Hallo! So wie ein Paar Posts her hat mal wieder mein Mann einen Artikel geschrieben. Bitte seit nicht enttäuscht, dass er nur auf polnisch ist. Mein Mann beschloss ab und zu was zu schreiben. Aber das ist mehr etwas das zeigt wie es sich in Deutschland lebt denen die in Polen wohnen. Daher denkt er, dass das kaum jemanden aus Deutschland interessieren würde was er zu sagen hat. Ansonsten wisst ihr doch, dass ich alles andere auch auf Deutsch schreibe :)
Przedstawiam kolejny artykuł napisany przez mojego męża. Mam nadzieję, że będzie interesujący :)
Witam wszystkich ponownie - i mam nadzieję, że nieratyfikowana (jeszcze)
ACTA nie zamknie mnie, rękami swoich przedstawicieli, za użycie cytatu w
tytule...
Ostatnio przeglądałem sobie *net.pl - i natrafiłem na
artykuł o nieuczciwych taksówkarzach. Opisywano tam praktyki, takie jak
jazda z punktu A do punktu B w myśl zasady, że parabola czy okrąg, to
też dobry sposób na przewiezienie klienta - bo i miasto zobaczy i
taryfikator więcej policzy. Drugim ciekawym sposobem na "zarabianie"
przez naszych "mistrzów" przewozu osób jest posiadanie firmy typu
"przewóz osób". O ile taxi ma ustaloną kwotę za kilometr (nawet po
paraboli) - to przewóz osób może sobie wymyślić dowolną - np. 90 zł za
km - i trzeba taką zapłacić, gdyż, jak pokazuje tabela taka przyjemność
tyle kosztuje - przecież jest w końcu wywieszony cennik na małym okienku
w tylnych drzwiach od strony jezdni - i każdy powinien go znać,
prawda?
Te dwa przykłady skłoniły mnie do zastanowienia się, czemu w Polsce duża ilość ludzi, próbuje oszukać innych?
Co
jest tego powodem? Co skłania innych do takich czynów? Przykład z góry
(rząd)? Przykład z "własnego podwórka" (bo kolega też tak robi...), czy
po prostu z mentalności przejętej od rodziców czy dziadków (tym chata
bogata, co przyniesie tata...). Dochodzę do wniosku, że to wszystko,
przez tak osławione polskie "kombinatorstwo". Polak potrafi sobie
poradzić w wielu sytuacjach i robie to w inny sposób niż jego
rówieśnicy np. z Europy Zachodniej. Dzięki zdolności do wymyślenia
różnych, czasami całkiem innowacyjnych rozwiązań - Polacy są cenieni w
Europie jako pracownicy - ale tylko wtedy, gdy wyzbędą się podejścia, że
wszystko do się zrobić szybko i prowizorycznie.
Przykładem
takiej "pracy po polsku" - czyli na szybko i często na odp... - jest
mechanik, zatrudniony w warsztacie mojego znajomego mechanika
samochodowego. Obaj są Polakami - przy czym właściciel wyjechał do
Niemiec zaraz po maturze (a ma ok. 45 lat) - a ten mechanik co u niego
pracuje - przyjechał "za chlebem" kilka miesięcy temu. Właściciel -
nazwijmy go X - pracował kilkanaście lat w niemieckich warsztatach
autoryzowanych - i tam go nauczyli pracować "po niemiecku" - czyli
dokładnie. Mechanik - niech będzie Y - przyjechał wprost ze swojego
miasta, nie mówiąc ani słowa po niemiecku.
Całe szczęście dla Y, że X
mówi po polsku i może mu przekazać co ma zostać zrobione. I co robi Y? Y
naprawia samochód "po polsku" - tak jak go nauczyli w poprzednim
warsztacie. Czyli na zasadzie, jakiej się nauczył: "Panie, zrób Pan,
żeby jeździło, a reszta jest nieważna". X chciałby mieć jak najwyższą
jakość wykonywanych usług - Y mu to psuje (np. ostatnio nie podokręcał
śrub w obudowie silnika - i X musiał po nim poprawiać). X mówi, że musi
go zwolnić - bo tylko psuje mu renomę warsztatu - bo nie potrafi się
nauczyć pracować dokładnie - a sprawdzanie za każdym razem, czy Y
przypadkiem czegoś nie zapomniał - na to X nie ma ochoty.
Kolejnym
przykładem - bardziej bliższym sercu każdego Polaka - jest narzekanie
na polityków. Ale tutaj akurat mogę z większością się
zgodzić. Jak
patrzę na to co się dzieje w Polsce, to naprawdę cieszę się, że
wyjechałem i nie muszę z tym żyć (ale mnie cholernie denerwuje, bo moja
rodzina i znajomi niestety muszą). Czytam co chwilę o podwyżkach,
zmianach w płacach prezesów spółek Skarbu Państwa, którzy zarabiają
ponad 100 000 zł na miesiąc - nie wiadomo właściwie za co. A człowiek
zarabiający najniższą krajową - musi się zadowolić tym co ma. Co ciekawe
- rząd, ustami Tonalda Duska, mówi, że nie ma wpływu na wysokość płac
ludzi i nic nie może z tym zrobić. Normalnie, wg nich samych - mają
związane ręce - bo rząd "nie może się wtrącać w sprawy pracodawców". Jak
mi wiadomo - wtrąca się i tak - zmieniając podatki, podwyższając wiek
emerytalny, czy mówiąc w jakie święta pracować wolno, a w jakie nie. Ale
to wypłat się nie wtrąca - bo co ludzie narzekają? W końcu jesteśmy w
zjednoczonej Europie - i musimy mieć europejskie ceny!.
Co do
europejskich cen - szczególnie fajne są ceny paliwa. Otóż rząd
argumentował potrzebę podniesienie cen oleju napędowego tym, że "zła"
Unia Europejska nakazała podniesienie akcyzy na to paliwo i że u nas
jest ono najtańsze w Europie. W rezultacie rząd w obawie przed każącą
ręką sprawiedliwości ludowej (o przepraszam - europejskiej) - podnosi
akcyzę na olej napędowy do takiego stopnia, że jest on droższy od
etyliny (nazywanej popularnie benzyną bezołowiową).
Co ciekawe -
Niemcy chyba nie boją się kar z Unii (może to masochiści?) - i litr ON
jest dużo tańszy od litra benzyny (ok. 17 centów na litrze). Czyżby ich
nie obowiązywało unijne prawo? Aktualnie z tego co widzę litr ON jest w
podobnej cenie, co w Polsce, a może za niedługo będzie jeszcze tańszy? W
końcu w Polsce zarabia się więcej niż u naszych zachodnich sąsiadów -
więc też powinno się więcej wydawać.
Ale najciekawszym przykładem jak
rząd dba o obywatela. Ostatnio czytałem artykuł dotyczący wypowiedzi
niemieckiej minister pracy. Pani minister stwierdziła, że skoro Niemcy
poradziły sobie z kryzysem - bo wzrost gospodarczy jest już zauważalny -
to pracodawcy powinni się przyczynić do podniesienia standardu życia
społeczeństwa i PODNIEŚĆ PENSJĘ, GDYŻ NAWET LUDZIE OTRZYMUJĄCY NAJNIŻSZE
WYNAGRODZENIE MUSZĄ MIEĆ MOŻLIWOŚĆ NORMALNEGO ŻYCIA I FUNKCJONOWANIA W
SPOŁECZEŃSTWIE..
Tym optymistycznym stwierdzeniem, kończę moją przydługą wypowiedź i dziękuję wszystkim, którzy mieli siłę i chęć to przeczytać.
Obiecuję, że następny artykuł - o ilę znajdę jeszcze jakiś ciekawy temat - napiszę z większą dawką humoru.
Pozdrawiam. Szwarny Mąż.