Am Karsamstag wollten wir nicht zu Hause sitzen deswegen beschlossen wir, ganz spontan, irgendwo hinzufahren. Es gab da eine Stadt, die ganz nah Köln, die wir schon lange besuchen wollten aber nie die Gelegenheit dazu hatten. Also, dachten wir uns, dass es keine schlechte Idee wäre sie uns endlich mal näher an zu schauen. Also fuhren wir nach Troisdorf. An Deutschland gefällt mir das, dass sogar in den kleinsten Städten immer so was wie eine kleine Einkaufs Meile gibt. Auch in Troisdorf haben wir so was gefunden und sind dort ein wenig spazieren gegangen. Dadurch das in jeder kleinsten Stadt es immer wieder die selben Geschäfte gibt kann ich kleine Einkäufe mit der Besichtigung neuer Orte verbinden. Das macht doch total Spaß.
Weil ich nur ein Paar Minuten Zeit hatte um mich fertig zu machen, habe ich nach der selben Tasche (um nicht um zu packen), Schal und Jacke gegriffen, die ich am vorherigen Tag (im Phantasialand) trug.
Die Jacke habe ich mir einen Tag vorm Phantasialand besucht. Als ich überlegt habe, was für so einen Tag richtig wäre anzuziehen ist mir klar geworden, dass ich keine ordentliche Jacke habe. Also fuhr ich am Abend nach H&M und habe diese Parka gefunden. Ich kenne mir leider mit solchen Jacken nicht aus und verbrachte ca. eine halbe Stunde vor dem Spiegel, ich habe immer wieder verschiedene Größen ausprobiert, weil ich nicht wusste wie das überhaupt sitzen sollte. Der Preis war auch nicht überzeugend (60€) aber ich habe mich trotzdem entschlossen diese Jacke zu kaufen. Ich nahm die Größe die ich mir in diesem Laden immer gekauft habe und ging zur Kasse. Und.. ich erlebte eine wunderbare Überraschung, die Jacke war reduziert (was nirgends drauf stand) und das um ganze 50%. Ein Stein viel mir vom Herzen (weil ich immer hin nicht wusste ob ich die gute Größe genommen habe und für 30€ ist das doch jetzt egal). Aber jetzt kann ich nur sagen, dass die Jacke super bequem war, alles mitgemacht hatte und ich mittlerweile sie anfing zu mögen :)
By w wielką sobotę nie siedzieć na tyłku, czy sprzątać, całkiem spontanicznie postanowiliśmy się gdzieś wybrać. Padło na miasteczko, które jest blisko nas, zawsze chcieliśmy zobaczyć jak wygląda ale nigdy nie było jakoś czasu, Troisdorf. Spontaniczność była tak spontaniczna, że musiałam się wybrać dość szybko, stąd nie kombinowałam za bardzo z dodatkami, chwyciłam torebkę i szal z poprzedniego dnia, do tej samej kurtki. W Niemieckich miastach podoba mi się to, że nawet w tych najmniejszych, które na mapie wyglądają jak totalne wioski, zawsze znajdzie się jakiś deptaczek, wzdłuż którego ciągną się sklepy, sklepiki i kawiarenki. Tak było i tym razem. Różnią się od tych większych miast tylko tym, że gdy jest już popołudnie, centrum powoli zaczyna "wymierać". Dla mnie jest to niesamowicie klimatyczne. Sklepy są pootwierane, a na deptaku rzadko można kogoś spotkać. Nie to, co w Köln, gdzie jeszcze po zamknięciu wszystkiego nieraz trzeba się trochę poprzepychać na głównych ulicach zakupowych. Fajne jest też to, że nie ważne, czy miasto jest maleńkie czy ogromne, na deptakach znajdują się zawsze te same sklepy, dzięki czemu wiem, że mogę sobie nierzadko połączyć poznawanie czegoś nowego z załatwieniem drobnych sprawunków.
Wybaczcie, że zdjęć jest tak mało, ale nie było za bardzo kiedy ich robić, tym razem się spieszyliśmy, gdyż musieliśmy na konkretną godzinę być w domu.
Kilka słów jeszcze o mojej kurtce. Dzień przed wyjazdem do Phantasialandu (czyli dwa dni przed robieniem poniższych zdjęć) uświadomiłam sobie, że nie mam kurtki, takiej bardziej porządnej, co ochroni przed wiatrem, w razie czego i przed deszczem i będzie mniej "formalna" niż zwykły płaszcz. W sumie zawsze chciałam mieć parkę ale nigdy nie miałam na nią potrzeby, więc dawałam sobie z nią spokój. Więc w czwartek wieczór poszłam do H&M i znalazłam wspomnianą kurtkę. Przyznam, że mam kiepskie doświadczenie w dobieraniu tego typu "sportowej" odzieży. Niby wiem jaki mam rozmiar, jak powinno leżeć, ale nie byłam pewna, czy wszystko powinno być bardziej dopasowane jak w płaszczu, czy jednak pozostawiać trochę luzu. Przy tym cena o wysokości 60€ i te wszystkie wątpliwości nie zachęcały do kupna. A ja mimo to potrzebowałam czegoś na następny dzień. Zaryzykowałam i .... zostałam mile zaskoczona, gdyż w kasie policzyli mi tylko 30€. Nie mam pojęcia z jakiej okazji, przymierzałam kilka sztuk, na żadnym nie było widać charakterystycznej czerwonej metki z białym napisem 50%. Ucieszyłam się bardzo, a kurtka okazała się niezwykle wygodna. Jeżeli jest ciut przyduża... co tam. Mniejsza miała za krótkie rękawy. No i jest w moim ulubionym, granatowym kolorze :)