Es war Heilig Abend. Weil ich an diesem Tag Geburtstag habe darf ich immer ein Paar Stunden für mich haben. Wenn ich diese Feiertage mit meiner Familie verbringe, fahre ich an diesen Tag immer in die Berge. Ich liebe die Berge und im Winter haben sie was magisches an sich. Der Schnee der auf den Bäumen und auf anderen Berggipfeln liegt, der Frost und die Weihnachtslieder im Hintergrund....
Meiner allerliebster Ort ist eine nicht allzu große Berghütte die im Innern so dunkel ist, dass man seine ausgestreckte Hand nicht sehen kann. In der Mitte seht eine große Feuerstelle mit einem knisternden Feuer. Entlang der Wände steht eine Bank und im Hintergrund läuft eine dezente Musik. Die Bank ist nicht allzu gemütlich, doch das stört nicht. Ich liebe dort stundenlang zu sitzen, ein Würstchen zu grillen, heißes Bier mit Gewürzen zu trinken und meinen Gedanken freien lauf zu lassen. Ja, dass sind die schönsten Momente im Leben, wenn ich an diesem Ort sein darf.
An jenem Tag gab es zwar keinen Schnee doch es gab was ganz anderes. Stille und Ruhe. Während wir auf den Berggipfel stiegen sind wir nicht allzu vielen Menschen begegnet. Es ist hier immer viel Los, viele Leute, viel Lärm. Doch an diesen Tag wurde mir das erspart. Ein wunderschönes Geburtstagsgeschenk.
Es hat etwas Zeit gedauert bis wir am Berggipfel angekommen sind. Wir hielten oft an um die Aussichten zu genießen, die frische Luft fest einzuatmen und die Stille ein wenig zu lauschen. Und wir haben viele Fotos gemacht.
Am Ende haben wir in eine Berghütte besucht um etwas traditionelles zu Essen und Trinken (für mich gabs heißes Bier mit Gewürzen und Brot mit Schmalz). Das Timing war perfekt: als wir am Fenster saßen konnten wir den wunderschönen Sonnenuntergang hinter den Berggipfeln genießen. Unten im Tal gingen die ersten Lichter in Häusern an. Jeder tat das selbe: traf die letzten Vorbereitungen für das Festessen oder war schon mitten drin. Wir guckten uns an, wie es immer dunkler wurde und hörten den romantischen Weihnachtsliedern die im Hintergrund liefen zu...
Ein scharfsinniger Leser hat bestimmt schon bemerkt, dass diese Jacke der vom letzten Post sehr ähnelt. Nun, es ist die selbe nur in schwarz. In die Berge wollte ich mich sehr warm und dennoch bequem anziehen, da erschien mir die Jacke perfekt. Ich war sehr froh, dass ich sie anzog, vor allem als wir einen Abhang runter gingen, wo die Bäume uns vor dem Wind nicht schützen konnten. Auch die große und sehr warme Kapuze hat wundervoll meinen Kopf und Frisur geschützt!
Meiner allerliebster Ort ist eine nicht allzu große Berghütte die im Innern so dunkel ist, dass man seine ausgestreckte Hand nicht sehen kann. In der Mitte seht eine große Feuerstelle mit einem knisternden Feuer. Entlang der Wände steht eine Bank und im Hintergrund läuft eine dezente Musik. Die Bank ist nicht allzu gemütlich, doch das stört nicht. Ich liebe dort stundenlang zu sitzen, ein Würstchen zu grillen, heißes Bier mit Gewürzen zu trinken und meinen Gedanken freien lauf zu lassen. Ja, dass sind die schönsten Momente im Leben, wenn ich an diesem Ort sein darf.
An jenem Tag gab es zwar keinen Schnee doch es gab was ganz anderes. Stille und Ruhe. Während wir auf den Berggipfel stiegen sind wir nicht allzu vielen Menschen begegnet. Es ist hier immer viel Los, viele Leute, viel Lärm. Doch an diesen Tag wurde mir das erspart. Ein wunderschönes Geburtstagsgeschenk.
Es hat etwas Zeit gedauert bis wir am Berggipfel angekommen sind. Wir hielten oft an um die Aussichten zu genießen, die frische Luft fest einzuatmen und die Stille ein wenig zu lauschen. Und wir haben viele Fotos gemacht.
Am Ende haben wir in eine Berghütte besucht um etwas traditionelles zu Essen und Trinken (für mich gabs heißes Bier mit Gewürzen und Brot mit Schmalz). Das Timing war perfekt: als wir am Fenster saßen konnten wir den wunderschönen Sonnenuntergang hinter den Berggipfeln genießen. Unten im Tal gingen die ersten Lichter in Häusern an. Jeder tat das selbe: traf die letzten Vorbereitungen für das Festessen oder war schon mitten drin. Wir guckten uns an, wie es immer dunkler wurde und hörten den romantischen Weihnachtsliedern die im Hintergrund liefen zu...
Ein scharfsinniger Leser hat bestimmt schon bemerkt, dass diese Jacke der vom letzten Post sehr ähnelt. Nun, es ist die selbe nur in schwarz. In die Berge wollte ich mich sehr warm und dennoch bequem anziehen, da erschien mir die Jacke perfekt. Ich war sehr froh, dass ich sie anzog, vor allem als wir einen Abhang runter gingen, wo die Bäume uns vor dem Wind nicht schützen konnten. Auch die große und sehr warme Kapuze hat wundervoll meinen Kopf und Frisur geschützt!
Było to w Wigilię. Jako, że mam tego dnia urodziny zawsze udaje mi się wyrwać dla siebie kilka godzin tego dnia. Gdy święta spędzam z rodziną, od paru lat zaraz po śniadaniu wsiadam w auto i jadę w góry. Kocham ten klimat - mróz, las w śniegu, zaśnieżone szczyty i całe łańcuchy górskie, a w tle - góralskie kolędy.
Mam takie swoje najulubieńsze miejsce (piszę najulubieńsze, bo tych ulubionych tam jest kilka). Jest to chata, w której jest tak ciemno, że nie widać własnej wyciągniętej dłoni, na jej środku stoi wielkie palenisko, w którym zawsze płonie ogień. Dookoła ścian stoją ławki dla gości. Specjalnych wygód tu nie ma, ale uwielbiam godzinami siedzieć w tej ciemności i wpatrywać się w ognisko.
Tamtego dnia co prawda nie było śniegu ale było coś o wiele lepszego. Cisza i spokój. Ludzi było tyle, co nic. Możliwe, że raz na pół godziny mijała nas jakaś rodzinka, czy para, która spędzała święta w górach. Żadnych turystów, aut. Tylko my i góra.
Wejście na szczyt zajęło nam trochę czasu. Po drodze często się zatrzymywaliśmy by pozachwycać się widokami, by nacieszyć ciszą i powdychać świeże górskie powietrze. No i dla zdjęć. Powstało naprawdę dużo zdjęć pomimo, że słońce było tego dnia naprawdę mocne.
Na koniec usiedliśmy w góralskiej izbie i tradycyjnie (tylko ja jako nie-kierowca) napiłam się grzanego piwa (o jakże mi tego przysmaku brakuje w Niemczech) i zjadłam kilka pajd chleba ze smalcem. Nie ma to jak góralskie smakołyki :)
Cały dzień ustawił nam się dokładnie tak, że siedząc przy oknie oglądaliśmy magiczny zachód słońca nad pasmami sąsiednich gór. W dolinie zaczynały zaświecać się w domach światła - inni kończyli ostatnie przygotowania do wigilii lub właśnie do niej zasiadali. Magiczne w ten dzień jest to, że w tym kraju, niemal wszyscy tego dnia robią to samo... Patrzyliśmy na zapadający zmrok, a w tle słychać było kolędy...
Spostrzegawczy czytelnik dostrzeże spore podobieństwo pomiędzy kurtką z poprzedniego posta, a tą którą mam na sobie. To są dokładnie te same kurtki, różniące się jedynie kolorem. Jadąc w góry założyłam swoje najcieplejsze i najwygodniejsze ubrania. Kurtka jak zwykle grzała jak piecyk, co na szczycie i przy zejściu stromym zboczem nieosłoniętym przez drzewa okazało się bardzo przydatne. Także ogromy kaptur okazał się nie bez znaczenia.
Mam takie swoje najulubieńsze miejsce (piszę najulubieńsze, bo tych ulubionych tam jest kilka). Jest to chata, w której jest tak ciemno, że nie widać własnej wyciągniętej dłoni, na jej środku stoi wielkie palenisko, w którym zawsze płonie ogień. Dookoła ścian stoją ławki dla gości. Specjalnych wygód tu nie ma, ale uwielbiam godzinami siedzieć w tej ciemności i wpatrywać się w ognisko.
Tamtego dnia co prawda nie było śniegu ale było coś o wiele lepszego. Cisza i spokój. Ludzi było tyle, co nic. Możliwe, że raz na pół godziny mijała nas jakaś rodzinka, czy para, która spędzała święta w górach. Żadnych turystów, aut. Tylko my i góra.
Wejście na szczyt zajęło nam trochę czasu. Po drodze często się zatrzymywaliśmy by pozachwycać się widokami, by nacieszyć ciszą i powdychać świeże górskie powietrze. No i dla zdjęć. Powstało naprawdę dużo zdjęć pomimo, że słońce było tego dnia naprawdę mocne.
Na koniec usiedliśmy w góralskiej izbie i tradycyjnie (tylko ja jako nie-kierowca) napiłam się grzanego piwa (o jakże mi tego przysmaku brakuje w Niemczech) i zjadłam kilka pajd chleba ze smalcem. Nie ma to jak góralskie smakołyki :)
Cały dzień ustawił nam się dokładnie tak, że siedząc przy oknie oglądaliśmy magiczny zachód słońca nad pasmami sąsiednich gór. W dolinie zaczynały zaświecać się w domach światła - inni kończyli ostatnie przygotowania do wigilii lub właśnie do niej zasiadali. Magiczne w ten dzień jest to, że w tym kraju, niemal wszyscy tego dnia robią to samo... Patrzyliśmy na zapadający zmrok, a w tle słychać było kolędy...
Spostrzegawczy czytelnik dostrzeże spore podobieństwo pomiędzy kurtką z poprzedniego posta, a tą którą mam na sobie. To są dokładnie te same kurtki, różniące się jedynie kolorem. Jadąc w góry założyłam swoje najcieplejsze i najwygodniejsze ubrania. Kurtka jak zwykle grzała jak piecyk, co na szczycie i przy zejściu stromym zboczem nieosłoniętym przez drzewa okazało się bardzo przydatne. Także ogromy kaptur okazał się nie bez znaczenia.
It was Christmas Eve. Because that day is also my birthday I have always a few hours only for me. Each time when I spend the Christmas days with my family I spend my birthday in the mountains. Christmas and the mountains are just a perfect combination for me. The snow on the trees and other mountain peaks, the frost and the traditional highlanders carols.
There is this place which is my absolute favourite. It's an old hat, the darkness inside is so deep that you can't see your own hand. There is a hearth in the middle of it and along the walls there is a bench. It isn't very comfortable but it doesn't matter. I love sitting there for hours, stare in the fire, drink spiced hot bear and let my thought run free.
There was no snow that day but there was something better: peace. We hardly met a few persons while climbing up to the top of the mountain. Usually it is very crowded and noisy here, but not that day. We made a lot of pauses to enjoy the sight, the silence and the fresh air. We also made a lot of photos.
At the end we went to an another hut for spiced beer and bread with lard. The timing was perfect: we could enjoy the sunset above the mountains sitting by the window and listening to romantic Christmas carols.
A perceptive reader has already noticed how similar my jacket to those from the last post is. Well - this are the same jackets in different colours. I wanted to be dress warm and comfortable in the mountains. I was very happy that I chose that jacket especially when we descended down the hill and there was no trees that could protect us from the wind. Also the hood made a great job protecting my head and my hairdo :)
There is this place which is my absolute favourite. It's an old hat, the darkness inside is so deep that you can't see your own hand. There is a hearth in the middle of it and along the walls there is a bench. It isn't very comfortable but it doesn't matter. I love sitting there for hours, stare in the fire, drink spiced hot bear and let my thought run free.
There was no snow that day but there was something better: peace. We hardly met a few persons while climbing up to the top of the mountain. Usually it is very crowded and noisy here, but not that day. We made a lot of pauses to enjoy the sight, the silence and the fresh air. We also made a lot of photos.
At the end we went to an another hut for spiced beer and bread with lard. The timing was perfect: we could enjoy the sunset above the mountains sitting by the window and listening to romantic Christmas carols.
A perceptive reader has already noticed how similar my jacket to those from the last post is. Well - this are the same jackets in different colours. I wanted to be dress warm and comfortable in the mountains. I was very happy that I chose that jacket especially when we descended down the hill and there was no trees that could protect us from the wind. Also the hood made a great job protecting my head and my hairdo :)
Schöne Bilder :-)
ReplyDeleteDanke :)
DeletePrzepiękne widoki ;) Ja bym musiała jechać z samego rana i zaraz po dotarciu wracać, żeby się wyrobić na wigilię :p
ReplyDeleteDzięki, to ja na szczęście mam jakieś 40 min. autem :)
DeleteAsiu, świetna opowieść. Marzę, aby tak kiedyś spędzić czas poświąteczny.
ReplyDeleteStylizacja idealna na taką wyprawę i Twój piękny uśmiech. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Dziękuję bardzo :)
DeleteAlso die Bilder! Wunderschön! Der Sonnenuntergang und der Himmel haben dir ein schönes Geburtstagsgeschenk gemacht :)
ReplyDeleteAuf die Jacke bin ich jetzt neidisch :)
LG Lisa
Ja, das ist wahr! Vielen Dank :)
DeleteStunning setting, Joanna. Love the outfit as well!
ReplyDeletehttp://ahappinessundefined.blogspot.com
Thank you :)
DeleteDeiner Bilder und der Text sind einfach so wundervoll das ich jetzt am liebsten selbst gerne in den Bergen wäre!
ReplyDeleteHier geht's zu meinem Blog
Das freut mich :)
DeleteAn seinem Geburtstag sollte man auch machen können was man möchte. Mich zwingt meine Familie irgendwie immer dazu Kaffee und Kuchen zu machen, also die stehen einfach vor der Tür obwohl ich keinen Besuch will, schlimm so was :D
ReplyDeleteIn schwarz ist die Jacke auch wirklich schick.
Liebe Grüße
Ich habe auch nicht viel Möglichkeiten am diesen Tag :)
DeleteVielen Dank Steffi :)
Dirt muss es so schön gewesen sein. Auf Fotos sieht man nur ein Teil des schönen und wenn die sxhon so märchenhaft sind, wie musste das wirklich aussehen?
ReplyDeleteEin sehr nettes Outfit, wer zieht sich schon stylish und schick in die Berge? Jeder Ort hat ja seinen Dress-Code :)
Ein sehr gelungener Post!
Liebste Grüße Melanie
Das ist wahr, die Bilder zeigen nur ein Teil der Schönheit :) Du hast Recht - das mit dem anziehen sehe ich auch so. Vielen Dank :)
DeleteDie Jacke habe ich sofort erkannt. Du hast ein wundervolles Weihnachtsfest erlebt. Ich kann mir vorstellen, dass es als Kind nicht immer leicht war, Heiligabend Geburtstag zu haben. Da geht man in der Masse unter. Deine Bilder sind wieder wundervoll. Ich mag die Jacke in Schwarz bei dir noch lieber als die andere.
ReplyDeleteLG Sabine
Dann bist du scharfsinnig! :))) Ich glaube ich habe nie viel darüber nachgedacht, doch meine Eltern machten es immer so damit ich mich besonders am diesen Tag fühle, sogar wenn sie beschäftigt waren :)
DeleteVielen lieben Dank :)
Jestem ogromną zwolenniczką prostych rozwiązań, które dają dobry efekt. Podoba mi się cały twój zestaw, a ciepłej kurtki zazdroszczę.
ReplyDeleteNapisałaś też świetny teksty dzięki któremu się przeniosłam w miejsce, w którym byłaś :-)
Pozdrawiam,
Marta
Dziękuję :)))))
DeleteDuuu bei dir ist alles immer so glaubwürdig. Machst du eine Städtetour, gehst auf Reisen oder halt nur für einen Tag in die Berge ziehst du dich dementsprechend an. Ich empfinde es als sehr unnatürlich wenn Blogger(innen) auf Ausflügen sich perfekt gestylt in High Heels & Co. zeigen. Das hieße wohl, dass man alles dem Blog unterordnet, oder wie kann ich das verstehen?
ReplyDeleteJedenfalls finde ich dein Outfit sehr passend und dennoch schön und sehr interessant zusammengestellt :)
Vielen Dank, ich mochte mein Leben nicht dem Blog widmen, er ist ein kleines Teilchen und bestimmt werde ich mich nicht anziehen um spezielle Outfits auf meinen Reisen zu fotografieren :)
DeleteVielen Dank :)
Wiem Asiu gdzie byłaś ha!ha! Szkoda, że nie było śniegu ale i tak "zasmakowałaś" gór, to piwko grzane i ten chlebuś ze smalczykiem.
ReplyDeleteWiadomo, w góry ma być i ciepło , i wygodnie, kurtka super...pozdrawiam i jeszcze raz moc życzeń urodzinowych...
Dziękuję bardzo Basiu :)
DeleteDiese Jacke habe ich von meinen Eltern zu Weihnachten bekommen. Anfangs war ich skeptisch, doch als es richtig kalt wurde, war ich meinen Eltern für diese Jacke sehr dankbar.
ReplyDeleteDeine Fotos sind sehr schön, der Ort war bestimmt magisch.
Liebe Grüße Yvonne
Ja ich bin auch sehr froh, dass ich sie habe :) Vielen Dank :)
Deletecudowna ♥
ReplyDelete:)
DeleteMiło spędzić tak czas:))odprężyć się i nabrać sił na świętowanie:)))pięknie tam:)))Pozdrawiam serdecznie:))
ReplyDeleteDziękuję :)
DeleteZnam to miejsce. Gdy byłam mała często jeździłam tam z rodzicami. Wtedy nie było jeszcze tyle wątpliwych atrakcji i jakby mniej tłoczno też było.
ReplyDeleteBardzo fajny wycieczkowy zestaw. Zdjęcia zachodu słońca przepiękne.
Pozdrawiam,
Ania
Ja również pamiętam jak tam było dawniej :) O wiele lepiej!
DeleteDziękuję :)
Piękny rytuał:))) I pięknie tam!!!
ReplyDeleteChoć pogoda była raczej wiosenna. Ale jak juz się tak cieplutko ubrałaś, to pewnie za ciepło nie było.
Zestaw bardzo stylowy - nie zawiodłaś na wyprawie:)))
Kurtki zazdroszczę!!!
Początkowo było bardzo ciepło, ale jak się słońce schowało to zrobiło się zimno. I ten wiatr. Brrrrrr!
DeleteDziękuję :)
What an amazing location! Love the shade of red you're wearing.
ReplyDeleteBella Pummarola
Thank you :)
DeleteHallo Joanna,
ReplyDeleteich finde den Pullover, den du an hast sehr interessant. Er ist in meiner Lieblingsfarbe und hat vorne unten einen interessanten Schnitt. Ich finde es schön, wie das Tuch die Farben deiner Kleidung auffängt. Deine Fotos sind wie immer sehr interessant.
Liebe Grüße Simone
Vielen Dank :) Ja, der Pulli ist an den Seiten etwas länger was selten bei Pullis vorkommt :)
DeleteIch dachte, dass wäre die selbe die du bei den Rentieren Pullover zeigtest und wollte schon eine dementsprechende Bemerkung machen ;)
ReplyDeleteAber die andere ist viel dünner und liegt auch besser aber wie ich vermute ist diese hier deutlich wärmer?
Jedenfalls siehst du in beiden sehr gut aus und rote Pullis stehen dir sehr gut.
Lieben Gruß
Sandra
Das ist eine ganz andere Jacke die tausend mal wärmer ist :)
DeleteVielen Dank :)
Ale mi zrobiłaś ochotę na górski wypad. Szczególnie, że pogoda jest naprawdę zachęcająca :)
ReplyDeleteTwoja kurtka, sweter i ciała bardzo mi się podobają. Miłego weekendu.
Pozdrawiam,
Małgośka
Dziękuję :)
DeleteO jaaaa, ale tam pięknie :)
ReplyDeleteO tak!
DeleteEine klassische und warme Winterjacke ist schon was besonderes. Sie steht dir wirklich gut!
ReplyDeleteLG Maria
Vielen Dank :)
DeleteSehr sehr schöner und toller Look :)
ReplyDeleteDen Schal mag ich besonders :)
Liebst
Svetlana
Danke sehr :)
DeleteŚwięta już za nami, a ja po tym tekście znowu do nich zatęskniłam. To taki magiczny czas! A ostatnie zdjęcie to już w ogóle - jak pomyślę, że na dole wszyscy szykują się do kolacji :)
ReplyDeleteZestaw jak zestaw - prosty, ale jaki niby ma być w góry? Przecież nie sukienka i szpilki!
Buziaki!
Bo święta co roku zachwycają od nowa :)
DeleteDokładnie :)
Ich finde diese Schuhe nicht zu schön, doch wenn schon dann mit Skinny Jeans - so wie du es machst. Mit weiten Hosen sieht das komisch aus.
ReplyDeleteNette Farbwahl! Die Fotos sind ein WOW.
Das sehe ich genau so :) Danke :)
DeleteBrakuje mi śniegu... mieszkam w górach i tak dziwnie jakoś :/
ReplyDeleteNo wiem, że dziwnie jakoś, jak w takim okresie nie ma :(
DeleteHallo Joanna,
ReplyDeleteauch wenn der Schnee auf den Bildern fehlt, so sehe ich deine Kleidung als reines Winter-Outfit an. Die Jacke erscheint wirklich gut gefüttert zu sein und somit wie gemacht für kalte Temperaturen. Dito deine Schuhe. Das obligatorische Schaltuch fehlt auch nicht, was den Hals vorbildlich schützt - vor allem wohl vor einer Erkältung.
Sehr schöne Bilder + toller Bericht = ein interessanter Beitrag.
Liebe Grüße
Jennifer
Vielen Dank liebe Jennifer :)
DeletePogoda tak udana, że gdybym nie wiedziała że to grudzień, to śmiało można powiedzieć, że to początek października.Przepiękne widoki! Pozdrawiam!
ReplyDeleteAlbo, że wiosna :)
DeleteDziękuję :)
świetnie znowu moja ulubiona czerwień:)
ReplyDeleteDziękuję :)
Delete