Showing posts with label Szynszyle / Chinchilla. Show all posts

Showing posts with label Szynszyle / Chinchilla. Show all posts

Just read

chinchilla

polski
deutsch
english
Gdybyś mieszkała w jakiejś niewielkiej społeczności np. w małej wiosce, osiedlu, czy choćby tylko bloku. Jakby to było, gdyby Ci, którzy są silniejsi bądz/i mądrzejsi mieli nad Tobą władzę? Każdy kto jest choć trochę szybszy, ma więcej siły, czy sprytu mógł z Tobą zrobić co mu się tylko podoba? Bez żadnych zasad, bez najmniejszego sensu i logiki. Nikt by Cię nie bronił, chyba, żeby chciał, ale ogólnie byłabyś skazana sama na siebie. Gdyby przejście jakąś bardziej uczęszczaną drogą, czy korytarzem było związane z ryzykiem, że ktoś Cię zobaczy i zacznie Cię gonić by później zrobić z Tobą dokładnie to na co będzie miał ochotę. Nie będzie go interesował Twój ból, strach, brak zrozumienia, a nawet to, że zapłacisz życiem za jego "widzi mi się" lub wyimaginowane potrzeby. Co gdyby dla Twojego oprawcy nie liczyło się, że Ty, jak każda inna istota na świecie z racji, że się na tej planecie urodziłaś masz prawo do życia na niej dopóki nie zagrażasz innym? Pewnie nie rozumiałabyś dlaczego musiałaś urodzić się słaba i dlaczego są silniejsi, którzy z racji swoich cech, choć tylko wrodzonych, mogą zarządzać Twoim życiem. Dlaczego czują się panami świata i nie akceptują innych żyjących obok nich? Pewnie nie rozumiałabyś dlaczego każdy nie może żyć na równych zasadach. Że dlaczego nie może być tak, że żyjemy wszyscy obok siebie, że każdy każdego akceptuje, że dzielimy jedną przestrzeń i czas. Że każdy z nas ma prawo do życia bez strachu. Dlaczego Ci, których umysły są o tyle potężniejsze nie mogą wykorzystać tego w sposób dobry dla wszystkich? Dlaczego muszą uważać, że skoro ich cechy są o lepsze od reszty to mają prawo bawić się w panów i władców tylu innych żyć? Co daje im do tego prawo? Czy nie jest to bezkarne nadużywanie umiejętności i możliwości, które wspaniałomyślnie ofiarowała im natura? Jakim prawem są tak okrutni, zapatrzeni tylko w siebie? Jakim prawem uważają, że ich grupa jest najważniejsza i ich życia są o wiele więcej warte od innych? Skąd taka pewność bycia "naj" i bawienia się w boga żonglując innymi życiami? Czy, gdyby urodzili się w innej grupie też tak łatwo by to akceptowali? Czy nie widzą, że inni też mają uczucia, pragnienia, chęć spędzenia dobrego życia, że odczuwają strach i ból? Dlaczego oni za wszelką cenę nie chcą odczuwać bólu, strachu, przerażenia, a innym z łatwością to fundują? Zrozumiałe jest, że czasami inaczej się nie da. Że słabsi czasami mają gorzej. Trudno, życie. Ale, co jeśli zabijają dla przyjemności? Czystej dzikiej przyjemności lub tylko i wyłącznie dla zysku. By się wzbogacić? Na Twoim życiu. Coś co powinno być najcenniejsze na świecie nie raz jest powołane tylko dlatego, by w odpowiednim momencie zabić i zarobić pieniądze.
Na całe szczęście dla nas ludzi, taki świat, przynajmniej na razie jest tylko fikcją. I przynajmniej w teorii wszyscy jesteśmy równi, nikt nie ma prawa nad nami się znęcać, krzywdzić nas, trzymać zamkniętymi, czy uśmiercić. W przypadku ludzi, reszta nie ma już tak dobrze. Z jakiegoś powodu ludzie ubzdurali sobie, że skorą są mądrzejsi, sprytniejsi i silniejsi od zwierząt to mają prawo je mordować z dowolnych pobudek. Dawno, naprawdę bardzo dawno temu, gdy ludzie żyli jeszcze o wiele prymitywniej, polowali na zwierzęta by nakarmić swoją rodzinę, a ze skór, czy futer robili okrycia, które chroniły przed zimnem. Teraz, w czasach, gdy wchodząc do sklepu mamy wypchane półki najróżniejszym pożywieniem, gdy już dawno, dawno temu odkryto materiały, które są równie ciepłe jak futra i skóry można by było rzec, że świat zwierząt mógł odetchnąć z ulgą. Ale tak niestety nie jest. W momencie, gdy to, co jest dla człowieka najważniejsze stało się na wyciągnięcie ręki, on zaczął skupiać się na przyjemnościach i zachciankach. Bez względu na koszty. Co mam na myśli? Już tłumaczę. Rozumiem, że każdy z nas (dobrze, większość) potrzebuje spożywać mięso lub posiadać kilka porządniejszych butów, czy toreb ze skóry. Najczęściej spożywanymi mięsami przez człowieka są świnie, krowy i kury/indyki. I tutaj można w pewnym sensie to całkowicie wykorzystać - ze świni i krowy jest robione mięso, z ich skór przedmioty codziennego użytku. Niestety, tak już jest, że człowiek mięso jeść musi (ponoć) więc te trzy - cztery rodzaje zwierząt najzwyczajniej mają... pecha. Ale to czego nie rozumiem... to cała reszta. Dlaczego nie można się ograniczyć by zjeść tyle zwykłego (zaraz wyjaśnię co mam na myśli) mięsa ile nam naprawdę trzeba i na tym poprzestać? Dlaczego jeszcze trzeba sięgać po najdziwniejsze przekąski? Po co chipsy mięsne, po co dziczyzna, króliki, kaczki... Po co? Znacie twierdzenie, że pobyt rodzi podaż? A gdyby sobie tak uświadomić, że jak przestanę sięgać po królika, czy kaczkę to te produkty po prostu nie będą się sprzedawać i nikomu nie będzie się opłacało zabijać tych biednych zwierząt?
Tym, co sprawia, że dostaję prawdziwej trzęsawki są naturalne futra i tym podobne wyroby. Nie rozumiem bezmyślności osób, które je noszą. Czy nie zdają sobie sprawy ile strachu i cierpienia wymagało stworzenie czegoś takiego? Może warto zobaczyć w Internecie jak wyglądają szynszyle, norki, czy lisy. Żywe są o wiele piękniejsze i cudowniejsze niż na waszych ramionach. Przykro mi, ale ja po prostu nie mam szacunku do ludzi, którzy noszą prawdziwe futro. Gdybyśmy naprawdę wszyscy się umówili, tak, że nikt nie kupowałby futer to te biedne zwierzątka nie były by mordowane. Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, że jego futro jest "vintage". Że kupił je w Second Handzie lub dostał po babci. Ale nosząc je reklamuje się jakie to cudowne mieć prawdziwe futro i jak to można się nie przejmować procesami, które musiały nastąpić by je stworzyć. O fakcie, że na sobie nosi się kawałek trupa, nie muszę już wspominać. W sklepach jest tyle fajnych płaszczy, kurtek, a nawet imitacji tych futer. Dlaczego po nie nie sięgać? Część z was wie, że w domu mam szynszyle. To są przesłodkie stworzenia. Nie dość, że są śliczne to jeszcze zabawne i inteligentne. Nie dawniej jak wczoraj siedziałam z nimi w przedpokoju, bawiąc się, goniąc i dawałam im wskakiwać sobie na ramiona, gdzie mogły odpoczywać i nagrzewać do czerwoności moje uszy, do których się przytulały. Świadomość, że są miejsca, gdzie trzyma się setki tych puchatów i je morduje żeby jakaś kobieta zimą ślicznie wyglądała doprowadza mnie do szaleństwa. Szynszyle mają tą właściwość, że jak się stresują to gubią futro. Nawet u mnie w domu, gdy je wystraszę głośniej otwierając klatkę to w powietrzu fruwa trochę futerka. Wiecie, co robią Ci od futer żeby nie stracić na jakości ich futra? Ściągają im je na żywo! Szynszyle ze ściągniętych futrem żyją jeszcze jakiś czas, a następnie umierają z bólu. Ale to nikogo już nie obchodzi bo A) nie mają już futra więc nie będzie strat B) to ból szynszyli, nie ich, wiec co tam i C) będzie niezła forsa. Nie mam pojęcia jak się pozyskuje futro innych zwierzaków. I nie chcę wiedzieć, bo zazwyczaj przetrawienie takiej wiedzy zajmuje mi kilka dni. Kocham zwierzaki i piszę to bo jeśli choć jedna osoba przez ten wpis nie kupi lub założy futra to moja misja będzie spełniona. Ja nie noszę futer, nie kupuję specjalnie skórzanych wyrobów i jadam mięso tylko z drobiu (i to do normalnych posiłków, nie dla smaczku). Uważam, że zwierzęta są naszymi sąsiadami na tej ziemi. Powinniśmy je szanować, cieszyć się, że są, czerpać radość z obserwowania ich, czy nawet życia z nimi. Ale nigdy nie nadużywać tego, że jesteśmy od nich mądrzejsi, inteligentniejsi, silniejsi czy szybsi. Choć z tymi dwoma pierwszymi określeniami nie jestem tak do końca pewna. Zwierzęta wszak nie zabijają siebie na wzajem, czy ludzi dla przyjemności lub pieniędzy. Zabijają tylko w dwóch przypadkach - gdy się boją o własne życie lub, gdy są głodne.
Wenn du in einer kleinen Gemeinde z.B. in einem kleinem Dorf, einer Siedlung oder nur in einem Haus wohnen würdest, wo die Regeln ganz anders wären als normal. Wo die, die stärker, schneller oder nur cleverer als du sind, mit dir machen könnten auf was sie nur Lust hätten. Du wärst zu schwach um dich wehren zu können und andere mit deiner Gesundheit und deinem Leben nur das anstellen könnten worauf ihnen gerade wäre. Sogar dir das Leben zu nehmen. Einfach nur so. Oder für Vergnügen, oder halt für Geld. Und für jeden wäre das okay. Was würdest du sagen? Was würdest du sagen, wenn du nur dafür zur Welt gebracht wärst damit dein Tod jemanden Geld bringt. Deinem Mörder? Du sagst jetzt bestimmt, dass kann nicht so sein. Wir alle sind gleich, der Planet gehört allem genau so und jeder hat das Recht für ein glückliches, friedliches Leben solange er niemandem was antut. Ist doch logisch? Warum sollte denn eine Gruppe von Lebewesen Gott spielen und mit dem Leben anderer jonglieren? Klingt doch schrecklich, wenn ich dir über so eine Welt erzählen würde wo dein Leben keinen Wert hat und jeden es einen scheiß Dreck interessierte ob du leidest.Du bist nun mal als die kleinere, schwächere geboren und es ist nun mal deine Bestimmung für die Größeren und "Besseren" dein Leben zu opfern.
Hast du mal über Tiere nachgedacht? Das sie genau wie du auf die Welt kamen, aber im Gegensatz zu dir bisschen mehr Pech haben. Damals, vor sehr vielen Jahren haben die Leute die Tiere getötet um nicht zu verhungern und zu erfrieren. Sie haben ein Tier gefangen, es gegessen und aus dem Leder oder Fell sich was zum Anziehen gemacht. Im teil ist es immer noch so. Man züchtet Kühe, Schweine oder Hühner um Ernährung daraus zu machen. Vom Rest macht man Schuhe, Taschen, Kleider. Das finde ich irgendwie normal. Was ich nicht normal finden kann ist, wenn man mehr davon nimmt als man braucht. Snacks aus Fleisch, Kaninchen, Hirsche, Enten... muss das wirklich sein? Kann man sich nicht mit Schwein oder Pute begnügen? Müssen noch mehr Tierarten sterben damit jemand mal was, dass ein klitzekleines bisschen anders Schmeckt als normal, essen kann? Kann man nicht echt nur so viel vom Fleisch essen, wie man braucht und wenn man Lust auf mehr hat, dann einfach nach etwas greift, dass nicht dafür ermordet wurde?
Genau so ist es mit dem Fell. Es gibt jetzt so viele schöne Sachen die nicht aus Fell sind und für die, die es wirklich brauchen gibt es doch noch künstliches Fell. Ich kann einfach keinen Respekt für die, die so was tragen, haben. Egal ob neu oder Vintage. Ganz, ganz viele kleine Lebewesen wie Füchse, Chinchillas oder Frettchen wurden dafür getötet. Ich erkläre mir das immer so: bei kauf vom einem Fell nimmt jemand ein Dutzend kleiner Tierchen, tötet Sie und schafft ein neues. Wenn es sich verkauft, dann lohnt es sich doch mehr davon zu machen. Oder nicht? Die Vintage Felle machen doch Werbung für die, die keine Vintage haben und nur ein neues kaufen können. Außerdem Leichen zu tragen finde ich etwas gruselig...
Ich weiß nicht ob ihr es schon mitbekommen habt, aber ich habe zu Hause drei Chinchillas. Die sind süß, lustig und intelligent. Wenn ich mit denen spiele und die schon müde sind, steigen sie auf meine Schulter und ruhen sich dort aus. Danach habe ich super warme Ohren, weil sie ihr Fell gegen meine Ohren drücken. Das füllt sich so gut an. Wenn die den kleinsten Stress bekommen dann verlieren sie ein bisschen an Fell. Und das wissen auch die, die sie züchten um einen Mantel aus denen zu machen. Und wisst ihr wie sie das vermeiden? Sie reisen ihnen das Fell vom Leib wen die Chinchillas noch Leben. Und die kleinen sterben dann vom leiden. Und stellt euch vor wie viel Chinchillas man braucht um eine einzige Jacke zu machen. Und wie viel Jacken es auf dem Markt zu kaufen gibt. Ich habe keine Ahnung wie es bei Kaninchen, Frettchen und anderen geht. Aber bestimmt ist das für die kleinen kein Vergnügen.
Also bitte denkt daran, bevor ihr das nächste mal was aus richtigen Fell anzieht/kauft.
English text


chinchilla



Chinchilla home

Gestern Nachmittag und Abend konnte man aus unserer Wohnung nur Klopfen, Hämmern, Sägen hören. Später - verdächtiges kombinieren am Gitter. Und all das nur damit unsere drei kleinen endlich in ihr neues zu Hause einziehen dürften.

Wczoraj całe popołudnie i wieczór z naszego mieszkania słychać było wiercenie, stukanie, pukanie i piłowanie. Po 10 całe hałasowanie przeniosło się na moment do garażu. Później w mieszkaniu było słychać podejrzane trzepanie kratą. Po to by o 1 w nocy przeprowadzić nasze trzy maluchy do nowego lokum :)





Wir hatten die Auswahl: entweder eine Voliere im Fressnapf für 219 € zu kaufen oder und was anderes aus zu denken. Wir haben ein bisschen auf E-bay gestöbert und haben eine drei Wochen benutzte Voliere für 55 € gekauft. In Fressnapf hat ein kleines Brett (das als Etage dienen sollte) 5 € gekostet. Wir sind zu Praktiker gefahren und haben 4 große Bretter und etwas zum anfestigen für 9 € gekauft. Statt über 250 € haben wir 64 € bezahlt. Na geht doch :)

Mieliśmy wybór: kupić wolierę za 219 € i dodatkowo za każdą małą deseczkę z poziomem wydać 5 € albo poradzić sobie inaczej :) Pogrzebaliśmy trochę po eBayu i kupiliśmy używaną (przez 3 tygodnie!) wolierę za 55 €, następnie pojechaliśmy do Praktikera i kupiliśmy trochę desek z działu ze ścinkami. Za 4 wielkie deski i mocowania zapłaciliśmy 9 €. Resztę (domek, tunele) szynszyle posiadały już wcześniej. W sumie wydaliśmy 64 € zamiast jakiś 250 € :)

Film o szynszylach / Chinchilla Video

Heute habe ich das erste mal einen Film auf Youtube geladet. Auf dem Film sind meine drei Chinchillas die im Sand baden. Chinchillas benutzten Wasser nur zum Trinken. Viel Spass beim anschauen :)

Ten jeden raz nie będzie o ubraniach, czy makijażu :)
Dzisiaj po raz pierwszy wstawiłam filmik na Youtube. Jest on o kąpieli moich trzech szynszyl. Szynszyle kąpią się w piasku. Wody używają jedynie do picia :) Jeśli ktoś miałby ochotę to zapraszam :)


Zima

Niestety zima dotarła nawet tutaj. Niżej pokazany strój jest z wczoraj. Wczorajszy dzień był obity w opady mokrego śniegu. Z tego, co wiem, wszystkie drogi dojazdowe i wyjazdowe z Kolonii były zakorkowane. Chodziło się fatalnie. Było zimno, a musieliśmy udać się do centrum założenia sobie konta, kupienia kartek świątecznych i załatwienia kilku innych spraw. Tym razem starałam ubrać się bardziej ciepło niż funkcjonalnie. Buty z mustanga, które są całe w grubym futrze, do tego ciepłe skarpety. Dzięki temu, gdy niestety jeden z butów mi przemókł nie czułam zimna w stopę. Muszę koniecznie wstąpić do Deichmanna, gdyż mają świetny spray blokujący przemakanie butów. Do tego bawełniane getry i dżinsową spódnicę. Celowo nie zakładałam spodni, gdyż nie znoszę, gdy nogawki aż do łydki mam mokre. Kurtka jest ciepła i nieprzemakalna. Na szczęście udało mi się znaleźć taką, która nie wygląda jak jedne z tych  puchowych (z przeszyciami w kratę lub poziome pasy) okropieństw. Ma głęboki kaptur obszyty dookoła futrem. Kurtka zapina się po samą szyję dzięki temu zamiast ciepłego szalika mogłam użyć dość grubej i szerokiej chusty ze sklepu indyjskiego. Pod kurtkę włożyłam ciepły sweter i bluzkę z długim rękawem. Zimą celowo nie zakładam ubrań z bawełny, gdyż gdy człowiek się spoci bawełna wchłania pot i go trzyma. Niestety nie mam zbyt wiele ubrań ze sobą, przyjadą później. Do kurtki ze złotymi elementami nie pasowała mi żadna z moich dwóch szarych (szczególnie, że obie mają srebrne elementy). Moją czerwoną, o której już wcześniej pisałam spięłam zamkiem. Ma ona tę właściwość, że można ją wydłużać. Gdy jest długa z przodu widnieje ozdobny elegancki zamek. Niestety nie pasował do sportowego charakteru stroju, więc musiałam go schować zmniejszając torebkę. Mając czerwoną torebkę wybór padł na szal w kolorze czerwonym (mam jeszcze taką czarną) i pasujące do tego rękawiczki. Myślę, że wyszło ciepło, kolorowo i w miarę ciekawie :)



Po świętach, gdy zaczną się wyprzedaże, a śnieg nie stopnieję wybiorę się na poszukiwania torebki w kolorze butów. Mój mąż zaproponował dlaczego nie butów w kolorze torebki :) Uważam, że kobiety w czerwonych  kozakach wyglądają jak bociany :)

Na koniec chciałam się 'pochwalić' pewnym postępem :) Jeszcze niedawno moja szynszyla Zuzia trzymana na rękach spieprzała, gdzie pieprz rośnie przy byle okazji. Teraz lubi leżeć w rękach i np wcinać swój ulubiony przysmak, czyli migdała :)

Mikołaj dla szynszyli :)

W moim poprzednim poście wspomniałam, że podczas przeprowadzki musieliśmy się pozbyć klatki dla szynszyli. Klatka była naprawdę spora i maluchy miały sporo miejsca do zabawy. Niestety z powodu jej gabarytów za nic nie chciała się zmieścić do auta tak by i inne rzeczy mogły w nim pozostać. Duża klatka wylądowała na śmietniku a szynszyle zamieszkały na dwa dni w transporterku. Oczywiście podczas naszego noclegu w Bolesławcu przełożyliśmy szynszyle do innej klatki. Tak się składa, że zostawiliśmy 'na wszelki wypadek' inną, mniejszą klatkę. Niestety zapomnieliśmy, że szynszyle urosły i klatka pozwalała im zaledwie na kilka 'kicnięć'. Do dziś żałuję trochę, że nie mogliśmy znaleźć sposobności by ta klatka przywędrowała z nami. Pamiętam jak na targu przy Wielkim Młynie we Wrocławiu udało nam się wytargować ją za całe 30 zł. Wcześniej mieszkał w niej królik. Była kwadratowa (ok 1mx1m) i również sporo wysoka.
W Niemczech zdziwił mnie brak sklepów zoologicznych w centrach handlowych. Początkowo tam właśnie szukaliśmy tego typu sklepów celem zakupienia ściółki i pokarmu dla naszych małych przyjaciół. Dopiero później dowiedziałam się, że inne kraje patrzą trochę z politowaniem na pomysł Polski, że w centrach handlowych można kupić chomika, kota czy psa. Nie ma nic złego w sprzedawaniu pokarmu natomiast zwierzęta są przesadą. Podobno wiele ludzi nabywa zwierzaka pod wpływem impulsu pomiędzy kupnem nowej pary butów a garsonką. Tutaj sklepy zoologiczne są w osobnych miejscach. Dzięki temu kupno zwierzaka wiąże się ze specjalną przejażdżką do sklepu zoologicznego. Tutaj zakupom nie grozi już impulsywność.
Po dłuższym szperaniu w sieci udało mi się znaleźć całkiem porządną sieć sklepów zoologicznych Fressnapf. Sklep jest naprawdę świetnie zaopatrzony pod kątem każdego typu zwierząt. Dopiero tu w Niemczech miałam spory wybór ściółek, siana, trocin, klatek, domków, środków do czyszczenia klatek(!), piasków i wiele wiele innych. Nieoceniona stała się fachowa pomoc sprzedawców, którzy dawali naprawdę świetne rady odnośnie jakości i przydatności różnych akcesoriów dla zwierząt. Gdy już nabyliśmy wszystko, co nam było potrzebne, niechcący nasz wzrok padł na klatki... I znów wybór był dość spory, a ceny wcale nie najgorsze. Trafiliśmy na promocję i za 35 euro (140 zł) kupiliśmy klatkę o wymiarach 120x59x50.  Dodatkowo dokupiliśmy domek z drzewa z korą, którą szynszyle kochają obgryzać. W efekcie za 65 euro (260 zł) szynszyle otrzymały klatkę, domek, piasek i jedzenie. Nasze zakupy akurat zbiegły się z Mikołajem, więc możemy  to potraktować, że jak wzorowi rodzice kupiliśmy swoim pociechom prezent :) Szynszyle ze stanu "wegetatywnego" w klatce od razu wyraźnie odżyły. Zaczęły skakać, biegać i bawić się. Przyznam, że nieprzyjemnie się patrzyło, gdy przez ten tydzień męczyły się w mikroskopijnej klatce, która dla jednej szynszyli jest zbyt mała. Naszym kolejnym zadaniem jest znalezienie za jakieś 1 - 2 miesiące woliery, dzięki którym maluchy będą mogły się wspinać aż po sam sufit. Oto kilka zdjęć z chwili po przeniesieniu do nowej klatki:






Dzisiaj po rano po całonocnych harcach wyglądały zaspane, a zarazem zaciekawione z domku :)



Nowe mieszkanie jest przynajmniej o 20m2 większe od poprzedniego, co daje mi swobodną możliwość robienia zdjęć.
Poniższy zestaw założyłam na niedzielne wyjście do centrum handlowego. Na razie się uczymy miasta, co i gdzie się znajduje. Z powodu niskich temperatur zaczynamy od obiektów zamkniętych. Ponieważ w centrach handlowych jest ciepło mogłam sobie pozwolić na nieco lżejszy zestaw.Do wełnianej czerwonej sukienki z golfem włożyłam czarne kryjące rajstopy oraz botki. Botki wyjątkowo nie nadają się na zimę co okryłam podczas przejścia z bloku na parking. Mają gładką cienką podeszwę oraz są zamszowe. Nijak nadają się więc na śnieg i lód. Są to buty typowo na okres jesienno-wiosenny.  Do zestawu dodałam chustkę w panterkę oraz jesienny płaszcz. Nie miałam ochoty wkładać zimowego płaszcza, gdyż w sklepie bardzo szybko miałabym ochotę go zdjąć.


Poniższy zestaw miałam na sobie kilka dni temu. Wiem, że golfy są dla mnie kiepskim rozwiązaniem. Jednak przy obecnych temperaturach ciężko mi włożyć coś innego, w czym byłoby mi równie ciepło. Nie miałam możliwości zabrania ze sobą wszystkich ubrań z Polski dlatego zdecydowałam się na te najpraktyczniejsze (czyt najcieplejsze). Staram się na ten moment powstrzymywać z jakimikolwiek odzieżowymi zakupami. Wiedząc, że golf skraca szyję starałam się złagodzić nieco efekt wkładając do niego szary sweter w szpic. Nie mogłam sobie podarować by założyć rajstopy o identycznym kolorze, co golf. Do tego spódnica pod kolor swetra i wysokie kozaki. Tej zimy zdecydowanie lepiej się czuję w spódnicach i grubych rajstopach niż spodniach, które co rusz musiałam podciągać. Moim zdaniem płaszcz, który zakrywa spódnicę (lub równa się jej długości) połączony z kozakami wygląda o wiele bardziej kobieco i ciekawie niż oklepany zestaw kurtka + spodnie. Razi mnie ostatnio połączenie eleganckiego ubioru z kurtkami puchowymi różnej długości. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem jest włożenie płaszcza z grubszym swetrem.

Ubolewam trochę nad jakością tego zdjęcia. Wyszło trochę za ciemne. W rzeczywistości kolory szare są tu dużo jaśniejsze, a fiolety bardziej nasycone. Pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że Wasze monitory wyświetlają owe zdjęcie trochę lepiej niż mój.

Pozdrawiam,
Asia

Moje szynszyle

Dzisiaj oprócz siebie pokażę coś o wiele milszego dla oka :) Moje trzy szynszyle :)
Najpierw była jedna, ale czuła się samotnie, to postanowiłam dokupić jej koleżankę, ale że były dwie siostry więc nie miałam serca ich rozdzielać. I są trzy :)



Related posts

 
MOBILE