Gdybyś mieszkała w jakiejś niewielkiej społeczności np. w małej wiosce, osiedlu, czy choćby tylko bloku. Jakby to było, gdyby Ci, którzy są silniejsi bądz/i mądrzejsi mieli nad Tobą władzę? Każdy kto jest choć trochę szybszy, ma więcej siły, czy sprytu mógł z Tobą zrobić co mu się tylko podoba? Bez żadnych zasad, bez najmniejszego sensu i logiki. Nikt by Cię nie bronił, chyba, żeby chciał, ale ogólnie byłabyś skazana sama na siebie. Gdyby przejście jakąś bardziej uczęszczaną drogą, czy korytarzem było związane z ryzykiem, że ktoś Cię zobaczy i zacznie Cię gonić by później zrobić z Tobą dokładnie to na co będzie miał ochotę. Nie będzie go interesował Twój ból, strach, brak zrozumienia, a nawet to, że zapłacisz życiem za jego "widzi mi się" lub wyimaginowane potrzeby.
Co gdyby dla Twojego oprawcy nie liczyło się, że Ty, jak każda inna istota na świecie z racji, że się na tej planecie urodziłaś masz prawo do życia na niej dopóki nie zagrażasz innym?
Pewnie nie rozumiałabyś dlaczego musiałaś urodzić się słaba i dlaczego są silniejsi, którzy z racji swoich cech, choć tylko wrodzonych, mogą zarządzać Twoim życiem. Dlaczego czują się panami świata i nie akceptują innych żyjących obok nich?
Pewnie nie rozumiałabyś dlaczego każdy nie może żyć na równych zasadach. Że dlaczego nie może być tak, że żyjemy wszyscy obok siebie, że każdy każdego akceptuje, że dzielimy jedną przestrzeń i czas. Że każdy z nas ma prawo do życia bez strachu. Dlaczego Ci, których umysły są o tyle potężniejsze nie mogą wykorzystać tego w sposób dobry dla wszystkich? Dlaczego muszą uważać, że skoro ich cechy są o lepsze od reszty to mają prawo bawić się w panów i władców tylu innych żyć? Co daje im do tego prawo? Czy nie jest to bezkarne nadużywanie umiejętności i możliwości, które wspaniałomyślnie ofiarowała im natura? Jakim prawem są tak okrutni, zapatrzeni tylko w siebie? Jakim prawem uważają, że ich grupa jest najważniejsza i ich życia są o wiele więcej warte od innych? Skąd taka pewność bycia "naj" i bawienia się w boga żonglując innymi życiami? Czy, gdyby urodzili się w innej grupie też tak łatwo by to akceptowali? Czy nie widzą, że inni też mają uczucia, pragnienia, chęć spędzenia dobrego życia, że odczuwają strach i ból? Dlaczego oni za wszelką cenę nie chcą odczuwać bólu, strachu, przerażenia, a innym z łatwością to fundują? Zrozumiałe jest, że czasami inaczej się nie da. Że słabsi czasami mają gorzej. Trudno, życie. Ale, co jeśli zabijają dla przyjemności? Czystej dzikiej przyjemności lub tylko i
wyłącznie dla zysku. By się wzbogacić? Na Twoim życiu. Coś co powinno być najcenniejsze na świecie nie raz jest powołane tylko dlatego, by w odpowiednim momencie zabić i zarobić pieniądze.
Na całe szczęście dla nas ludzi, taki świat, przynajmniej na razie jest tylko fikcją. I przynajmniej w teorii wszyscy jesteśmy równi, nikt nie ma prawa nad nami się znęcać, krzywdzić nas, trzymać zamkniętymi, czy uśmiercić. W przypadku ludzi, reszta nie ma już tak dobrze. Z jakiegoś powodu ludzie ubzdurali sobie, że skorą są mądrzejsi, sprytniejsi i silniejsi od zwierząt to mają prawo je mordować z dowolnych pobudek. Dawno, naprawdę bardzo dawno temu, gdy ludzie żyli jeszcze o wiele prymitywniej, polowali na zwierzęta by nakarmić swoją rodzinę, a ze skór, czy futer robili okrycia, które chroniły przed zimnem. Teraz, w czasach, gdy wchodząc do sklepu mamy wypchane półki najróżniejszym pożywieniem, gdy już dawno, dawno temu odkryto materiały, które są równie ciepłe jak futra i skóry można by było rzec, że świat zwierząt mógł odetchnąć z ulgą. Ale tak niestety nie jest. W momencie, gdy to, co jest dla człowieka najważniejsze stało się na wyciągnięcie ręki, on zaczął skupiać się na przyjemnościach i zachciankach. Bez względu na koszty. Co mam na myśli? Już tłumaczę. Rozumiem, że każdy z nas (dobrze, większość) potrzebuje spożywać mięso lub posiadać kilka porządniejszych butów, czy toreb ze skóry. Najczęściej spożywanymi mięsami przez człowieka są świnie, krowy i kury/indyki. I tutaj można w pewnym sensie to całkowicie wykorzystać - ze świni i krowy jest robione mięso, z ich skór przedmioty codziennego użytku. Niestety, tak już jest, że człowiek mięso jeść musi (ponoć) więc te trzy - cztery rodzaje zwierząt najzwyczajniej mają... pecha. Ale to czego nie rozumiem... to cała reszta. Dlaczego nie można się ograniczyć by zjeść tyle zwykłego (zaraz wyjaśnię co mam na myśli) mięsa ile nam naprawdę trzeba i na tym poprzestać? Dlaczego jeszcze trzeba sięgać po najdziwniejsze przekąski? Po co chipsy mięsne, po co dziczyzna, króliki, kaczki... Po co? Znacie twierdzenie, że pobyt rodzi podaż? A gdyby sobie tak uświadomić, że jak przestanę sięgać po królika, czy kaczkę to te produkty po prostu nie będą się sprzedawać i nikomu nie będzie się opłacało zabijać tych biednych zwierząt?
Tym, co sprawia, że dostaję prawdziwej trzęsawki są naturalne futra i tym podobne wyroby. Nie rozumiem bezmyślności osób, które je noszą. Czy nie zdają sobie sprawy ile strachu i cierpienia wymagało stworzenie czegoś takiego? Może warto zobaczyć w Internecie jak wyglądają szynszyle, norki, czy lisy. Żywe są o wiele piękniejsze i cudowniejsze niż na waszych ramionach. Przykro mi, ale ja po prostu nie mam szacunku do ludzi, którzy noszą prawdziwe futro. Gdybyśmy naprawdę wszyscy się umówili, tak, że nikt nie kupowałby futer to te biedne zwierzątka nie były by mordowane. Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, że jego futro jest "vintage". Że kupił je w Second Handzie lub dostał po babci. Ale nosząc je reklamuje się jakie to cudowne mieć prawdziwe futro i jak to można się nie przejmować procesami, które musiały nastąpić by je stworzyć. O fakcie, że na sobie nosi się kawałek trupa, nie muszę już wspominać. W sklepach jest tyle fajnych płaszczy, kurtek, a nawet imitacji tych futer. Dlaczego po nie nie sięgać? Część z was wie, że w domu mam szynszyle. To są przesłodkie stworzenia. Nie dość, że są śliczne to jeszcze zabawne i inteligentne. Nie dawniej jak wczoraj siedziałam z nimi w przedpokoju, bawiąc się, goniąc i dawałam im wskakiwać sobie na ramiona, gdzie mogły odpoczywać i nagrzewać do czerwoności moje uszy, do których się przytulały. Świadomość, że są miejsca, gdzie trzyma się setki tych puchatów i je morduje żeby jakaś kobieta zimą ślicznie wyglądała doprowadza mnie do szaleństwa. Szynszyle mają tą właściwość, że jak się stresują to gubią futro. Nawet u mnie w domu, gdy je wystraszę głośniej otwierając klatkę to w powietrzu fruwa trochę futerka. Wiecie, co robią Ci od futer żeby nie stracić na jakości ich futra? Ściągają im je na żywo! Szynszyle ze ściągniętych futrem żyją jeszcze jakiś czas, a następnie umierają z bólu. Ale to nikogo już nie obchodzi bo A) nie mają już futra więc nie będzie strat B) to ból szynszyli, nie ich, wiec co tam i C) będzie niezła forsa. Nie mam pojęcia jak się pozyskuje futro innych zwierzaków. I nie chcę wiedzieć, bo zazwyczaj przetrawienie takiej wiedzy zajmuje mi kilka dni. Kocham zwierzaki i piszę to bo jeśli choć jedna osoba przez ten wpis nie kupi lub założy futra to moja misja będzie spełniona. Ja nie noszę futer, nie kupuję specjalnie skórzanych wyrobów i jadam mięso tylko z drobiu (i to do normalnych posiłków, nie dla smaczku). Uważam, że zwierzęta są naszymi sąsiadami na tej ziemi. Powinniśmy je szanować, cieszyć się, że są, czerpać radość z obserwowania ich, czy nawet życia z nimi. Ale nigdy nie nadużywać tego, że jesteśmy od nich mądrzejsi, inteligentniejsi, silniejsi czy szybsi. Choć z tymi dwoma pierwszymi określeniami nie jestem tak do końca pewna. Zwierzęta wszak nie zabijają siebie na wzajem, czy ludzi dla przyjemności lub pieniędzy. Zabijają tylko w dwóch przypadkach - gdy się boją o własne życie lub, gdy są głodne.
Na całe szczęście dla nas ludzi, taki świat, przynajmniej na razie jest tylko fikcją. I przynajmniej w teorii wszyscy jesteśmy równi, nikt nie ma prawa nad nami się znęcać, krzywdzić nas, trzymać zamkniętymi, czy uśmiercić. W przypadku ludzi, reszta nie ma już tak dobrze. Z jakiegoś powodu ludzie ubzdurali sobie, że skorą są mądrzejsi, sprytniejsi i silniejsi od zwierząt to mają prawo je mordować z dowolnych pobudek. Dawno, naprawdę bardzo dawno temu, gdy ludzie żyli jeszcze o wiele prymitywniej, polowali na zwierzęta by nakarmić swoją rodzinę, a ze skór, czy futer robili okrycia, które chroniły przed zimnem. Teraz, w czasach, gdy wchodząc do sklepu mamy wypchane półki najróżniejszym pożywieniem, gdy już dawno, dawno temu odkryto materiały, które są równie ciepłe jak futra i skóry można by było rzec, że świat zwierząt mógł odetchnąć z ulgą. Ale tak niestety nie jest. W momencie, gdy to, co jest dla człowieka najważniejsze stało się na wyciągnięcie ręki, on zaczął skupiać się na przyjemnościach i zachciankach. Bez względu na koszty. Co mam na myśli? Już tłumaczę. Rozumiem, że każdy z nas (dobrze, większość) potrzebuje spożywać mięso lub posiadać kilka porządniejszych butów, czy toreb ze skóry. Najczęściej spożywanymi mięsami przez człowieka są świnie, krowy i kury/indyki. I tutaj można w pewnym sensie to całkowicie wykorzystać - ze świni i krowy jest robione mięso, z ich skór przedmioty codziennego użytku. Niestety, tak już jest, że człowiek mięso jeść musi (ponoć) więc te trzy - cztery rodzaje zwierząt najzwyczajniej mają... pecha. Ale to czego nie rozumiem... to cała reszta. Dlaczego nie można się ograniczyć by zjeść tyle zwykłego (zaraz wyjaśnię co mam na myśli) mięsa ile nam naprawdę trzeba i na tym poprzestać? Dlaczego jeszcze trzeba sięgać po najdziwniejsze przekąski? Po co chipsy mięsne, po co dziczyzna, króliki, kaczki... Po co? Znacie twierdzenie, że pobyt rodzi podaż? A gdyby sobie tak uświadomić, że jak przestanę sięgać po królika, czy kaczkę to te produkty po prostu nie będą się sprzedawać i nikomu nie będzie się opłacało zabijać tych biednych zwierząt?
Tym, co sprawia, że dostaję prawdziwej trzęsawki są naturalne futra i tym podobne wyroby. Nie rozumiem bezmyślności osób, które je noszą. Czy nie zdają sobie sprawy ile strachu i cierpienia wymagało stworzenie czegoś takiego? Może warto zobaczyć w Internecie jak wyglądają szynszyle, norki, czy lisy. Żywe są o wiele piękniejsze i cudowniejsze niż na waszych ramionach. Przykro mi, ale ja po prostu nie mam szacunku do ludzi, którzy noszą prawdziwe futro. Gdybyśmy naprawdę wszyscy się umówili, tak, że nikt nie kupowałby futer to te biedne zwierzątka nie były by mordowane. Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, że jego futro jest "vintage". Że kupił je w Second Handzie lub dostał po babci. Ale nosząc je reklamuje się jakie to cudowne mieć prawdziwe futro i jak to można się nie przejmować procesami, które musiały nastąpić by je stworzyć. O fakcie, że na sobie nosi się kawałek trupa, nie muszę już wspominać. W sklepach jest tyle fajnych płaszczy, kurtek, a nawet imitacji tych futer. Dlaczego po nie nie sięgać? Część z was wie, że w domu mam szynszyle. To są przesłodkie stworzenia. Nie dość, że są śliczne to jeszcze zabawne i inteligentne. Nie dawniej jak wczoraj siedziałam z nimi w przedpokoju, bawiąc się, goniąc i dawałam im wskakiwać sobie na ramiona, gdzie mogły odpoczywać i nagrzewać do czerwoności moje uszy, do których się przytulały. Świadomość, że są miejsca, gdzie trzyma się setki tych puchatów i je morduje żeby jakaś kobieta zimą ślicznie wyglądała doprowadza mnie do szaleństwa. Szynszyle mają tą właściwość, że jak się stresują to gubią futro. Nawet u mnie w domu, gdy je wystraszę głośniej otwierając klatkę to w powietrzu fruwa trochę futerka. Wiecie, co robią Ci od futer żeby nie stracić na jakości ich futra? Ściągają im je na żywo! Szynszyle ze ściągniętych futrem żyją jeszcze jakiś czas, a następnie umierają z bólu. Ale to nikogo już nie obchodzi bo A) nie mają już futra więc nie będzie strat B) to ból szynszyli, nie ich, wiec co tam i C) będzie niezła forsa. Nie mam pojęcia jak się pozyskuje futro innych zwierzaków. I nie chcę wiedzieć, bo zazwyczaj przetrawienie takiej wiedzy zajmuje mi kilka dni. Kocham zwierzaki i piszę to bo jeśli choć jedna osoba przez ten wpis nie kupi lub założy futra to moja misja będzie spełniona. Ja nie noszę futer, nie kupuję specjalnie skórzanych wyrobów i jadam mięso tylko z drobiu (i to do normalnych posiłków, nie dla smaczku). Uważam, że zwierzęta są naszymi sąsiadami na tej ziemi. Powinniśmy je szanować, cieszyć się, że są, czerpać radość z obserwowania ich, czy nawet życia z nimi. Ale nigdy nie nadużywać tego, że jesteśmy od nich mądrzejsi, inteligentniejsi, silniejsi czy szybsi. Choć z tymi dwoma pierwszymi określeniami nie jestem tak do końca pewna. Zwierzęta wszak nie zabijają siebie na wzajem, czy ludzi dla przyjemności lub pieniędzy. Zabijają tylko w dwóch przypadkach - gdy się boją o własne życie lub, gdy są głodne.
Wenn du in einer kleinen Gemeinde z.B. in einem kleinem Dorf, einer Siedlung oder nur in einem Haus wohnen würdest, wo die Regeln ganz anders wären als normal. Wo die, die stärker, schneller oder nur cleverer als du sind, mit dir machen könnten auf was sie nur Lust hätten. Du wärst zu schwach um dich wehren zu können und andere mit deiner Gesundheit und deinem Leben nur das anstellen könnten worauf ihnen gerade wäre. Sogar dir das Leben zu nehmen. Einfach nur so. Oder für Vergnügen, oder halt für Geld. Und für jeden wäre das okay. Was würdest du sagen? Was würdest du sagen, wenn du nur dafür zur Welt gebracht wärst damit dein Tod jemanden Geld bringt. Deinem Mörder? Du sagst jetzt bestimmt, dass kann nicht so sein. Wir alle sind gleich, der Planet gehört allem genau so und jeder hat das Recht für ein glückliches, friedliches Leben solange er niemandem was antut. Ist doch logisch? Warum sollte denn eine Gruppe von Lebewesen Gott spielen und mit dem Leben anderer jonglieren? Klingt doch schrecklich, wenn ich dir über so eine Welt erzählen würde wo dein Leben keinen Wert hat und jeden es einen scheiß Dreck interessierte ob du leidest.Du bist nun mal als die kleinere, schwächere geboren und es ist nun mal deine Bestimmung für die Größeren und "Besseren" dein Leben zu opfern.
Hast du mal über Tiere nachgedacht? Das sie genau wie du auf die Welt kamen, aber im Gegensatz zu dir bisschen mehr Pech haben. Damals, vor sehr vielen Jahren haben die Leute die Tiere getötet um nicht zu verhungern und zu erfrieren. Sie haben ein Tier gefangen, es gegessen und aus dem Leder oder Fell sich was zum Anziehen gemacht. Im teil ist es immer noch so. Man züchtet Kühe, Schweine oder Hühner um Ernährung daraus zu machen. Vom Rest macht man Schuhe, Taschen, Kleider. Das finde ich irgendwie normal. Was ich nicht normal finden kann ist, wenn man mehr davon nimmt als man braucht. Snacks aus Fleisch, Kaninchen, Hirsche, Enten... muss das wirklich sein? Kann man sich nicht mit Schwein oder Pute begnügen? Müssen noch mehr Tierarten sterben damit jemand mal was, dass ein klitzekleines bisschen anders Schmeckt als normal, essen kann? Kann man nicht echt nur so viel vom Fleisch essen, wie man braucht und wenn man Lust auf mehr hat, dann einfach nach etwas greift, dass nicht dafür ermordet wurde?
Genau so ist es mit dem Fell. Es gibt jetzt so viele schöne Sachen die nicht aus Fell sind und für die, die es wirklich brauchen gibt es doch noch künstliches Fell. Ich kann einfach keinen Respekt für die, die so was tragen, haben. Egal ob neu oder Vintage. Ganz, ganz viele kleine Lebewesen wie Füchse, Chinchillas oder Frettchen wurden dafür getötet. Ich erkläre mir das immer so: bei kauf vom einem Fell nimmt jemand ein Dutzend kleiner Tierchen, tötet Sie und schafft ein neues. Wenn es sich verkauft, dann lohnt es sich doch mehr davon zu machen. Oder nicht? Die Vintage Felle machen doch Werbung für die, die keine Vintage haben und nur ein neues kaufen können. Außerdem Leichen zu tragen finde ich etwas gruselig...
Ich weiß nicht ob ihr es schon mitbekommen habt, aber ich habe zu Hause drei Chinchillas. Die sind süß, lustig und intelligent. Wenn ich mit denen spiele und die schon müde sind, steigen sie auf meine Schulter und ruhen sich dort aus. Danach habe ich super warme Ohren, weil sie ihr Fell gegen meine Ohren drücken. Das füllt sich so gut an. Wenn die den kleinsten Stress bekommen dann verlieren sie ein bisschen an Fell. Und das wissen auch die, die sie züchten um einen Mantel aus denen zu machen. Und wisst ihr wie sie das vermeiden? Sie reisen ihnen das Fell vom Leib wen die Chinchillas noch Leben. Und die kleinen sterben dann vom leiden. Und stellt euch vor wie viel Chinchillas man braucht um eine einzige Jacke zu machen. Und wie viel Jacken es auf dem Markt zu kaufen gibt. Ich habe keine Ahnung wie es bei Kaninchen, Frettchen und anderen geht. Aber bestimmt ist das für die kleinen kein Vergnügen.
Also bitte denkt daran, bevor ihr das nächste mal was aus richtigen Fell anzieht/kauft.
Hast du mal über Tiere nachgedacht? Das sie genau wie du auf die Welt kamen, aber im Gegensatz zu dir bisschen mehr Pech haben. Damals, vor sehr vielen Jahren haben die Leute die Tiere getötet um nicht zu verhungern und zu erfrieren. Sie haben ein Tier gefangen, es gegessen und aus dem Leder oder Fell sich was zum Anziehen gemacht. Im teil ist es immer noch so. Man züchtet Kühe, Schweine oder Hühner um Ernährung daraus zu machen. Vom Rest macht man Schuhe, Taschen, Kleider. Das finde ich irgendwie normal. Was ich nicht normal finden kann ist, wenn man mehr davon nimmt als man braucht. Snacks aus Fleisch, Kaninchen, Hirsche, Enten... muss das wirklich sein? Kann man sich nicht mit Schwein oder Pute begnügen? Müssen noch mehr Tierarten sterben damit jemand mal was, dass ein klitzekleines bisschen anders Schmeckt als normal, essen kann? Kann man nicht echt nur so viel vom Fleisch essen, wie man braucht und wenn man Lust auf mehr hat, dann einfach nach etwas greift, dass nicht dafür ermordet wurde?
Genau so ist es mit dem Fell. Es gibt jetzt so viele schöne Sachen die nicht aus Fell sind und für die, die es wirklich brauchen gibt es doch noch künstliches Fell. Ich kann einfach keinen Respekt für die, die so was tragen, haben. Egal ob neu oder Vintage. Ganz, ganz viele kleine Lebewesen wie Füchse, Chinchillas oder Frettchen wurden dafür getötet. Ich erkläre mir das immer so: bei kauf vom einem Fell nimmt jemand ein Dutzend kleiner Tierchen, tötet Sie und schafft ein neues. Wenn es sich verkauft, dann lohnt es sich doch mehr davon zu machen. Oder nicht? Die Vintage Felle machen doch Werbung für die, die keine Vintage haben und nur ein neues kaufen können. Außerdem Leichen zu tragen finde ich etwas gruselig...
Ich weiß nicht ob ihr es schon mitbekommen habt, aber ich habe zu Hause drei Chinchillas. Die sind süß, lustig und intelligent. Wenn ich mit denen spiele und die schon müde sind, steigen sie auf meine Schulter und ruhen sich dort aus. Danach habe ich super warme Ohren, weil sie ihr Fell gegen meine Ohren drücken. Das füllt sich so gut an. Wenn die den kleinsten Stress bekommen dann verlieren sie ein bisschen an Fell. Und das wissen auch die, die sie züchten um einen Mantel aus denen zu machen. Und wisst ihr wie sie das vermeiden? Sie reisen ihnen das Fell vom Leib wen die Chinchillas noch Leben. Und die kleinen sterben dann vom leiden. Und stellt euch vor wie viel Chinchillas man braucht um eine einzige Jacke zu machen. Und wie viel Jacken es auf dem Markt zu kaufen gibt. Ich habe keine Ahnung wie es bei Kaninchen, Frettchen und anderen geht. Aber bestimmt ist das für die kleinen kein Vergnügen.
Also bitte denkt daran, bevor ihr das nächste mal was aus richtigen Fell anzieht/kauft.
English text