Showing posts with label Szare buty / Graue Schuhe / Gray bag;. Show all posts

Showing posts with label Szare buty / Graue Schuhe / Gray bag;. Show all posts

Lace again



polski
deutsch
english

Narzutka, którą już raz pokazywałam wywołała sporo różnych, sprzecznych komentarzy. Jednym się podobała innym wręcz przeciwnie. Tym razem nie w wydaniu z dżinsami (które można zobaczyć TU)
, a ze spodenkami (już niestety z rajstopami). Dopiero teraz zauważyłam, że włożyłam tą samą bluzkę (wciąż podoba mi się połączenie tych dwóch elementów), dobrałam tylko ciut skromniejszą torebkę. I premierę miały moje cieplutkie, wyściełane futerkiem baleriny.

Narzutka, bluzka, buty - TK Maxx
Szorty - H&M
Zegarek - Fossil

Die Strickjacke (oder wie auch immer sich das nennt) habe ich schon ein Mal gezeigt und die Kommentare waren wirklich verschieden. Den einen hat sie gefallen und den anderen überhaupt nicht. Damals hatte ich sie mit Jeans an (HIER könnt ihr sie anschauen) jetzt mit Shorts (leider schon mit Strumpfhose). Das was mir jetzt erst aufgefallen ist - ich habe die mit der gleichen Bluse wie damals kombiniert (ich mag halt wie die zusammen aussehen). Ich habe eine schlichtere Tasche hinzugefügt und trage als Premiere meine neuen, gefütterten Ballerinas, die super weich, bequem und warm sind.

Strickjacke, Bluse, Schuhe - TK Maxx
Shorts - H&M
Uhr - Fossil

The cape I'm wearing (or however it is called) was already shown on this blog. It became various comments, some people liked it, some absolutely not. On that day I wore it with jeans (You can see it HERE), today with shorts (unfortunately this time with tights). What I noticed after adding the pictures is the fact that I combined this cap again with the same blouse. I just like the way they look together. This time my bag is more simple and I put for the first time my warm winter ballerinas on.

Cape, blouse, shoes - TK Maxx
Shorts - H&M
Watch - Fossil














A hint of pink



polski
deutsch
english


Nie znoszę zmian. Wszelakich. A dokładniej tego momentu, w których zmiana się dokonuje, czyli tzw. fazy przejściowej. Bardzo doceniam różnorodność w życiu, ale zmiana z jednego stanu w drugi momentami skutecznie mi to utrudnia :) Na przykład: podoba mi się zmiana zamieszkania co jakiś czas. Ale bardzo nie lubię przeprowadzek, żegnania się z miejscami do których się przywykło i przyzwyczajanie do nowych. Lubię zwiedzać nowe miejsca, odwiedzać rodzinę ale nie znoszę myśli o nadchodzącym pakowaniu, podróży i pożegnaniu (bo zawsze się z kimś muszę pożegnać - chyba, że jadę z mężem). Nawet przed najciekawszymi wakacjami przychodzi taki moment, że porzuciłabym wszystkie przygotowania i po prostu nie jechała. Podobnie mam ostatnio z garderobą. Wciąż nie potrafię porzucić myśli o lekkich ubraniach letnich na rzecz grubych swetrów i długich spodni. Wybieranie się przez to zajmuje mi 5 razy dłużej, nagle kończy mi się czas i wychodzę ubrana w coś, w czym źle się czuję. Oczywiście zdjęcie nie przedstawia ubioru jednego z tych dni :) Uwieczniłam moment, gdy było jeszcze na tyle ciepło, że mogłam nie przyodziewać cieplejszego okrycia wierzchniego :) Choć przyznam, że ostatnio jestem jedną z tych osób, która, gdy inni chodzą już w kurtkach hasa jeszcze w krótkim rękawku. Nie mogę się jeszcze pogodzić z końcem ciepłych temperatur :)
Ale słyszałam, że w Polsce znowu cieplutko?

Spodnie, buty - C&A
Tunika - F&F

Das Was ich am meisten nicht mag sind Veränderungen. Oder anders. Im mag wenn im Leben viel los ist. Z.B. mag ich von Zeit zu Zeit woanders wohnen. Aber ich mag den Umzug, den Abschied vom alten Platz nd das Gewöhnen an einen neuen nicht. Ich glaube ich hasse diese Übergangsphasen. Ich könnte mir einen super tollen Urlaub kaufen und doch zwei Tage vor der Abreise alles hinschmeißen und nirgends fahren. Ich mag zu Hause sein, ich mag auch meine Eltern besuchen. Aber das Packen, die Reise und den Abschied hasse ich. Und deswegen fällt es mir immer so schwer mich irgendwo zu bewegen. Das gleiche ist jetzt mit dem anziehen. Es ist jetzt die Zeit wo man all die Shorts, Tops u.s.w lassen sollte und nach Jeans oder Pullovern zu greifen. Und ich kann es einfach nicht. Ich denke immer noch an Sommer Outfits und deswegen brauche ich jetzt fünf mal mehr Zeit um mich für irgendetwas anzuziehen. Und dann bin ich immer spät dran und ziehe am Ende doch was an worin ich mich später unwohl fühle. Dieses Outfit zeigt natürlich jetzt nicht einen von diesen Tagen sondern einen von denen wo es noch 'n bisschen wärmer geworden ist und all die Pullis konnten zu Hause bleiben. Ich bin jetzt halt eine von diesen Personen die noch im kurzen Ärmel rumläuft wären die anderen schon fast Winterjacken tragen.

Hose, Schuhe - C&A
Tunika - F&F

What I don't like the most are changes. Or more the transitional phase. I like to have it different in live but the moment when one situations changes into another - not. For example: I like to live in different places, but I hate moving out, leaving a place and getting used to another one. Or I could buy really cool vacations but two days before the journey give it up. Or I like to be at home or visit my parents. But I hate to say goodbye, pack my things and go for the plane. In these days I am having a similar situation with my clothes. The season had almost change and I still cant get myself to reach for jeans or pullovers. I am still thinking about shorts and tanktops. For the last few days it took me 5 times longer to get ready. After that I am to late and I am wearing something what makes me feel uncomfortable. But this outfit isn't one of those. This was taken on one of this days when it was a bit warmer and all my cardigans and pullovers could stay at home. I guess I am one of this persons who are wearing short sleeves while the others put almost winter jackets on.

Pants, shoes - C&A
Tunic - F&F





Gdy nie wiem, które zdjęcie wkleić... [a tak w ogóle - nie pasują mi buty]

... wklejam wszystkie :) Czasami trudno wybrać to jedno jedyne, na którym jakoś wyglądam ;) A tak na poważnie to czasem warto zastanowić się przed wyjściem niż potem żałować, że się czegoś nie dobrało... Nic mnie tak nie denerwuje jak źle dobrane buty do ubrania.
Dzisiaj miałam bad-fitted-shoes-day.

Taki mały temat do dyskusji, gdyby ktoś chciał...

Będąc u kosmetyczki, o której w poprzednim poście pisałam zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. W pewnym momencie padł temat dzieci kontra dbanie o siebie. Jak na razie dzieci nie posiadam więc jak to jest, mogę jedynie dowiadywać się od innych. Mam w pracy koleżankę, która po kilka dni z rzędu chodzi w tych samych ubraniach, na włosach jej czasem można by już usmażyć dość sporą ilość frytek, a na twarzy wątpię, by chociaż krem był... Kiedyś delikatnie zagadnięta z oburzeniem odpowiedziała, że jak to! Ona ma dwójkę dzieci i kiedy niby ma się malować i ładnie ubierać. Woli pospać15 minut dłużej niż zrobić sobie makijaż Kiedyś mają spotkanie służbowe postanowiła się nico odmienić i pomalować oraz ubrać porządniej. Wyglądał prześlicznie... Czy naprawdę tak to jest? Gdy mamy dzieci nasz wygląd, zadbanie schodzi na drugi plan?
Moja rozmówczyni twierdziła, że ona też ma malutkiego dzieciaka a ma czas i na włosy, i na makijaż, i na ubrania... Mam nadzieję, że to nie jest reguła, jak zachowuje się koleżanka z pracy, ponieważ perspektywa dzieci powoduje w takim razie u mnie mieszane uczucia...

A na koniec zdjęcie, by blog przykładnie ubraniowym był :)




Related posts

 
MOBILE