Showing posts with label Skechers. Show all posts

Showing posts with label Skechers. Show all posts

Red jacket


polski
deutsch
english


Ile razy zdarzyło Wam się widzieć pewną rzecz w sklepie, zastanowić się nad nią ale ją zostawić lub nawet przejść obojętnie, a dopiero w domu sobie uświadomić, że to było to? Mnie się to czasami zdarza. Najczęściej potem tej rzeczy nie ma już w sklepie i muszę szukać w internecie. Tak było z tą kurtką. Zresztą chyba kiedyś o niej już pisałam. Gdy ją znalazłam była wczesna wiosna, ale już bardzo ciepło na zewnątrz, więc dałam sobie spokój. Na następny dzień zrobiło się zimno i zaczęłam żałować, że jej nie kupiłam. Wtedy jeszcze mieszkałam w Köln, a kurtkę widziałam w Bonn. W efekcie, gdy już się zdecydowałam - nigdzie nie było już mojego rozmiaru. Dopiero po kilku miesiącach w jednym sklepie znalazłam ją wciśniętą pomiędzy inne rzeczy. I już była moja :) Miałam ją dopiero raz na sobie, właśnie wtedy, kiedy zrobiłam zdjęcie. Przyznam, że trochę zły moment wybrałam na nią, gdyż na dworze było ciepło ale wiał zimny wiatr. Wtedy bardziej przydałaby się lekka wiatrówka niż coś takiego grzejącego :)

Kurtka, Koszulka - C&A
Spodnie - M&S Mode
Sweter -H&aM
Chustka, torba - Primark
Buty - Skechers

Die Jacke ist eine Premiere. Am Anfang habe ich sie im Laden ignoriert, als ich feststellte, dass ich sie gerne hätte war meine Größe ausverkauft. Nach ein Paar Wochen habe ich sie doch, eine einzige und zum Glück in meiner Größe gefunden.

Jacke, T-Shirt - C&A
Hose - M&S Mode
Strickjacke - H&M
Tuch, Tasche - Primark
Schuhe - Skechers

The Jacket on the picture I am wearing the first time. When I saw it in the store I ignored it at the beginning. After a few days I realised that I want this jacket so badly but my size was sold out. After a few weeks I saw it in another store, only one and exactly in my size :)

Jacket, t-shirt -C&A
Pants - M&S Mode
Cardigan - H&M
Scarf, bag - Primark
Schoes - Skechers





Pink&Green

Deutsch Nicht, dass ich deswegen nachts nicht schlafen könnte, aber ich habe mit diesen Schuhen ein gewisses Problem. Von der einen Seite sind sie sehr bequem, machen das ich mich gerade halte und kann zwei Mal länger laufen als in allen anderen Schuhen. Aber von der anderen Seite.. sie sehen nicht seht stilvoll aus, es ist schwer irgendein Outfit zu ihnen anzupassen. Es sieht gut aus, wenn ich eine weite Hose an habe, die den meisten Teil zudeckt, aber ehrlich gesagt trage ich solche Hosen fast nie. Es ist wohl immer so mit den Schuhen. Mann steht vor der Auswahl: Komfort oder Eleganz. Diesmal habe ich das erste ausgewählt. Es was Samstagmittag  und wir hatten vor den ganzen Tag im Zentrum zu verbringen. Die Temperatur was sehr angenehm, ich konnte nur ein leichtes Kleid und diesen Mantel tragen. Ich hatte in der Tasche noch eine zusätzliche Strickjacke und ein Halstuch, aber ich musste das nicht benutzen, wobei ich erst um 21 Uhr nach Hause gekommen bin.
Wer sich das Kleid näher anschauen möchte finden es noch hier:

Was ich noch sagen wollte: bei diesem Outfit hat mir mein Mann geholfen. Es war seine Idee den pinken Mantel mit der grünen Tasche zu kombinieren :)

Polski Nie żebym spędzało mi to sen z powiek ale z tymi butami mam problem. Z jednej strony są bardzo wygodne, sprawiają, że trzymam prawidłową postawę i mogę z dwa razy dłużej w nich chodzić niż w każdych innych. Z drugiej.. nie wyglądają zbyt stylowo, ciężko dobrać mi do nich resztę. A raczej mieć całość tak, by te buty pasowały. Są dobre do spodni, które je niemal w całości zakrywają, ale nie chciałabym się ograniczać do tego, szczególnie, że takie spodnie noszę bardzo rzadko. Jak to jest, że w przypadku obuwia zawsze stajemy przed tym okropnym wyborem: wygoda, czy wygląd. Ja tym razem postawiłam na wygodę, była sobota i wybraliśmy się na długie chodzenie po centrum miasta. Temperatura była świetna, pozwoliła na założenie cienkiej sukienki i płaszcza. W torbie miałam jeszcze zapasowy sweterek i szalik, gdyby zrobiło mi się zimno. Ale do mojego powrotu, czyli ok 21, nie musiałam z tych rzeczy korzystać :)
Sukienkę można zobaczyć jeszcze w tym poście:

A muszę jeszcze dodać, że zestaw wymyślił dla mnie mąż. Szczególnie kombinację płaszcza z torebką :)

Płaszcz / Mantel - F&F | Sukienka / Kleid - MS Mode | Buty / Schuhe - Skechers | Torebka / Tasche - H&M

Dark blue bag

DeutschIch muss zugeben, dass ich letztens etwas Glück beim Einkaufen hatte. Ich habe zwei dunkelblaue Taschen gefunden (habe schon darüber berichtet), am Samstag habe ich meine erträumten Stiefeletten in karamel Farbe gefunden und heute etwas, dass ich schon seit langem gesucht habe.. eine Schlaghose! Ich wünschte ich könnte noch eine lange und dicke dunkelblaue Strickjacke finden :)

PolskiMuszę przyznać, że od dawna nic w sklepie nie wywołało we mnie takiego szoku. Rano zebrałam się celem poszukania trochę LE dla mojej drogiej Mel. Celem były pobliskie drogerie. Pobliskie czyli na zakupowej ulicy mojej części miasta. O mały włos moja wycieczka skończyłaby się klęską ale w ostatnim sklepie znalazłam, co chciałam. Na mojej trasie powrotu do domu stanął H&M... jakaś niewidzialna siła mnie tam wciągnęła.. to, co tam znalazłam wywołało u mnie przypływ radości :) Znalazłam dzwony. Od kilku miesięcy na próżno szukałam tego typu spodni. Wszędzie rurki, a w najlepszym przypadku spodnie typu boot cut. A tutaj proszę. Dzwony :) Ostatnio mam chyba dobrą passę na zakupy. Udało mi się znaleźć dwie granatowe torebki. Jedna, którą pokazałam Wam w poprzednim poście oraz ta, poniżej. Szukałam karmelowych botków i znalazłam w sobotę. Niestety musiałam zamówić przez sklep internetowy ponieważ mojego rozmiaru w normalnym sklepie nie było. A dzisiaj dzwony. Gdyby udało mi się gdzieś znaleźć jeszcze granatowy długi sweter będę w siódmym niebie :)
Dzisiaj wklejam Wam fotki z dwóch zestawów. Ten niższy jest z porannej wyprawy, a wyższy z wieczornego wyjścia. Nie mam pojęcia dlaczego poranne zdjęcia wyszły tak kiepsko. Wybaczcie, że są zmniejszone ale tło było nieciekawe :)

Edit: Moje rajstopy są czarne i kryjące. Lampa błyskowa sprawiła, że wyglądają na lekko transparentne. Ale większość z Was na pewno wie o co chodzi :)

Sukienka / Kleid - MS Mode | Sweter / Strickjacke - C&A | Buty / Schuhe - Deichmann | Torebka / Tasche - Primark





Sukienka, bluzka, sweter / Kleid, Bluse, Strickjacke - C&A | Torebka, chustka / Tasche, Tuch - Primark | Buty / Schuhe - Skechers.





Pink cardi

Hej hej!  Jako uzupełnienie do poprzedniego posta wklejam zdjęcia mojej osoby z tamtego dnia :) Niestety bez sweterka już się nie obeszło, choć przyznam, że miałam ze sobą kurtkę, ale na szczęście nie musiałam jej jeszcze wkładać! Cieszy mnie to, że pogoda za oknem jest naprawdę fajna. Wczoraj było szaro i padało ale ogólnie mamy piękną złotą jesień, która nie jest wcale aż tak zimna :) Zastanawiam się nad kupnem jeszcze kilku cieplejszych sweterków. Wolę chyba takie rozwiązanie niż chodzić w jednej kurtce, czy płaszczu. Przynajmniej dopóki nie zacznie padać :) Wiem, że Ameryki nie odkryłam, ale znalazłam świetny sklep Bon Prix. Oprócz bycia normalnym sklepem, do którego można wejść i coś kupić ma też świetną ofertę w internecie. Podoba mi się w nim to, że każde spodnie można wybrać sobie w 3 wariantach - krótkie, normalne i długie. Dla mnie, dla której spodnie były zawsze za krótkie wersja długa jest świetna! Co mi się jeszcze podoba w tym sklepie? To, że zamówienie zrobiłam w nocy z piątku na sobotę, a paczka przyszła w poniedziałek rano. Oraz to, że po przyjściu paczki mam czas 2 tygodni na zapłacenie za ubrania. Ponieważ wysyłka zwrotu jest za darmo mogłam sobie zamówić kilka różnych rozmiarów, które mogę odesłać i zapłacić tylko za to, co sobie zostawiłam. Idealnie :) Dodatkowo każdy produkt ma od razu podstronę z opiniami i osoby kupujące rzetelnie to wypełniają, tak, że na bieżąco mogę dowiedzieć się, co jest dobrej jakości, co wypada większe i trzeba wziąć mniejszy rozmiar, lub co ma np. zbyt głęboki dekolt :) Ostatnio jestem na etapie odkrywania sklepów internetowych więc pewnie opiszę jeszcze moje doświadczenia. Wypróbowałam jeszcze Asos i też jestem zadowolona! Uważam, że darmowa wysyłka i odsyłanie towaru jest absolutnym hitem! 
Spodnie, które mam na poniższym zdjęciu nie są z tego sklepu, ale niebawem je na pewno pokażę :) Do swetra, który mam na sobie, mam ogromny sentyment, gdyż dostałam go od mojej kochanej babci (i kochanego dziadka). Torebkę w sumie też, ale to troszkę inna sprawa. Otóż sweter był prezentem niespodziankowym. Babcia sama wymyśliła, że mi coś takiego kupi, poszła do sklepu i sama wybrała :) Dostałam go na imieniny i bardzo go lubię. Natomiast torebkę sobie sama wybrałam, więc to już nie jest to, mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli :)

Hallo! Dieser Post ist eine kleine Ergänzung zu dem Vorherigen. Hier könnt ihr sehen wie ich gekleidet war. Für meine Strickjacke habe ich ein großes Sentiment, wei ich die von meiner lieben Oma (und Opa) bekommen habe. Ich hab das zu meinem Namenstag geschenkt bekommen.  Sie hat sich das ausgedacht und ist in verschiedene Geschäfte gegangen um das schönste auszusuchen. Ich schätze so was immer ganz, ganz doll! Die Tasche habe ich auch von ihr aber die habe ich mir schon selber ausgewählt :)



Sweter / Strickjacke - Charles Vögele | Koszulka / Shirt - Marks&Spencers | Spodnie / Hose - M&S Mode | Naszyjnik / Halskette - New Yorker | Torebka / Tasche - C&A | Buty / Schuhe - Skechers | Zegarek / Uhr - Fossil | Bransoletka / Armband - Apart





Sick

Ich fühle mich total mies weil ich eine Ohrenentzündung habe. Bitte verzeiht mir wenn ich mich eine Weile nicht melde, aber ich muss einfach gesund werden.
Und verzeiht mir bitte auch die Mülltonnen im Hintergrund. Dieses mal konnte ich nicht einfach meine Fotos auf dem üblichen Platz machen.

- Powiedz im, że jakieś ćwoki się kręciły na Twoim miejscu i musiałaś się przenieść.
Tak powiedział mój mąż, gdy spanikowana oznajmiłam mu, że na każdym zdjęciu, które mi zrobił są śmietniki. Tak, wiem, z opuszczonym czołem przyznaję, że jest to wiocha nad wiochami, ale tym razem nie miałam wyboru. Koło naszych garaży kręcili się jacyś goście, którzy - założę się - na pewno nie dali by sobie nie popatrzyć na moją mini sesję.

Ostatnio trochę mi się zachorowało, stąd trochę też marnie na zdjęciach wyglądam. Złapało mnie zapalenie obu uszu, siedzę z czymś dziwnym wetkniętym w jedno z nich i czuję się obrzydliwie! Ale powiem Wam, że niemiecka służba zdrowia to jednak jest coś fajnego. Można sobie wybierać najbardziej udziwnione kliniki, udziwnionych lekarzy i nie płacić nic. No dobra, prawie nic. Raz na 3 miesiące 10 € i tyle. Dzisiaj udało mi się znaleźć laryngologa i to w całkiem przyzwoitej klinice od tych spraw. Głupia byłam, bo myślałam, że samo przejdzie przez weekend, ale jednak nie. Po raz pierwszy marzyłam, by znaleźć się u lekarza. Czuję się marnie, więc wybaczcie jeśli nie będzie mnie przez jakiś czas. I wybaczcie te okropne śmietniki!

Sukienka / Kleid - Clockhouse
Getry / Leggings - KiK
Buty / Schuhe - Skechers
Torebka / Tasche -  targ / Markt
Chusta / Tuch - Primark
Naszyjnik / Halskette - Miss Etam
Zegarek / Uhr - Fossil




Shopping-week

Freitag und Samstag waren echte shopping Tage. Am Freitag waren wir bei Ikea um endlich meine erwünschtren Möbel zu kaufen. Am Samstag fuhren wir zu Primark in Gelsenkirchen und später zu Europas grössten Shoppingzentrum.

Piątek i sobota były dniami totalnie zakupowymi. W piątek wybraliśmy się po meble, które już od jakiegoś czasu mieliśmy zaplanowane. W sobotę natomiast pojechaliśmy do Primarka w Gelsenkirchen i największego centrum handlowego w Europie - CentrO w Oberhausen. CentrO jest naprawdę imponująco olbrzymie. Niestety nie porobiłam żadnych fotek, zresztą niewiele na nich byłoby widać - były naprawdę wielkie tłumy ludzi, którzy zasłaniali wszystko :) Nie planowaliśmy tam zakupów, ale oczywiście rzeczywistość okazała się inna. Znalazłam upragnioną granatową sukienkę- maxi w Clockhouse. W Köln były już nie dostania - a tu tak. Pokażę ją w następnym poście. Oprócz tego mąż zrobił mi miłą niespodziankę, o której napiszę niżej :)

Kilka fotek tuż przed wyjazdem:







Sukienka / Kleid - Clockhouse
Kamizelka / Weste - KiK
Torebka / Tasche - eTorebka.pl
Buty / Schuhe - Skechers
Korale / Halskette - New Yorker
Zegarek, Bransoletka / Uhr, Armband - allegro.pl

Bei Primark habe ich mir ein bisschen Schmuck, ein paar Schuhe und Sachen für Zuhause gekauft. Ich wollte noch eine kobaltfarbige Tasche kaufen, aber mein Mann hat es mir nicht erlaubt :)
W Primarku kupiłam trochę biżuterii, butów i rzeczy do domu. Chciałam kupić jeszcze kobaltową torebkę ale mąż mi nie pozwolił :p

Das, was ich letztens am meisten mag. Ich kaufe lieber ein neues Halstuch statt z.B. ein neues Kleid wenn ich alles in meinem Schrank langeweilig finde. Es ist immer günstiger neue Accessoires zu dem kaufen was man schon hat :)
To, co ostatnio lubię najbardziej kupować - chustki. Uważam, że mają potencjał :) Po co kupować koleją sukienkę, gdy mogę to, co mam zmieniać dodatkami? :) Szczególnie, że chustki są duże, można się nimi bardzo fajnie owinąć i kosztują 3 lub 5 euro.


Ich wollte braune Schnürschuhe aber die in meiner Größe waren schon leider ausverkauft. Dafür habe ich diese Lederschuhe mitgenommen :)
Chciałam jazzówki w brązowym kolorze, ale wykupili mój rozmiar. Więc wzięłam brązowe skórzane mokasyny (12 euro).



Ich konnte diesen Panther-Emu-Schuhen nicht widerstehen! Und heute habe ich in Joy gelesen, dass diesen Herbst Tiermotive auf Schuhen der totale Hit sind!
Nie mogłam się oprzeć butom typu emu w panterkowy wzór! Dziś wyczytałam, że buty ze zwierzęcym motywem będą hitem tej jesieni. No to trafiłam :)


Ein bisschen Schmuck: zwei Halsketten, ein Armband und Ohrringe.

Trochę biżuterii: dwa naszyjniki, bransoletka i kolczyki.


Ich hab meinen Mann gebeten um etwas zu trinken zu holen. Statt einer Flasche  Cola hat er mir dieses Geschänk aus der Parfümerie mitgebracht :)
Gdy powiedziałam mężowi by skoczył kupić coś do picia i spotkamy się w jednym ze sklepów miast picia przyniósł mi niespodziankę - coś, co zawsze chciałam :)



Und das letzte, über was ich mich am meisten freue. Ich habe endlich einen neuen grossen Schreibtisch mit einem Regal bekommen. Ich habs von Ikea (die Expedit Serie). Jetzt ist es noch mehr gemütlich beim bloggen :)
I ostatnia rzecz, z której najbardziej się cieszę! Mój wreszcie własny kącik! Dostałam porządne, duże biurko, na którym mogłam rozłożyć swój komputer. Koniec pracy na laptopie czy netbooku! :) Wybrałam sobie biurko z regałem z serii Expedit. Do tego nowe wygodniutkie krzesełko i teraz bloggowanie stało się jeszcze przyjemniejsze :)



Ich hatte Glück! Es stellte sich heraus, dass es bei beiden Ikeas die Schreibtische nicht mehr gibt. Zum Glück bin ich noch in die Fundgrube gegangen wo ich das letzte Stück (15 Euro billiger) gefunden habe :)
W ogóle z serią Expedit była ciekawa sprawa. Regał i biurko kupuje się osobno. Niestety - regał był - biurka już nie. Dowiedzieliśmy się, że w drugiej (w naszym mieście są dwie) też nie ma i w pobliskim mieście też nie. Trochę zawiedziona poszłam do tej części z przecenami. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam tam moje biurko! W zupełnie nienaruszonym stanie o 15 euro tańszym niż na półce w magazynie. To się nazywa mieć szczęście :)

Opaska

Gdy byłam małą dziewczynką moją jedyną akceptowalną fryzurą była opaska we włosach. Nieważne, czy rozpuszczone, czy spięte włosy, opaska musiała być. Bez niej czułam, że włosy mi lecą do oczu, mimo, że miałam często tak związane, że nie miały prawa ani drgnąć. 
Teraz pisząc to przypomniało mi się jedno zdarzenie. Gdy miałam może 13 lat, w wakacje chodziłam z mamą wzdłuż plaży nad Kanałem La Manche i zbierałyśmy muszle. Pamiętam, że było bardzo słonecznie, wiało mocny wiatr i na plaży byłyśmy praktycznie same. W pewnym momencie moja najukochańsza opaska wleciała do morza, które ją błyskawicznie porwało. Być może nie było to błyskawicznie (aż tak szczegółów nie pamiętam) ale przy tak silnym wietrze nie czułam jej zbyt dobrze na głowie. Byłam naprawdę zrozpaczona, to była moja ulubiona opaska, wysadzana przeróżnymi koralikami imitującymi perły. Mama wtedy mi powiedziała, żebym się nie martwiła, bo to w sumie dobrze, że ją zgubiłam. Powiedziała, że jak coś się gdzieś kiedyś zgubi, to się tam na pewno jeszcze kiedyś wróci. Może to powiedziała tylko, żebym przestała się martwić, co zresztą jej się udało. 
Później ścięłam moje włosy i opaska nie była mi już nigdy więcej potrzebna. Niedawno urosły do takiej długości, że przy jej noszeniu nie odstają komicznie na wszystkie możliwe strony. Taka mała rzecz, a potrafiła porwać mnie do wspomnień. W sumie lubię w ten sposób się czesać, wciąż mam rozpuszczone włosy, nie mam przedziałka, którego nie lubię i włosy nie wpadają do oczu :)
A poniższe zdjęcie zostało wykonane wczoraj, gdy wybieraliśmy się do Ikei na zakupy kilku mebli do mieszkania. 
Życzę Wam miłej niedzieli :)

P.S. Namawiam męża na malutki wypad nad Kanał La Manche. Szczególnie, że teraz mamy tam naprawdę niedaleko :)





Sukienka / Kleid - Clockhouse
Torba / Tasche - eTorebka.pl
Chustka / Halsband - Taboo
Korale / Halskette - New Yorker

Trudny temat.

Dzisiaj rano, z okazji brzydkiej pogody, miast od razu pościelić łóżko postanowiłam w nim po śniadaniu znów wygodnie się ułożyć i poczytać gazetkę. W ręce wpadł mi najnowszy Joy, nie kupuję tej gazety co miesiąc, ale ten numer ciężko mi było pozostawić na półce, gdyż jako dodatek zawierał płytę DVD dotyczącą wykonywania makijażu. Mowa oczywiście o niemieckiej wersji tej gazetki, choć niewykluczone, że wkrótce taki dodatek może się znaleźć w polskiej edycji (o ile jeszcze się nie znalazł). Tak sobie teraz przypominam jedną rzecz związaną z tą gazetą. Był moment, że mieszkając jeszcze w Polsce przez jakiś czas ją kupowałam. Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale miałam okazję być na jeden dzień w Niemczech, gdzie kupiłam sobie jej niemiecki odpowiednik. Po miesiącu, czy dwóch udając się do Empiku po najnowszą wersję polskiego Joy'a coś mnie zdziwiło. Niby znałam tą okładkę, ale nie miałam numeru z tego miesiąca. W domu się okazało, że była to kopia niemieckiego wydania sprzed dwóch miesięcy. Ta sama okładka, ten sam wywiad (czy artykuł numeru) - w sumie norma. Choć szkoda. Ale najbardziej zaskoczyła mnie jedna rzecz! Oczywiście od razu odszukałam mój niemiecki numer tego czasopisma. Był tam dość spory artykuł poświęcony gadżetom erotycznym :D Tak, tak :) Nie został mi w pamięci z powodu jego treści, a raczej tego, że ten sam właśnie był w tym najnowszym polskim Joy'u. Artykuł polegał na tym, że dwoje młodych ludzi: mężczyzna i kobieta (można było się domyśleć - aż tak wyluzowana Europa jeszcze nie jest ;) ) postanowiło uprzyjemnić swoje intymne życie i udać się do sklepu erotycznego po co ciekawsze gadżety, wypróbować je, a później na łamach gazety nimi się podzielić. Dla jednych nic takiego, dla innych wręcz przeciwnie. Nie do tego jednak zmierzam. Kontrowersję we mnie wzbudził fakt, że w niemieckim Joy'u były to osoby z niemieckimi imionami (dajmy na to - dla lepszego wyobrażenia - Hans i Elke) a w Polskim z polskimi (na przykład Konrad i Halina). Oczywiście dorobiono im wiek i inne dane jak np. jak długo są razem, co robią na co dzień itp. I tak sobie myślę, czy to jest ok? Bo z jednej strony artykuł jest kreowany na taki, że tego typu gadżety są dla każdego z nas i jest to na tyle normalne, że para tych ludzi (chyba było nawet więcej tych par - nie pamiętam dokładnie) pokazuje swoje twarze, podaje dane i się niczego nie wstydzi. A z drugiej strony jednak widzimy tu fikcję. Może artykuł przeszedł jeszcze kilka innych krajów, gdzie każda z tych osób miała nadane inne imiona i inne cechy, odpowiadające bardziej cechom narodowym dla danego wydania? Moim zdaniem to głupie, szczególnie, że żyjemy w czasach, gdzie dostęp do różnych wydań jest naprawdę prosty. U mnie na dworcu kolejowym jest kiosk, gdzie można kupić gazety z wielu różnych państw. Zastanawia mnie, czy redakcje są już naprawdę tak rozleniwione? Przecież taki artykuł (i wiele wiele innych) można wziąć i przerobić bardziej na polski. Wziąć polską parę, pójść z nimi do takiego sklepu itp. To by przecież było bardziej realne, prawda? Bo takie coś pokazuje mi wręcz odwrotność tego, co twórcy artykułu chcieli osiągnąć. Że jest to nadal tak wstydliwy temat, że nikt nie chce pokazać się wszystkim jako kupujący takich produktów. Że pewnie te osoby spotkały się dopiero przy zdjęciach, żadną parą nie są i w każdym kraju są kimś innym.
I nie dotyczy to tylko tego typu artykułów, później widziałam więcej takich kopii. Nawet okładki są identyczne, miałam kiedyś masę glamour'ów niemieckich i polskich, które miały te same okładki. Aż tak brakuje nam własnej pomysłowości?
I teraz w sumie rozpisałam się na zupełnie inny temat niż chciałam poruszyć. Otóż w tym Joy'u był dość interesujący artykuł na temat Facebooka. Jakieś badania (i pewnie samemu można się domyśleć) wykazały, że ludzie na takich portalach społecznościowych kreują się na zupełnie innych niż są. Lepszych. Tak trudno się było domyśleć, że włączyli specjalne badania na ten temat? :) Podzielili takie "podrasowanie" swoich profili/życia na kilka kategorii. Wybaczcie mi, że nie przytoczę tu wszystkich ale jest ich kilka i przetłumaczenie samych nazw nic nie da, musiałabym dodać kilka zdań opisu, a to wydłużyłoby ten wpis kilkakrotnie. Jednak jedna z tych kategorii przykuła moją uwagę najbardziej. Pewnie dlatego, że pozostałych nie zauważyłam, a ta sprawdza się wśród moich znajomych w 99%!!!!! Nazwane jest "Die Übermama", co w wolnym tłumaczeniu może znaczyć "Nadmama". Założę się, że każdy z Was się spotkał z tym fenomenem. Ja aż zbyt dużo razy, co spowodowało, że dałam sobie spokój z Naszą Klasą. Schemat jest zawsze ten sam. Jest sobie koleżanka/przyjaciółka/znajoma, którą mamy na naszej klasie. Lubimy tam wchodzić bo jedna z tej grupy może wrzucić jakieś ciekawe zdjęcie z wakacji/podróży/spaceru/pracy itp. Zawsze lubiłam podglądać zdjęcia moich znajomych, dzięki temu szybko wiedziałam, co u nich słychać, gdzie są na wakacjach jak wyglądają (to Ci, co są trochę dalej). Później wyżej wymieniona osoba zachodzi w ciążę. I zaczyna się. Zdjęcie pierwszego USG, zdjęcie drugiego USG, zdjęcie pierwszej wypukłości na brzuchu, zdjęcie trochę większej wypukłości na brzuchu, potem zdjęcie z wielkim brzuchem z boku, z przodu, z mężem, który trzyma dłonie na brzuchu... ojej.. tyle możliwości, że szok. I tym wszystkim jestem nagle bombardowana parę razy w ciągu dnia. Gdy to tego dojdzie, że kilka koleżanek jest w tym stanie to już kaplica! Można by pomyśleć, że gdy dojdzie do rozwiązania, będzie wreszcie spokój. Ale nic bardziej mylnego! Profil naszej kochanej znajomej/koleżanki/przyjaciółki/kuzynki/itp. staje się profilem jej dziecka. Na avatarze nie ma już jej ślicznej buźki, jest za to zdjęcie jej dziecka. Co 3 dni inne! Gdy wchodzę pooglądać zdjęcia znajomych to widzę same bobasy. Ryczące, śmiejące się, z gołym tyłkiem, w wannie, w pieluszce, bez pieluszki, romantyczne ujęcia, dziwne ujęcia.. itd. itd. I tak sobie myślę "o co chodzi?" Rozumiem, że teraz wszystko się kręci wobec nowo narodzonego dzieciaka, ale dlaczego jest go wszędzie pełno. Czy Janina Kowalska przestała być Janiną Kowalską tylko jest teraz swoim dzieckiem? Bo jak mam rozumieć profil na czymkolwiek, gdzie jest napisane imię i nazwisko dorosłej kobiety, a na każdym zdjęciu, włączając miniaturkę jest jakiś łysy bobas? Tak sobie myślę, czy nie lepiej by było już (gdyby się naprawdę miało tą olbrzymią, swędzącą ochotę uraczać internet zdjęciami swoich pociech) założyć im własny profil? Wtedy mogłabym sama zdecydować, czyje zdjęcia chcę oglądać? Nie chcę rezygnować z możliwości kontaktu, pisania wiadomości, oglądania fajnych fotek, ale nie chcę też czuć się, że jestem na jakiś portalu o noworodkach.
Mam nadzieję, że nie weźmiecie mnie teraz za jakiegoś potwora, który nienawidzi dzieci, nie rozumie czym jest wspaniała miłość do matki i nie docenia tej cudownej relacji. Bardzo jednak spodobało mi się jedno zdanie na jednym z portali psychologicznych: kobiety, które mają dzieci, muszą zrozumieć, że reszta świata nie pała tą samą miłością do tych dzieciaków, co one. Często uświadomienie sobie tego staje się naprawdę niezłym ciosem dla takiej osoby. Mogę kochać moją przyjaciółkę całym serduchem, ale za nic na świecie nie potrafię patrzeć z taką fascynacją na jej dzieciaczka, z jakim ona na nie patrzy. I o ile fajnie jest, gdy ktoś pokaże swoje nowonarodzone cudo, a później raz na jakiś czas da popatrzeć jak to cudo się rozwija, to gwałcenie dziesięcioma fotkami tygodniowo jest szaleństwem!
Dobra! Mam nadzieję, że żadna fanatyczna mamusia tu nie trafi i nie zacznie mnie atakować. Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, ale podczas wysławiania tego proszę o używanie mądrych argumentów miast "ale ty jesteś! właśnie straciłaś obserwatora!". Jestem otwarta na wszelkie inne sposoby patrzenia, być może dam się przekonać. Jest jednak jeden argument, który ma dokładnie odwrotne znaczenie i jest najbardziej bezmyślnym argumentem na ziemi: "jak będziesz matką to zrozumiesz". To tak jak ja bym pisała "jak będziesz facetem, to zrozumiesz".

Na koniec, jak zwykle, coś dla tych co przeczytali i dla tych, co nie lubią czytać:

Bluzka, którą widać pod czarną koszulą jest bez rękawów. Kupiłam ją bo miałam jej wersję z rękawami i bardzo mi się podobała. Przedwczoraj chciałam wreszcie ją "wypróbować" i się okazało, że z niczym z moich ubrań mi nie "siedzi" tak jak bym sobie to życzyła. Jeśli komuś się podoba i chciałby taką mieć - niech pisze na maila.

Diese Bluse habe ich gekauft weil ich schon so eine mit langen Ärmel hatte. Jedoch hat es sich herausgestellt, dass ich kaum etwas habe mit dem ich sie zusammen tragen kann und mich darin mag. Wenn jemand Lust auf diese Bluse hat - schreibt mir bitte eine E-mail.






Bluzka / Bluse - H&M
Koszula / Hemd - C&A
Spodnie / Hosen - F&F
Buty / Schuhe - Skechers
Torebka / Tasche - eTorebka.pl
Zegarek / Uhr - Fossil
Bransoletki / Armbaender - H&M, Allegro



C.D.

Hej, hej! Bardzo Wam dziękuję za ciekawe wypowiedzi w przedostatnim poście. Zazwyczaj staram się każdemu odpowiadać w komentarzach ale tym razem byłoby tego zbyt dużo. Dlatego chciałam w tym poście wrócić jeszcze do tematu. 
Pierwsza rzecz to ubieranie się adekwatnie do wieku. Wiele z Was zgodziło się z tym, że nastolatki w garsonkach nie prezentują się zbyt dobrze, natomiast starsze kobiety w (przykładowo) koszulkach z bajkami to już temat sporny. Powiem to może tak. Słusznie ktoś zauważył, że ostatnio projektanci przemycają w swoje projekty różne postacie z bajek. Sama pamiętam niedawno świetną kolekcję D&G opartą na starej wersji Myszki Miki (czy jak kto woli Mickey). W jednym z odcinków Seksu w wielkim mieście pamiętam taką wieczorową kreację Carry, która składała się z koszulki z Myszką Miki i marynarki z jakiegoś świecącego materiału (może atłasowa - nie mam pojęcia). Dołu nie widziałam, więc proszę sobie nie myśleć, że dołu nie było. Bardzo mi się to zestawienie podobało, na tyle, że kupiłam sobie taką koszulkę i nosiłam z marynarką. Wydaje mi się, że można mając sporo na karku założyć taką koszulkę ale chyba sęk w tym, co zrobimy z resztą. Ponieważ możemy założyć taką myszkę w towarzystwie marynarki i szpilek, a możemy założyć koszulkę z Hello Kitty w połączeniu z różową spódniczką i zapleść sobie włosy w dwa warkoczyki :) Moim (!) zdaniem są bajki, które można jeszcze jakoś upchnąć w dorosłe kreacje, a są takie, które za cholerę nie dadzą się jakoś zrównoważyć. O ile mogę sobie wyobrazić vintage'ową postać z bajki w połączeniu z ciekawym sweterkiem, czy marynarką. to już koszulki ze smerfem + dżinsy na sobie nie. Chyba wszystko jest kwestią doboru koszulki, kolorów itp. Myślę, że granica pomiędzy ubraniem się z takim elementem ze smakiem a z kiczem jest bardzo cienka i jest to niezwykłe trudne (o ile w ogóle możliwe) taki zasady ująć w słowa.
Jest jeszcze jedna rzecz, coś takiego jak wewnętrzny hamulec. Ja mając tyle lat, ile mam :) mam opory by wziąć jakąś mocno kolorową i wesołą koszulkę bo.. mam taki charakter i już. Pisałam już chyba wcześniej, że nie robię tego dla innych, tylko dla siebie. Wyobrażam sobie siebie w tej koszulce, jak idę przez ulicę pełną ludzi i widzę jak będę się czuła. I to jest kwestia tego jaka jestem, kim jestem .To też jest sprawa gustu tak jak ulubiony kolor, ulubiony smak, czy zapach. Wiem, że znają się setki, tysiące kobiet, które będą dużo starsze ode mnie i będą potrafiły nosić ubrania z komiksami począwszy od tenisówek, a skończywszy na czapce. Któraś z Was zapytała ile mam lat. To nie ma znaczenia, bo można mieć 16 i czuć się już za starym na smerfa na brzuchu, albo mieć 55 i z ekscytacją kupować kolejną koszulkę z tym motywem. Ja się w tym już trochę źle czuję. Gdyby dobrze poszperać, to z przed dwóch lat mam na tym blogu zdjęcia z Krakowa, na których mam koszulkę z Hello Kitty (notabene mam ją na sobie, gdy to piszę), różowy szaliczek pod kolor jej kokardki, oraz w tych samych kolorach torebkę i buty. Wtedy czułam się z tym świetnie, dzisiaj? Nie wyszłabym tak :) Może mi sięto zmieni i za rok będziecie mnie widzieć tylko w Hello Kitty. Może to nie sprawa, że czuję się na to za stara, tylko, że teraz lubię co innego? Rok temu kochałam kolorowe ciuchy, pół roku temu szarości i wszystko co przypomina mroczne klimaty. Teraz? Sama nie wiem jak to nazwać. Może naprawdę za pół roku przyjdzie era różu ;) Tyle na temat :) I w pewnym sensie podziwiam wszystkie te, co są w moim wieku bądź starsze i noszą te koszulki z wielkimi obrazkami, czy napisami. Brak oporów w czymś takim to jakby trochę większa wolność :) Co do paznokci: ostatnio pomalowałam nogi na pomarańczowo-czerwony, a dłonie na żółto-złoty. Przyznam, że nie było tak źle jak myślałam, a nawet bardzo mi się podobało. Zresztą mówi się, że tylko krowa zdania nie zmienia :)

Druga kwestia odnosi się do sesji zdjęciowych. Duża większość odczuwa to podobnie jak ja: lepiej mieć to podane dokładnie, niż męczyć się, patrzeć na sesje zdjęciowe i zastanawiać, co autor miał na myśli. Jednak i tego znalazły się zwolenniczki. Dużo w tym racji, że takie sesje są formą sztuki, jak zresztą moda. Ale jedni wolą czytać opowiadanie, w którym autor opisuje swoją nieszczęśliwą miłość, a inni wolą czytać wiersz, z którego można wywnioskować, co też mogło się temu autorowi przytrafić. W pierwszym przypadku wiemy dokładnie, o co chodzi, a w drugim niełatwo o nadinterpretację. Tyle do tematu :)

Na koniec coś dla tych, co nie lubią czytać (i dla wszystkich innych oczywiście też :) ). Zdjęcia z wczoraj. Zdjęcia tego nie uchwyciły, ale chusta jest fioletowo-granatowa.






Sukienka / Kleid - Clockhouse
Chusta / Halstuch - Primark
Torebka / Tasche - Troll
Buty / Schuhe - Skechers

I trochę makijażu. Cienie marki Mua.


Related posts

 
MOBILE