Niedawno przeglądałam jakiegoś Glamoura, nie pamiętam już z jakiego miesiąca i w jakim języku (ale chyba polski). Trafiłam na "artykuł" o malowaniu paznokci, z którego dowiedziałam się, że passe jest już malowanie rąk i nóg w tym samym kolorze. A dwa dni temu klęłam jeszcze na zasadę, że wszystkie paznokcie mają mieć ten sam kolor i że to nudne i w ogóle. A teraz przeczytałam takie coś. Mało tego, pokazali nawet jak zestawiać ze sobą kolory paznokci u rąk i nóg. Sposób jak żywcem wzięty z zestawiania ubrań, czyli albo kontrasty albo z podobnej gamy, choć większy nacisk chyba był na kontrasty (np. ręce na czerwono, nogi - granatowo). O zgrozo. Już to widzę. Elegancka (no może nie do końca ale bardziej idąca w tym kierunku) sukienka, ładna torebka, buty z odkrytymi palcami, a z nich świecą żółte, zielone, granatowe, czy pomarańczowe paznokcie. Brrr. Do tej pory trochę łamałam tą zasadę ale bardziej w kierunku, że nogi - brudny róż, ręce - czerwony. Ale teraz, żeby aż tak? Nie potrafię się przemóc. To chyba tkwi bardzo głęboko we mnie. O ile pastele jeszcze jakoś mnie przekonują (ale tylko bardziej różowe) to te jaskrawe paznokcie już nie. Może to ma coś wspólnego z wiekiem. Takie "mega" kolorowe paznokcie będą świetnie wyglądały na nastolatkach, względnie u dziewczyn na początku swoich dorosłych lat. Ale kobieta, której duuużo bliżej do 30stki niż 20stki w tak kolorowym mani-pedi? Ja wiem, wiem, zaraz mnóstwo z Was mi napisze, że jesteście dużo starsze ode mnie i tak robicie i jest super. Ale tu chodzi o mnie. Od jakiegoś czasu zaczynam na wiele rzeczy patrzeć i czuć, że jestem na to już za stara. Obok ilu koszulek z postaciami z bajek przechodzę i ... no nie potrafię mimo, że mnie zachwycają. Tak samo tutaj. I to nie chodzi bym wrzuciła na luz, ale, o to, że gdybym nawet sobie na takie coś pozwoliła czułabym się głupio. A niestety nikt z nas nie ma takiego przycisku, który wystarczy wcisnąć i przestajemy się w czymś czuć głupio. Zresztą zawsze mi się podobało, że określony wiek ma swoje prawa. Mieszanie tego zawsze budziło we mnie pewien rodzaj niesmaku. Nastolatki w garsonkach, czterdziestolatki w różu i tak dalej :)
Pamiętam jak jeszcze niedawno ciężko było mi się przestawić, że torebka już nie musi (a nawet nie powinna) być w kolorze butów. Chyba do dzisiaj łapię się na tym, że mimo wszystko staram się to jakoś dobierać. Dziwi mnie obecna moda. Mam wrażenie, że jest tylko zaprzeczeniem tego, co było kiedyś. Tak w ogóle, to potraficie odróżnić osobę modnie ubraną od tej nie? Bo ja już nie potrafię. Kiedyś było jasne, co jest "in", a co "out". Teraz mam wrażenie, że z braku pomysłów wszystko jest "in". Jest tyle styli, że nawet osoba cała brudna, z dziurawym odzieniem będzie na topie, gdyż przecież styl grunge, czy hipster (dobrze napisałam?) jest teraz hitem. Momentami mam wrażenie, że najbardziej nie na czasie ubraną ostatnio kobietą będzie ta w klasycznej sukience, butach dopasowanych do torebki, wszystkich paznokciach pomalowanych na ten sam spokojny/klasyczny kolor, w ładnie ułożonej fryzurze.
A tak oprócz tego, lubicie oglądać Vogua lub sesje zdjęciowe w takich gazetach jak Glamour, Twój Styl, czy Elle? Niemcy mają swojego Vouga, który wychodzi dosyć regularnie. Po przyjeździe w pierwszym, czy drugim miesiącu mojego pobytu tutaj z wielkim entuzjazmem przyniosłam sobie taki egzemplarz do domu i przyznam, że chyba się zawiodłam.. Na pewno się zawiodłam bo od tego czasu nie omiotłam kolejnych numerów w sklepie nawet wzrokiem. Pierwsze 10 stron stanowiły reklamy luksusowych marek, później takie reklamy występowały co 2 - 3 strony. Reszta? Same sesje zdjęciowe. Tekstu prawie wcale. Miałam wrażenie, że to taka bajka dla starszych dziewczynek. Dużo obrazków, mało treści. Ale tak na poważnie, to podziwiam tych, którzy z tych "profesjonalnych" sesji potrafią wyłuskać coś co można później nosić. Dla mnie to wszystko jest wyolbrzymione. Każdy detal. Nic z tego nie nadaje się na ulicę. Dodatkowo bałamucą tła, dziwne pozy i w ogóle wszystko dookoła. Przyznam, że dużo milej ogląda mi się artykuły, gdzie modelki stoją w miarę prosto, na białym tle jedna obok drugiej i ubrania są wzięte z naszych sklepów. Dla mnie nie ma problemu wtedy załapać nowy schemat kolorystyczny bądź inny i przetworzyć to według swojego pomysłu. Ale tych "profesjonalnych" za cholerę nie rozumiem :) Może ktoś mi wyjaśni, pokaże jak odnajdywać przyjemność i ważne informacje oglądając takie sesje? :)
Poniżej zestaw, z przedwczoraj. Nie ma absolutnie nic wspólnego z powyższym tekstem, oprócz tego, że gdy go ubrałam znów do mojej głowy przyszła myśl, czy aby ja już na takie coś nie jestem za stara :)
Buty / Schuhe - New Yorker
Torebka / Tasche - Deichmann
Kamizelka / Weste - KiK
Wczoraj był mój szczęśliwi dzień. Od jakiegoś czasu marzyły mi się Shape Ups z firmy Skechers. Nie dlatego, że wierzę w ich magiczną moc odchudzania, ale dlatego, że podczas naszych licznych pieszych wycieczek bolą mnie pięty. Wiem, że radą na to byłyby buty z jakimś małym obcasem ale wtedy pewnie bolałby mnie przód stopy. Przez przypadek przymierzyłam takie shape upsy i wiedziałam, że przy nich powinien problem zniknąć. Pochodziłam w nich 5 min po sklepie (ciężar ciała idzie gdzieś na środek stopy więc przód i pięty są odciążone). Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo czułam się nieszczęśliwie w moich butach po ściągnięciu shape ups'ów. Problem był taki, że ten rodzaj obuwia jest strasznie brzydki. Są wielkie, a przede wszystkim szerokie. Żadne do nich sukienki, czy spódnice. Jedynie szerokie spodnie, które je całkowicie zakryją. Z pomocą przyszedł mój ukochany mąż, który godzinami szperał w internecie i znalazł mi shape ups'y, które są ładne i mi się podobają. Problem był taki, że za nic nie mogłam ich nigdzie znaleźć. Wszędzie były te klasyczne olbrzymy. I wczoraj! Wczoraj pojechaliśmy do przepięknej dzielnicy Köln, zwanej Porz, gdzie z ciekawości weszłam do sklepu obuwniczego. I były! Znalezione przez mojego męża (przestawione na inną półkę z rozmiarami). Ostatnia para! Te właśnie, w tym kolorze, co chciałam. Tylko trochę cena odstraszała. Ale udało mi się tak zagadać sprzedawczynię, że dostałam -20%. 25 euro to dość spora oszczędność, więc jak mogłam nie brać. I tak oto od wczoraj jestem szczęśliwą posiadaczką butów, o których śniłam od dawna :) Domyślam się, że dla wielu nie będzie to szczytem mody, ale naprawdę zależało mi na jak najbardziej optymalnym połączeniu wygody i atrakcyjności w obuwiu. Konia z rzędem temu, kto znajdzie buty tego typu (chodzi mi o podeszwę - bo wiem, że dużo więcej firm takie robi), które by były jeszcze bardziej "delikatne" by pasowały do sukienek, spódnic i tym podobnych. Zdjęcia poniżej.
świetna sukieneczka!:)
ReplyDeletePozdrawiam!
Bardzo ładinie wyglądasz! Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
ReplyDeleteNikt oprócz mnie ich nie licytował. :) Także udało mi się szczęśliwie kupić je za 1 zł, a osoba sprzedająca nawet nie wiedziała, że są skórzane.
ReplyDeleteZnowu świetny outfit, bardzo fajnie wyglądasz, super podkreślasz swoje kobiece kształty. :)) Obserwuję i linkuję, będę tutaj zaglądać. :)
Jest sporo racji w tym co mówisz. Sama czasami mam ochotę sobie wziąć do przymierzalni bluzkę ze Smerfetką i jakoś nie mogę. Czuję że mi to nie pasuje, czułabym się jak 14stolatka. A tak nie będę miała do czego tego założyć ;) (W oysho są prześliczne koszulki z motywami bajowymi - Lola, Tweety i tak dalej) . Poza tym mam podobne zdanie o ekskluzywnych pisemkach, to są same zdjęcia, gdzie modelki robią niestworzone pozy, a te ubrania faktycznie nie nadają się na ulicę. Akceptuję za to polski Twój styl, uważam że to znakomity magazyn i można się wczytać prawie we wszystko. Ok, następna sprawa - mój zachwyt dla Twojego zestawu - co notka to wychodzi to fajniej. Cudownie wyglądasz w kamizelce bo Ci ładnie zaznacza talię. Wściekła fuksja + czerń = miłość :D
ReplyDeleteA co do butów to jak czytam że te 20% to 25€ to chyba nie będę się nimi interesowała :D W każdym razie wyglądają na góralskie:)
niestety, ale są potworkowato brzydkieeeeeeeeeee
ReplyDeletepaulaa, perfectlly, catya v.: bardzo dziękuję :)
ReplyDeleteAbscysynka: cieszę się, że mnie rozumiesz :) Niestety nie mam tu dostępu do Twojego Stylu. No wiem, że buty były drogie, ale na naprawdę potrzebowałam czegoś takiego. Raz na sto lat można "zaszaleć" :)
Anonymous: Mnie tam się podobają, w sumie dobrze, że Tobie nie, bo sobie takich nie kupisz, a ja dzięki temu będę miała coś niespotykanego :)
Moda modą, ale mi się wydaję, że elegancka kobieta w dobrzej skrojonej garsonce czy sukience, estetycznych paznokciach i ładnych pantoflach zawsze będzie stylowa...może nie modna, ale stylowa i z klasą, a to jest wg mnie ważniejsze :).
ReplyDeleteZresztą takie jest mniej więcej moje motto: Moda przemija, ale styl pozostaje :).
Poza tym do tego też są różne okazje, żeby ubrać się albo elegancko albo "modnie i swobodnie" :).
Co do butów- szczerze nie powaliły mnie urodą, ale jak są wygodne- to czasem ważniejsze od mody :).
ReplyDeleteStylizacje też mi się podoba, ale zdecydowanie rozpięłabym tą kamizelkę, tak to jakoś mi "duszno" i wg mnie jakby spadała luzno o wiele lepiej by wysmukliła przód :).
Ale wszelakie tuniki plus geterki-jak najbardziej, kocham! :)
Pozdrawiam :).
Droga Asiu! Wydajesz się byc niesamowicie ciepłą i wesołą osobą. Lubię czytac Twoje wpisy, ale nie przepadam za Twoimi stylizacjami. Np. dzisiejszy outfit zdecydowanie nie pasuje do osoby dorosłej, a właśnie do nastolatki i Ty w nim wyglądasz śmiesznie. to samo tyczy się zamiłowania do leginsów i dziecinnych bucików - nie wygląda to najlepiej. Chętnie zobaczyłabym Cię w wydaniu eleganckim, dobrze skrojonych spodniach lub sukience. PS. wg mnie lepiej Ci w jasnych włosach. Pozdrawiam Ania
ReplyDeleteAsiu postaram być następnym razem bardziej klarowna. transparentny sypaniec, czyli puder transparentny w formie proszku (słowo mi uciekło). PS rozumiem że cierpisz z powodu bóli, więc tu nie ma faktycznie co na zdrowiu oszczędzać ;)
ReplyDeletenie nie zamierzony, tak wyszło :) pozdrawiam
ReplyDeleteModa przemija, styl pozostaje: Zgadzam się z Tobą, co do pierwszego komentarza. Twój nick jak najbardziej to oddaje.
ReplyDeleteCo do butów: to na żywo prezentują się naprawdę fajnie :) Jak mam rozpiętą kamizelkę to nie mam talii tylko jestem takim prostokątem :) Wiem, bo próbowałam :)
Ania: Dziękuję za miłe słowa odnośnie mnie i mojego bloga. Każdy ma prawo mieć własne upodobania, nie każdy tylko lubi je pisać. Ale Ty widocznie lubisz się uzewnętrzniać, co oczywiście nie uważam za złe :) Ja tam nie piszę koleżankom, że mi się coś u nich w ogóle nie podoba, bo po co? :)
Co do Twojego konkretnego zdania na mój temat: nie zgadzam się z Tobą :) Ale nic nie stoi na przeszkodzie byś Ty zmieniła kolor włosów i ubierała się w eleganckim wydaniu. Chyba, że się ubierasz - to przepraszam :)
Również pozdrawiam.
swietne zdjecia, miły blog:)
ReplyDeletefashion-ache.blogspot.com
xx K&M
mnie isę podoba, choć jak by dekold sukienki tez był w 'V' to by było już idealnie i talia była by jeszcze lepiej podkreślona :)
ReplyDeleteAle długaśny post ;D to lubię! jeszcze tylko chciałabym wspomnieć coś na temat sukienek maxi - ja ubolewam na tym, że w niektorych fasonach wyglądam jak w ciąży -.- taka moja figura, coz zrobic, tak więc zazdroszcze ze możesz sobie pozwolić na taką odcinaną pod biustem :)
ReplyDeletePozatym jeśli chodzi o to pisałaś w pierwszej części posta - ja uważam, że warto stawiać na klasykę, która jest wieczna. Dlatego też jak tylko wszystko sie ułoży ja zamierzam znaleźć dobrą krawcową i zamówić klasyki do szafy z dobrych materiałów, w najlepszych dla mnie fasonach (na co mają także wpływ moje zawodowe plany). Vouga też kiedyś kupiłam, ale stwierdzilam, ze już bardziej opłaca się wyszukiwac ciekawych sesji w internecie.
A jeśli chodzi o buty - w sam raz na spacer właśnie! Ważne jak Ty sie w nich czujesz, czy wygodne itd.
Na koniec wspomnę o zdjęciach... i tu jakoś nie mogę się przekonać do tuniki/sukienki, a może właściwie do koloru i tego czy pasuje do twojej urody. Ale nie moge nic oceniać, bo nie widzę tego na żywo :)
Pozdrawiam
Świetny kolorek<3
ReplyDeleteW szarej mi się mega podobałaś, ale w tej różowej wyglądasz fenomenalnie, rewelacyjnie, pięknie :) Aż mi słów brakuje :)
ReplyDeletefajne zdjęcia ;)
ReplyDeleteja osobiście lubię przeglądać wszystkie gazety, z sesjami również ;)
a mi się podoba stylizacja :) co do butów też mam ostatnio problem muszę sobie jakieś mięciutkie kupić i wyleczyć stopki :) pozdrawiam
ReplyDeleteświetne buty- zgadzam się z tobą, czasem trzeba postawić na wygodę a nie na modę. Porz <3 . Pozdrowionka
ReplyDeleteNie jestem pewna czy dobrze Cie w kwestii butow zrozumialam: to te z lekko wypukla podeszwa w czesci srodkowej? Faktycznie wiekszosc z nich raczej toporna jest, ale te twoje zupelnie dziewczeco-sukienkowe :) Moim zdaniem sa ladne, a nawet bardzo ladne w swojej klasie, bo przeciez w konkurencji na najladniejsza szpileczke nie startuja ;)
ReplyDeleteW kwestii gazet, to ja sie juz dawno poddalam. Rozumiem ze oni musza zarabiac reklamami, ale ja nie mam ochoty kupowac/placic za reklamy w takich ilosciach. Kupujac magazyn chcialabym poczytac i popatrzec, no i zeby to bylo latwo podane, w koncu to nie jest magazyn dla fachowcow.
Na temat ubran dopasowanych do wieku, to sie czesciowo zgodze, ale tylko czesciowo. Dobrej jakosci bluzka z Hello Kitty czy Myszka Minni spokojnie obroni sie i na 50+letnich kobietach, kolorowe paznokcie u nog tez. Niemniej bycie "dorosla" miewa swe dobre strony, na dojrzalych kobietach klasyka wyglada naturalnie, na "malolatach" daje czasem efekt starej-malenkiej, jesli rozumiesz o co mi chodzi.
według mnie nie powinniśmy się do niczego zmuszać i nie biec ślepo za modą...nosić, to na co mamy ochotę, czasami na przekór trendom:)
ReplyDeletemnie cieszy fakt, że modne jest prawie wszystko..można wybrać coś dla siebie...pamiętam jak cierpiałam w liceum - w latach 80- tych na topie były wielgachne ciuchy, w których tonęłam i wyglądałam koszmarnie...
co do klasyki , to ta nigdy nie przeminie, więc warto się jej trzymać...
zestaw bardzo energetyczny - przez ten róż..lubię takie:))
...a butki skojarzyły mi się z ludowym stylem - lubię takie nietypowe rzeczy:)
Butki wyglądają naprawdę sympatycznie, warto mieć coś takiego w szafie wygodne i nie razi ortopedycznością :) Pozdrawiam.
ReplyDeleteCo do bycia jak dziewczynka mała itd. Nie będę tu pisać o tym, że każdy ma prawo nosić co chce itd., bo to już tyle razy przebrzmiało, że szok. Mnie się podoba taki styl, ponieważ mnie bliski jest styl lolity :) i to nie jest żadna puszczalska ślicznotka (jak w tym filmie, którego zresztą nie oglądałam), ale właśnie słodka dziewczynka, która chodzi w spódniczkach, kokardkach, no niewinnych ubraniach. Oczywiście są skrajności, jak w każdym stylu, ale nie o tym mowa.
ReplyDeleteButy mi się podobają, sama mam podobne. Moje są porządne i dobrze wykonane, jednak wcale nie są wygodne jak te tutaj. Tym się niestety różnią :) dodatkowo mają kokardki, więc są jeszcze bardziej dziecinne niż te ;p
Mnie się podoba Twój styl, nie można udawać kogoś kimś się nie jest. Ot co! :)
Ps. to musisz mieć niezłe gadane, skoro 25 euro dostałaś upustu!!!! :)
Buty nie za ładne,ale jako że widziałam ich ,,klasyczne'',olbrzymie modele, rozumiem Twoje zadowolenie. Zestaw ma fajne kroje,róż,cóż(hoho,rym!) nie chodzi o to,że jesteś za stara (broń boże),raczej o to,że osobiście nie lubię amarantu na osobach o tzw.ciemnej pigmentacji.
ReplyDeleteCo do magazynów-ja się nie zgodzę-inspirację najlepiej czerpać z czegoś niedosłownego,z sesji,które są rodzajem sztuki, a nie poradnikiem ,,załóż róż i pomarańcz,bo to hit'' (tak dla mnie wygląda większość magazynów o modzie z niższej półki). W Vogue-u masz delikatnie zasugerowane jakieś trendy,oczywistym jest, że nie są to stylizacje do skopiowania i zaaplikowania na siebie,ale sugerują,że np. teraz maluje się usta na ciemniejszy kolor,a kroje powinny eksponować biodra. Dla mnie moda,a także inspiracja powinna być subtelna,a nie pęd za czerwonymi jeansami na tyłku i zegarku na szyjce (w czasach kiedy naprawdę był modny-lansowany przez D&G,a inspirowany Alicją w Krainie Czarów,tj.jakieś dwa lata temu,takie zegarki posiadała garstka osób).
To tyle,wybacz,że się tak rozpisałam,po prostu mam wprost przeciwne zdanie na temat magazynów modowych.
POZDRAWIAM!
Hahaha, co do lakierów to właśnie miałam pisać że jestem starsza od Ciebie i tak robię, i jest super!
ReplyDeleteDodam tylko, że kilka lat wcześniej (czyli byłam wtedy myslę w Twoim wieku) myslałam podobnie, tzn uważałam, że już pewnych rzeczy wyrosłam; chyba koniecznie chciałam być dojrzała i dorosła, i za taką uchodzić w oczach innych.
Teraz dorosłam do wiekszego dystansu do siebie i świata. Sądzę też, że znam już na tyle zasady, że wiem, kiedy mogę pozwolić sobie na to, żeby je złamać. Wracając do lakierów: zazwyczaj jestem wierna wersji: blady/bezbarwny lakier na dłoniach, mocniejszy na stopach albo ten sam kolor tu i tam. Ale niedawno postanowiłam zaszaleć (no bo kiedy, jak nie teraz?)
i kupiłam miętowy i kobaltowy: wygładają super:)
Bardzo podoba mi się u Ciebie, pewnie jeszcze nie raz zajrzę:)
Pozdrawiam:)
od dawna już mam wrażenie, że wszystko jest modne, a im mniej elementy stroju do siebie pasują, tym lepiej. dlatego w sumie zrezygnowałam ze śledzenia trendów i noszę po prostu to, na co mam ochotę. rzadko chodzę po sklepach, właściwie tylko w sezonie wyprzedaży - większość rzeczy kupuję w sklepach internetowych, na eBayu i allegro, więc nie jestem skazana na "sezonowe trendy". podoba mi się to, że obecnie jest ogromna dowolność w łączeniu elementów stroju i jeśli ma się dość odwagi i pewności siebie, można nosić wszystko.
ReplyDeletew kwestii butów, o jakich piszesz - polecam buty firmy Caprice, kupiłam dwa lata temu kozaki na obcasie i byłam w szoku, jak wygodne mogą być takie buty. to nie to samo, co Shape-Up, Caprice mają jakąś żelową czy powietrzną poduszkę w podeszwie, amortyzującą podczas noszenia. nie wiem co to, ale działa, a przy tym można czasem znaleźć ładne modele, chociaż większość jest trochę taka...siermiężna :) no i nieśmiertelne buty Scholl, gdzie czasami też można trafić zgrabny model - to w ogóle chyba wszystko są niemieckie marki :)
a propos Vogue - z tego, co widziałam do tej pory, niemiecki Vogue jest jednym ze słabszych. widziałam prawie wszystkie edycje z całego świata, przynajmniej po kilka numerów i uważam, że np. francuski, włoski i japoński są bezkonkurencyjne, podczas gdy amerykański, niemiecki, hiszpański rzadko pokazują coś ciekawego. to typowe dla Vogue'a, że większość miejsca zajmują reklamy - w przypadku francuskiego czy brytyjskiego to ok. połowa czasopisma. osobiście mi to nie przeszkadza, bo kampanie marek luksusowych to także profesjonalne, piękne sesje i właściwie nie odstają często poziomem od edytoriali samego Vogue'a. tekst...nie, Vogue'a nie kupuje się do czytania :) artykuły rzadko powalają, przynajmniej te, które czytałam w anglojęzycznych edycjach (USA,UK, Australia, Indie). z tego co wiem, bardziej wartościowy pod względem treści jest Vogue włoski - widzę, że mają tam artykuły o teatrze,sztuce, designie, fotografii, o ważnych wydarzeniach w kulturze, o historii mody, o projektantach - ale niestety nie znam włoskiego :) podobnie jest z wydaniem francuskim. rzadko kupuję takie magazyny - lubię czasem kupić włoskiego Vogue'a ze względu na dodatki o akcesoriach (warto) czy z przeglądem kolekcji na dany sezon (też warto) oraz dla samych zdjęć - jednak bardziej w sensie "sztuka dla sztuki" niż w poszukiwaniu inspiracji, bo tak jak piszesz - tymi sesjami trudno się inspirować na co dzień. traktuję je więc tylko jako sztukę.
Elle jest pod tym względem lepsza, chociaż polska jest naprawdę słaba w porównaniu z zagranicznymi wydaniami, lubię natomiast bardzo polskie kwartalniki Fashion Magazine i Viva Moda oraz miesięcznik KMag, chyba najlepszy obecnie w Polsce.
btw jest to oczywiście kwestia etyki, ale wiele edycji Elle i Vogue'a jest dostępna w internecie w formie PDF - co jest dość istotne, biorąc pod uwagę, że jest to jedyna możliwość zdobycia np. koreańskiej Elle albo chińskiego Vogue'a.
Ja na pazurkach u dłoni - pomarańcz a na stopach zielony :P
ReplyDeleteA sukienkę taką mam ale czarną...niestety u mnie w takim kolorze nie było :(
Ja kupuję tylko instyle i joya! ;)
ReplyDeleteKremy BB łączą w sobie właściwości kremu i lekkiego podkładu. Mają nawet jego kolor, producent obiecuje że wtopi się on w naszą skórę dlatego jest mało odcieni do wyboru (skin fooda tylko 2) Te BB kremy to bardzo ciekawa sprawa, mają one filtr i mogą zastąpić podkład. Producent obiecuje też że po dłuższym stosowaniu nasza buzia będzie się leczyła od niedoskonałości tak jak np. aloes na zaczerwienienia. Z tego co czytałam u blogerek dłużej stosujących BB kremy faktycznie widziały poprawę. Cała historia BB kremów wywodzi się z Niemiec właśnie, gdzie takie cuda zostały tworzone dla ludzi po operacjach mające je wygoić. Sroczka na swoim blogu napisała że można taki BB krem oryginalny kupić za jakieś 200-300€ :D W każdym razie rynek azjatycki podchwycił pomysł i robią podobne kremy o takich właściwościach o o wiele niższej cenie. Jeśli chodzi o zakup to jest ciężko - właściwie zostaje tylko ebay i zakupy z Korei Południowej. Czasami coś się trafi na allegro, ale ciężko aby było to co Ty akurat chcesz, no i ceny są podniesione,ale można zaglądać ;) W każdym razie jest mnóstwo firm robiących BB kremy, wystarczy poszukać. Polecam Ci blog azjatyckiego cukru, bo to od niej się dowiedziałam o istnieniu BB kremów : http://azjatyckicukier.blogspot.com/ pozdrawiam :)
ReplyDeleteświetne zdjęcia :)
ReplyDeletecudowne buty.
ReplyDeletepodoba mi sie to połaczenie czerni z fuksją :)
Wow, było dziś co poczytać (łącznie z komentarzami) więc nie wiem czy czegoś nie pomylę, ale tak...
ReplyDeleteWspomniany artykuł o paznokciach czytałam. Mnie to się podoba. Mało tego w następne gazecie widziałam "artystyczne" manikiury i połączenie tych wszystkich kolorów na jednym paznokciu. Pewnie jeszcze bardziej by Ci odrzuciło. Ale ja mam zamiar wypróbować, to ocenisz. No ale ja już tak mam. Tak samo jak odpisałaś odnośnie Twojego stylu a ewentualnego eleganckiego na Tobie.
Wg mnie te ubrania do Ciebie pasują i nota bene wyglądasz świetnie w tej stylizacji. Bardzo mi się podoba, że dodałaś tą kamizelkę i podkreśliłaś figurę.
Co do koszulek, z postaciami z bajek. Dziś w gazecie odnośnie mody na jesień/zimę było napisane, że "101 Dalmatyńczyków zainspirowało m.in Marca Jacobsa i było parę innych przysłane, że może nie powinnaś patrzeć na wiek ale na mogę i pobiec do tego sklepu i zakupić te które Ci się zachwycały ;)
Mnie się podoba ten zanik granic i robienie co się chce. Oczywiście jeżeli jest to coś co nie trafia do twojego przekonania, pomimo jakiejś próby, nie ma co. Najważniejsze, że masz własne zdanie i ubierasz się wg własnych upodobań. Zawsze dla kogoś będziesz za "staro" "za młodo" do wieku, ubrana za grubo etc. Olać to i trzymaj tak jak trzymasz do tej pory, bo lubimy Cię taką jaką jesteś :)
Pozdrawiam serdecznie
zestaw super, ładny kolor ma ta Twoja sukienka, ożywia świetnie ; - )
ReplyDeleteJestem pod wrażeniem Twojego bloga. Ubierasz się świetnie!
ReplyDeleteRównie miło czyta mi się Twoje notki - wydajesz mi się sympatyczną osobą. Poczytałam trochę Twoich przemyśleń, np. dotyczących emigracji i jestem zgodna co do niesprawiedliwości - w Polsce człowiek musi ciężko pracować na minimum egzystencji. Jednocześnie podziwiam Cię za odwagę - nie każdy chce opuścić ojczyzny łono i woli narzekać na kiepski standard życia.
Pozdrawiam!
Jesli chodzi o Vogue'a to juz na lotnisku w Waszyngtonie wzielam go do reki, ale faktycznie wiekszosc zawartosci to reklamy i sesje :|
ReplyDeleteWidze ze zdecydowalas sie na Sketchers'y. Tez myslalam o tych z 'podeszwa' - zreszta bylo ich najwiecej w sklepie.Ale zaskoczylas mnie - bo te wygladaja calkiem 'normalnie' ja na razie widzialam tylko sportowe.
Allle genialny tekst! W ogóle się nie dłużył, a wręcz był bardzo ciekawy! To co napisałaś o strojach odpowiednich dla wieku jest w dużej mierze słuszne, chociaż wydaje mi się, że gdzie indziej kładę granicę bycia za starym na coś! Uważam, że robienie z siebie nastolatki w wieku 60 lat to głupota, ale w zasadzie z umiarem i klasą można nosić wszystko w każdym wieku! (no może nie garsonki jako nastolatka, jak powiedziałaś:P) Co do paznokci ja lubię mieć ten sam kolor wszędzie, ale z drugiej strony na nogach wolniej schodzi, więc na ogół mam jakiś długi czas, a na rękach zmieniam jak mi się podoba:) Uważam, że wszystko zależy od osoby, jak powiedziałaś, jeśli ktoś się w czymś czuje głupio to nie zmieni tego i już.
ReplyDeleteco do profesjonalnych sesji, jak również pokazów mody, ja tak jak ty nic z tego nie wynoszę, nudzi mnie to i denerwuje. To samo dotyczy blogów - im że tak powiem normalniejsze tym lepsze! Nie przepadam za jakimiś kosmicznymi pozami, ujęciami itd.
Aha, jeszcze co do tej starości... no może i można być na coś za starym, ale ty?? Ile ty masz lat kochana, pewnie mniej niż 30, co to za wiek!?
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze. Chciałam odpisać każdej z osobna, ale tego jest tak dużo i tak dużo jest do napisania, że stwierdziłam, że będę w następnym poście będę kontynuowała temat :)
ReplyDeleteAsia:Kupilam jednak mojego pierwszego amerykanskiego Vogue - ale tylko dlatego ze ma 758 stron (z czego 90% to zdjecia ;))
ReplyDelete