedziec "moj maz" to wybuchalam smiechem, wzbudzajac podejrzenia o niestabilnosc psychiczna ;) Dzis nie potrafie wytlumaczyc dlaczego mnie to smieszylo, ani dlaczego tak dlugo! No ale dzis mnie to juz tak nie bawi, ot zwykly stan posiadania: moje dziecko, moj pies, moj maz ;)
ReplyDeleteA jak Ty sie czujesz w roli prawowitej malzonki? Przyzwyczailas sie juz do tej mysli? I do nowego nazwiska? I do innych nowosci w zyciu, jakiekolwiek one by nie byly?
Ale ja Ci zazdroszcze.....
ReplyDeleteMiejsce wygląda genialnie - będę musiała sprawdzić jak wygląda dostanie się tam z Warszawy...
ReplyDeleteTwoje zdjęcia są naprawdę bajkowe i cudowne. A strona hotelu ... taka przeciętna.
ReplyDeleteTo mój pierwszy komentarz, wiec pozdrawiam, bo dodałam Cię już dawno do RSS jako szafiarkę w dużym rozmiarze.
Widać, że wypoczełaś :) pięknie isę prezentujecie na fotkach tak jak i otoczenie :)
ReplyDeleteAle tam faktycznie piekne!!!! :D
ReplyDeleteWitaj. Podglądam Cię od jakiegoś czasu, więc może pora się odezwać...
ReplyDeleteBardzo ładne miejsce i piękne zdjęcia :-)
Bije z nich spokój i ciepło :-) Pozdrawiam miło :-)
Mrs_L:
ReplyDeleteWidzę, że w tej kwestii mamy sporo wspólnego :) Też z moim mężem przed ślubem mieszkaliśmy razem, mieliśmy wspólną kasę itp. Więc nic pod kątem ekonomicznym się nie zmieniło. Przez pierwsze 2 - 3 tygodnie po ślubie nie potrafiłam powiedzieć o nim "mój mąż". Jakieś to dla mnie zupełnie dziwne było :) Teraz jest lepiej. Najgorzej jest z nazwiskiem, ciężko się przedstawić w pierwszym momencie zaczynam mówić lub pisać swoje :) I tak dziwnie, inaczej. Człowiek prawie trzydzieści lat przedstawiał się jednym nazwiskiem a tu nagle taka zmiana :)
Zmieniło się nasze traktowanie się nawzajem. Chyba teraz bardziej się staramy, jesteśmy skłonni więcej poświęcić lub więcej w ogóle z siebie dać. Zrobiło się jakby cieplej i przytulniej :)
Koliberka: bardzo mi miło :) Wkrótce zajrzę też na Twój blog :)
ReplyDeletepiękne zdjęcia, miejsce wydaje się być bardzo urokliwym... Pozdrawiam serdecznie
ReplyDeleteMiejsce rewelacyjne,cudne zdjecia!Czegos takiego szukalam-dziekuje:-)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie!