Parę postów temu wspominałam Wam o nadchodzącym tu w Niemczech Glamour Shopping Week. Dzięki dołączonej do gazety karcie, pomiędzy 6. a 13. października można było w wielu sklepach dokonać zakupów ze zniżką. Wcześniej mieliśmy kilka zaplanowanych zakupów, z którymi się wstrzymaliśmy do tego czasu. Kupiliśmy mężowi buty, kilka pierdółek do domu, poszliśmy parę razy na kawę, na pizzę i w efekcie zaoszczędziliśmy dobre 65€. Celowo postanowiłam tym razem nic nie kupować. Z jednej strony nie było nic, co bym mocno potrzebowała z drugiej strony przestałam mieć ochotę na kupowanie coraz to nowszych rzeczy. Ostatnio w Internecie zrobiło się głośno o minimalizmie. Co prawda nie zamierzam odbywać 2 tygodniowych wakacji śpiąc na lotniskach by zaoszczędzić, ale idea porządnego zastanowienia się nad tym, co posiadamy bardzo mi się podoba. Moi rodzice, odkąd pamiętam, byli totalnymi zbieraczami. Dokupowali ciągle nowe rzeczy i zamiast wyrzucać stare, gromadzili wszystko, gdzie tylko się dało. Doszło do tego, że w moim pokoju dość sporo miejsca zajęte było ich rzeczami, przez co sama nie miałam co zrobić z tym, co posiadałam. Dość często w dorosłym życiu chce się iść inną drogą niż ta naszych rodziców i w tym przypadku (jak i w wielu innych) i ja tak zrobiłam. Lubię mieć więcej miejsca niż rzeczy (co mi się udało) i regularnie robię wielki przegląd tego, co posiadam i wyrzucam co tylko się da. Może przesadzam, że co tylko się da ale wszystko, co mi się znudziło lub, czego przestałam używać. Jestem niestety dość sentymentalna, ale kiedyś w książce "Perfekcyjna Pani Domu" ( - zresztą bardzo fajna książka!) przeczytałam, że wielu rzeczom o wartości sentymentalnej warto zrobić zdjęcie, a potem zanieść te rzeczy na śmietnik. I ten plan bardzo mi się podoba. Oczywiście kilka rzeczy sobie zachowałam. Niedawno zrobiłam (na razie) powierzchowny przegląd moich ubrań i kosmetyków. To, czego już nie używam wystawiłam na eBay i w ciągu dość krótkiego czasu zarobiłam 200€. Nie sądziłam, że tutaj jest tak duże zapotrzebowanie na ubrania tzw. Plus Size albo kosmetyki, których w Niemczech nie ma (sprzedały się mocno użyte cienie Sephory, Bourjois, czy lakiery Bell). Ale wracając do zakupów. Gdy zdałam sobie sprawę, co dzieje się z rzeczami krótko po zakupie (nowe rzeczy bardzo szybko stają się starymi) zaczęłam dwa razy bardziej zastanawiać się zanim włożę coś do koszyka. Podczas przeglądania ubrań stwierdziłam też, że mam mnóstwo rzeczy, które są ze mną już od dawna i miałam je kilka razy na sobie. Tak jak ten sweter, który widzicie na zdjęciach. Kupiłam go co najmniej 3 lata temu, a włożyłam go max. 3 razy. Jak zdążyć nacieszyć się danym ubraniem, gdy dokupujemy ciągle nowe? Oczywiście nie zamierzam przestać kupować, bo jestem kobietą i lubię sprawiać sobie takie przyjemności. Ale staram się przed takim zakupem zastanowić się, czy to jest rzecz, którą wykorzystam w wielu zestawach, czy za miesiąc nadal mnie będzie cieszyć? Czy może jest to jedna z tych hiper modnych rzeczy, do których tak naprawdę pasują mi ze dwie rzeczy i szybko wyląduje w szafie, bo nie będę mogła jej nosić na wiele sposobów? Nie mówiąc już, że za chwile będzie w tym chodzić cała ulica i będą na mnie mówić "klon" :) Ciężko mi trochę przedstawić mój "nowy" sposób działania, gdyż nie opiera się na jakiejś konkretnej zasadzie. Jakiś czas temu stojąc przed wypchaną szafą stwierdziłam, że bardziej mnie to wszystko unieszczęśliwia, bo nie mam ochoty przez godzinę zastanawiać się, co włożyć. Dopiero po czasie okazało się, że część rzeczy, które kupiłam były tylko kaprysem chwili i teraz ciężko mi je z czymś łączyć. Największą miłością pałałam i pałam do tych rzeczy, które są absolutnie proste, bez wzorków, haftów i tym podobnym, które można łączyć na milion różnych sposobów. To, co było bardziej "strojne" było ozdobą samą w sobie okazało się być noszone ze dwa, trzy razy. I właśnie na tym trochę opieram moją nową koncepcję :) Kupiłam sobie ostatnio kilka gładkich bluzek w H&Mie (zwykłe, jednokolorowe) i wciąż cieszę się, że je mam i wciąż chętnie po nie sięgam i za każdym razem tworzą zupełnie inny zestaw.
Wracając do sweterka. Możecie go zobaczyć jeszcze
tu i
tu. Z tego pierwszego zestawu niespecjalnie jestem zadowolona. O ile bluzka, biżuteria i spódnica były całkiem ok, to nie bardzo widzą mi się te getry do tego. Ale rajstopy to element ubioru, którego nienawidzę najbardziej i ciągle kombinuję jak koń pod górę, by ich nie zakładać. Drugi zestaw już dużo bardziej mi się podoba :) I tu mam rajstopy ;) Niestety znalezienie dobrych rajtek dla mnie graniczy z cudem, gdyż nie dość, że jestem jaka jestem to jeszcze wysoka i ciągle są za krótkie. Te akurat pasują super i będąc w Polsce kupiłam sobie imponujący zapas :)
Ostatnio się zastanawiałam, czy od czasu do czasu nie zrobić postu związanego z moim mieszkaniem. Jak urządziłam na stałe, bądź w zależności od sezonu, co się zmieniło, co dokupiłam, czy sama zrobiłam. Byłoby to dla Was interesujące?
Vor einiger Zeit habe ich über die Glamour Shopping Week berichtet. Wir hatten für meinen Mann ein Paar Sachen zu kaufen und beschlossen, auf diese Woche zu warten. Als wir dann alles zusammengezählt haben, ergab sich, dass wir dank der Glamour-Karte 65€ gespart haben. Also danke Glamour ;) Ich war dieses mal hart und habe mir nichts gekauft. Keine Kleider oder Accessoires und bin sehr Stolz auf mich :) Nur eine winzige Gesichtskreme bei The Body Shop. Letztens habe ich viel über Minimalismus gelesen. Ich muss zugeben, dass mir die Idee gefällt. Meine Eltern haben immer alles gesammelt. Sie haben nichts rausgeworfen. Sogar in meinem Zimmer waren ihre Sachen verstaut so, dass ich für meine nicht viel Platz übrig hatte. Deswegen bin ich zu einer Person, die mehr Platz als Sachen gern hat, aufgewachsen. Von Zeit zu Zeit mach ich eine große Aufräumen-Aktion und schmeisse viel raus. Dieses mal habe ich Ordnung in meinem Kleiderschrank und Kosmetiksachen gemacht und alles auf eBay ausgestellt. Ich muss zugeben, dass es erstaunlicherweise einen großen Bedarf auf Plus Size Sachen und Schminke von in Deutschland nicht erhältlichen Marken, gibt. In weniger Zeit habe ich 200€ bekommen. Und das nur für Sachen die ich gar nicht benutze und die nur so herumliegen. Früher habe ich vieles durch Kleiderkreisel verkauft was ich etwas bereue, weil man per eBay viel mehr Geld für die Sachen bekommt. Und keiner bettelt darüber, damit ich den schon sowieso geringen Preis noch niedriger mache.
Das Outfit, dass ihr hier sehen könnt, ist auch ein bisschen in dem Geist des Minimalismus - ich habe fast gar nichts Neues an. Nur die Schuhe habe ich mir für diese Saison gekauft, der Rest ist etwas älter. Die Strickjacke habe ich schon mindestens 3 Jahre und habe sie vielleicht 3 Mal getragen. Ich hatte nie die Gelegenheit gehabt, sie öfter zu tragen, weil ich mir immer neue Sachen zugelegt habe ;) Jetzt will ich eine Pause im Einkaufen machen und endlich Freude an den Sachen zu haben, die ich schon bereits habe. Und es geht hier nicht ums Geld haben oder nicht zu haben, weil das hier auch nichts damit zu tun hat. Es geht halt um eine Lebensweise, wo man weisst, was man braucht und nur dann Einkaufen geht wenn man was neues braucht. Natürlich kann man sich ab und zu was Nettes gönnen. Ich, leider, habe vorher sehr viel eingekauft, manchmal wie eine Verrückte ;) Und ich habe vor einiger Zeit damit aufgehört und jetzt überlege immer, bevor ich irgendetwas in den Einkaufswagen hineinlege.
Zurück zu meinem Outfit: die Strickjacke könnt ihr noch
hier und
hier Euch angucken. Mit dem ersten Outfit bin ich nicht zufrieden. Der Rock und die Bluse sind noch ok, aber so lange Leggings zu den Rest sehen nicht besonders super aus. Ich weiss es gibt schrecklichere Outfits aber meiner Meinung nach würde eine Strumpfhose hier besser passen. So wie bei den zweitem Outfit.
Ich habe mir letztens überlegt, ob ich auch über mein Zuhause nicht schreiben könnte. Ich dachte, ich könnte Fotos, wie ich wohne, was ich gekauft, verändert oder selbst gemacht habe, veröffentlichen. Was meint Ihr? Wäre das interessant?
Some time ago I wrote about the coming Glamour Shopping Week. We had to buy some new stuff for the autumn, so we decided to wait for this week. Thanks that we saved 65€.
I was hard to me but I didn't buy anything (except a moustorizer from The Body Shop). I decided to live more in the minimalistic way. I read a few articles about it and I find it very interesting. I always liked to have more space than things, what is happening now, and from time to time I'm looking through my things and throw away, what got boring for me or what I didn't use any more. Now I am trying to do the same with my clothes. I have a lot of clothes and I don't need to go shopping every weekend. This cardigan I am wearing is over 3 years old and I wore it perhaps 3 times. So why should I buy more cardigans if I hadn't enough time to have fun with this one? :)
Lately I looked through my clothes and make-ups and found a lot of items I am not using any more. I sold them via eBay and earned some money for new things.
I am thinking about writing from time to time some posts about my home. Show pictures from the place I live, the things I have bought, changed or made by myself. Would it be a good idea? What do You think?