Heute zeige ich den Endeffekt eines kleinen DIY denn ich mit meinem Mann gestern vollendet haben. Aber von vorne: ich habe bei Ikea ein Bett gefunden, dass mir sehr gefiel und ich es unbedingt haben wollte. Das Bett war eins von denen, wo man den Kopfteil separat kaufen muss. Am Anfang fand ich das schade, aber später stellte es sich heraus, dass es besser so ist. Als ich mir das Schlafzimmer abgemessen habe, stellte es sich heraus, dass wenn ich mir den Kopfteil dazu kaufe, der ziemlich tief ist, kann ich meine Schranktüren (vom Schrank der gegenüber dem Bett steht) nicht ganz öffnen. Also musste ich mich mit einem Bett ohne dessen original Kopfteil begnügen. Das gab mir jedoch keine ruhe, da ich die Wand hinterm Bett nicht schmutzig machen wollte. Also beschloss ich was selber zu basteln, nur hatte noch keine passende Idee. Wir gingen dann zum Baumarkt und sind auf der Holzabteilung zwischen den Regalen gewandert. Ideen gab es vielleicht viele, aber jede hatte seine Macken. Und das vielen mir Zaunlatten auf und ein Licht ging mir auf. Wir kauften so viele von diesen Holzlatten, damit alle zusammen so breit wie das Bett sind. In der Garage haben wir das dann ein bisschen geschleift und zwei Mal weiß gebeizt. Gestern haben wir das dann zusammengeschraubt und hinter dem Bett befestigt. Ich denke es sieht ein bisschen nach Shabby Look aus. Ich habe diesen Trick mit weißer Beize noch bei anderen Möbelstücken verwendet aber das zeige ich euch vielleicht ein anderes Mal :)
Dzisiaj pokażę wam wynik mojego i mojego męża małego DIY. Ale od początku. Już jakiś czas temu w Ikei znalazłam łóżko, które bardzo mi się spodobało. Łózko to, wtedy ku mojemu nieszczęściu, było sprzedawane z osobnym zagłówkiem. Tzn, że za zagłówek trzeba było zapłacić osobno. Oczywiście miałam zamiar go kupić, ale po wymierzeniu sypialni okazało się, że jeżeli się na niego zdecyduję, to drzwi od szafy, która znajduje się na przeciwko łóżka nie będą mogły w pełni być otwierane. Trochę mnie to zmartwiło. Zakup łóżka bez zagłówka był dla mnie w tym momencie świetnym rozwiązaniem. Nie bardzo jednak chciałam mieć za głową pustą ścianę, więc musiałam coś wykombinować. Szwendaliśmy się z mężem w sklepie budowlanym pomiędzy półkami na dziale z drewnem i próbowaliśmy wpaść na jakiś pomysł, w sumie kilka ich było, ale w każdym coś było jednak nie tak. Aż w pewnym momencie mój wzrok poleciał na sztachety do płotów i zabłysło mi małe światełko. Kupiliśmy ich tyle, by położona jedna obok drugiej miały szerokość łóżka, mąż trochę zeszlifował i pojechaliśmy po nich dwoma warstwami białej bejcy. Wczoraj wszystkie razem skręciliśmy i umocowaliśmy za łóżkiem. Myślę, że wyszło trochę rustykalnie, ale mnie się bardzo podoba :) Przyznam, że dzięki sztuce z bejcą pozmieniałam trochę innych moich mebli, ale to może pokażę wam następnym razem.
Przyznam, że odkąd wyprowadziłam się od rodziców, to jest to wreszcie moje pierwsze własne łóżko, nie żadne tam przyporządkowane do jakiegoś mieszkania, które się wynajmuje. Wybrałam sobie materac, na którym leży mi się najlepiej i ramę (nie mam pojęcia jak się nazywa ta drewniana część, którą zazwyczaj też się osobno dokupuje). Ale zrobiliśmy sobie z mężem mały "prezent" i kupiliśmy takie, które elektrycznie się ustawia. W efekcie po położeniu się biorę w ręce pilota i ustawiam sobie wysokość części pod głową i pod nogami, która mi danego dnia najbardziej odpowiada. Wreszcie nie muszę mieć tony poduszek, wystarczy tylko jedna :) Ciekawe jest to, że są dni kiedy lepiej śpi mi się płasko i takie, kiedy muszę mieć głowę wyżej. Pamiętam jeszcze pierwsze dni w tym mieszkaniu kiedy miałam dość sporo pracy z układaniem rzeczy i dość szybko byłam padnięta. Kładłam się wtedy na ten mój ulubiony mebel, dawałam sobie nogi wysoko, tył tak, że byłam niemal w pozycji siedzącej, brałam książkę w ręce i po 15 minutach byłam gotowa do dalszej bieganiny :) Więc jeżeli ktoś kiedyś będzie się nad taką opcją zastanawiał: polecam jak najbardziej :)