Spostrzegłam, że już dawno nie napisałam nic o kosmetykach. Obiecałam sobie, że po odkryciu czegoś wg mnie ciekawego, podzielę się tym na blogu. Dzisiaj opiszę 4 produkty. Wszystkie kupiłam podczas mojego styczniowego pobytu w Polsce. Myślę, że do dzisiaj miałam sporo czasu by je wypróbować i móc je ocenić. Myślę, że takie recenzje raz na jakiś czas to dobry pomysł. Sama chętnie takie czytam i gdy są obiecujące idę na zakupy :) Nikt chyba nie lubi kupować w ciemno.
1. Cienie do oczu Pierre Rene.
Przyznam, że wg mnie te cienie są jedne z lepszych jakie kiedykolwiek miałam. A uwierzcie mi, miałam ich naprawdę sporo (moje małe skrzywienie). Używam tych cieni razem z bazą Art Deco. Co jest w nich wyjątkowego? To, że się nie rolują. Jedynie co, to w ciągu dnia stają się trochę bledsze, ale przynajmniej u mnie się nigdy nie zrolowały. To zabawne, ale w porównaniu z moimi cieniami z chanel, clinique czy lancome trzymają się o wiele lepiej. Przyznam, że trochę mnie to dziwi, cienie z wyżej wymienionych firm (i innych) kupowałam z myślą, że produkt w takiej cenie powinien mieć też lepszą jakość. A okazało się, że zwykły cień po ok 7zł przebija je wielokrotnie.
2. Cienie do oczu mySecret
Przyznam, że wg mnie te cienie są jedne z lepszych jakie kiedykolwiek miałam. A uwierzcie mi, miałam ich naprawdę sporo (moje małe skrzywienie). Używam tych cieni razem z bazą Art Deco. Co jest w nich wyjątkowego? To, że się nie rolują. Jedynie co, to w ciągu dnia stają się trochę bledsze, ale przynajmniej u mnie się nigdy nie zrolowały. To zabawne, ale w porównaniu z moimi cieniami z chanel, clinique czy lancome trzymają się o wiele lepiej. Przyznam, że trochę mnie to dziwi, cienie z wyżej wymienionych firm (i innych) kupowałam z myślą, że produkt w takiej cenie powinien mieć też lepszą jakość. A okazało się, że zwykły cień po ok 7zł przebija je wielokrotnie.
2. Cienie do oczu mySecret
Podobnie jak powyższe trzymają się naprawdę nieźle. Kupiłam je pod wpływem recenzji z Wizażu. Uważam, że zachowują się o wiele lepiej niż niektóre z wyższych półek. Kosztują ok 5 zł (niestety nie pamiętam ceny). Myślę, że naprawdę warto je przetestować :)
3. Cukrowy peeling do ciała pomarańczowo - waniliowy - Perfecta (Dax Cosmetics)
Nigdy nie byłam fanką peelingów do ciała. Ponieważ kilka moich ulubionych kosmetyków pochodzi z tej firmy, zachęcona komentarzami na wizażu postanowiłam, że spróbuję. Kupiłam jeden, a parę dni poszłam dokupić następne 5. Jeden udało mi się kupić w zestawie z tym samym masłem do ciała. Przez 2 tygodnie używałam tego peelingu co drugi dzień, później używałam masła tej samej serii. Z ręką na sercu przyznaję, że w życiu moja skóra nie była tak aksamitna (oczywiście używałam innych peelingów ale zaprzestawałam bo efekt mnie nie zadowalał). Peeling kosztuje ok 13 zł. Jest bardzo gęsty, składa się jakby z grubych ziaren cukru. Jest bardzo wydajny i naprawdę nieźle "ściera". Miałam jeszcze z tej serii czekoladowy, ale dziwnie czułam się smarując się czymś co wygląda i pachnie jak czekolada. Naprawdę wart polecenia.
4. Maseczka do twarzy - Avon Planet Spa - African Shea Butter
3. Cukrowy peeling do ciała pomarańczowo - waniliowy - Perfecta (Dax Cosmetics)
Nigdy nie byłam fanką peelingów do ciała. Ponieważ kilka moich ulubionych kosmetyków pochodzi z tej firmy, zachęcona komentarzami na wizażu postanowiłam, że spróbuję. Kupiłam jeden, a parę dni poszłam dokupić następne 5. Jeden udało mi się kupić w zestawie z tym samym masłem do ciała. Przez 2 tygodnie używałam tego peelingu co drugi dzień, później używałam masła tej samej serii. Z ręką na sercu przyznaję, że w życiu moja skóra nie była tak aksamitna (oczywiście używałam innych peelingów ale zaprzestawałam bo efekt mnie nie zadowalał). Peeling kosztuje ok 13 zł. Jest bardzo gęsty, składa się jakby z grubych ziaren cukru. Jest bardzo wydajny i naprawdę nieźle "ściera". Miałam jeszcze z tej serii czekoladowy, ale dziwnie czułam się smarując się czymś co wygląda i pachnie jak czekolada. Naprawdę wart polecenia.
4. Maseczka do twarzy - Avon Planet Spa - African Shea Butter
Nigdy nie lubiłam firmy Avon. Zawsze uważałam, że jedyną naprawdę genialną rzeczą, którą mają to tusz (super shock) i całkiem przyzwoite wykręcane kredki. Oprócz tego wszystko, co miałam okazję próbować wydawało się mało ciekawe. Na wyżej wymienioną maseczkę 'wpadłam' dzięki mojej mamie. Pokazała mi, że sobie takie coś kupiła i mogę wypróbować. Po umyciu twarzy nałożyłam jej niewielką ilość na twarz i rozsmarowałam. Poczekałam ok 1 min i zmyłam. Maseczka zawiera małe kuleczki, które podczas rozcierania na twarzy pękają i wydzielają jakąś substancję :) Przyznam, że efekt mnie tak zaskoczył, że następnego dnia zamówiłam 2 takie dla siebie. Mimo krótkiego czasu działania, twarz była w dotyku niczym pupcia niemowlaka. Zazwyczaj po umyciu twarzy muszę wklepać krem, po tej maseczce nie musiałam. Jeśli to coś pomoże po powrocie 'zmusiłam' męża do jej przetestowania. I nawet jemu się spodobała :)
Mam nadzieję, że powyższe recenzje okażą się przydatne. A może ktoś z Was miał już styczność z tymi kosmetykami? Wtedy chętnie poczytam inne opinie.
Pozdrawiam :)
Muszę wypróbować ten peeling,
ReplyDeletedziękuję za recenzję :)
miałam ten cukrowy peeling. wspaniały!!
ReplyDeletezapraszam:
www.annabartosik.blogspot.com :))
cienie z pierre rene są moimi ulubionymi. Tylko to niewygodne zamknięcie/pędzelek... ;)
ReplyDeletezgadzam ise co do tych tanich cieni :) ja jeszcze lubię cienie marki Hean ( w tym pod marka Sensoniqłe w drogeri Natura ) za to nie polecam cieni joko i essence ( ta marka ma swietne produkty do paznokci ) bo sa sypkie i gdy się człowiek maluje to potem dosłownie całe oko ma w cieniu niezaleznie od tego jaki efekt chciał uzyskac ;)
ReplyDeletennous n avons aucune de ces marques ici ( au luxembourg )
ReplyDeletebon w end ;O)
Avon rządzi;)
ReplyDeletePozdrawiamy i zapraszamy do Nas:)
uwielbiam całą serię SPA Avonu.
ReplyDeleteZnam produkty 2 i 3. Reszty nie. Ale muszę się zgodzić co do 2. czyli cieni my secret, mam taki fioletowy, z resztą kiedyś go pokazywałam na blogu i jest moim ulubionym. Jedyny minus tej kolekcji to brak dużego wyboru kolorów. Przynajmniej dla mnie. Nie specjalnie widzę tam coś dla siebie poza tym fioletem, który mam, ale jeszcze pogrzebię kiedyś. Inna sprawa, że mam tyle cieni, że więcej nie potrzebuję:) Co do 3. czyli pilingu to mam go i często używam. Uwielbiam za to, że zostawia tłustą warstwę na skórze i obłędnie pachnie. Ale czy efekt wygładzenia jest super? Nie wiem, dla mnie NAPRAWDĘ SUPER efekt jest po masażu ciała szczotą z Rossmanna, a nie po pilingu :)
ReplyDeleteOsobiście bardzo lubię Twoje posty o kosmetykach Asiu więc każdy kolejny mnie cieszy :)
ReplyDeleteten cukrowy peeling ja uwielbiam. niesamowicie złuszcza i skóra jest potem taka gładka że wystarczy tylko olejek.
ReplyDeletea najlepsze cienie mam z drogerii natura z linii sensique kupione za jakies 5 zl :)