Jesień

Wczoraj wieczorem, gdy pod domem wysiedliśmy z auta po zakupach z przykrością stwierdziłam, że czas lata powoli dobiega końca. Odruchowo, przed zimnym powiewem zakryłam dłońmi gołe przedramiona. Nóg w sandałach nie miałam, gdzie schować. Smutno trochę. Niby lato było raz deszczowe, a raz tak upalne, że marzyło się w jednej chwili znaleźć w pracy tylko dlatego, że jest w niej klimatyzacja. Ale mimo to wciąż wolę założyć sandały, krótki rękaw i nie brać ze sobą na "wszelki" swetra, na którego ciągle muszę uważać by go gdzieś nie zostawić. Jesień też może być przyjemna, gdy świeci jeszcze słońce, które już tak nie pali ale poranki i wieczory wymagają już dużo grubszych okryć. Najbardziej do zimy zraziła mnie ta ostatnia, była naprawdę ostra i nieprzyjemna (chociaż plusem było to, że w końcu latem nie było tyle os- i szerszeni-olbrzymów).
Mam jednak nadzieję, że tamta zima zostanie nam wynagrodzona i przyszła nie będzie taka zła. Plusem tego okresu jest dla mnie czekanie na grudzień, gdy nadejdą święta. Nawet największy upał latem nie rozgrzewa mojego serducha tak jak nastrój przy kolacji wigilijnej w towarzystwie moich najbliższych. Teraz się szczególnie cieszę, gdyż te święta będą z moim mężem pierwszymi, które spędzimy razem jako prawdziwa rodzina :)






Wiecznie zmęczona

Mam wrażenie, że po urlopie wróciłam bardziej zmęczona niż się na niego wybrałam. Niby był ślub, stres, ale po ślubie pojechałam na 3 tygodniowe wakacje (aka podróż poślubną) i nic. Wstaję niewyspana, codziennie, kładę się półprzytomna. Może to sprawa tego, że w pracy sezon ogórkowy, nie ma co robić, a nic nie robienie męczy jeszcze bardziej niż największy zapieprz?
Wklejam kilka fotek z tego tygodnia. "Złote" sandały to moja "zdobycz" ze Szwecji, w której byliśmy w tym roku. Na jednym ze zdjęć mam bluzkę w identycznym kolorze, szkoda, że aparat tego nie uchwycił. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wrzucić kilka fotek ze ślubu i wakacji.











:)



Witam po dłuższej przerwie. Na wstępie pragnę podziękować wszystkim życzliwym osobom za życzenia i miłe słowa, zrobiło mi się naprawdę niesamowicie miło po przeczytaniu tylu miłych komentarzy.
Wróciliśmy wczoraj z naszych wakacji (podróży poślubnej) stąd brak wpisów :) Niestety jutro do pracy, znów zacznie się szara rzeczywistość :) Ale ten ślub dał mi takiego małego "kopa" żeby w końcu ruszyć coś w moim życiu :) Mam kilka małych pomysłów, które mam nadzieję pozwolą zmienić trochę moje... nasze już życie :)

Jestem szczęśliwa :)

I stało się.





Tak jak w temacie :) 23 lipca był ten dzień, o którym pisałam już wielokrotnie. Było naprawdę wspaniale, w jednym miejscu zebrały się moje najukochańsze osoby, od mojej rodziny po przyjaciółki :) Najciekawsze było to, że lało, a gdy był czas iść do kościoła... przestało i aż do końca sesji w plenerze nie padało, a potem znowu... Jestem nadal pod wrażeniem tego dnia, że wciąż brak mi słów by wszystko opisać :) Było naprawdę  cudownie :) Obecnie przebywamy na naszej podróży poślubnej, na której ciągle leje ;)

Takie o... a'la chanel (?)

Nie wiem, czy nie zostanę zakrzyczana za przyrównanie się do Chanel :) Ale mnie się jakoś z tym stylem kojarzy, który zresztą szalenie mi się podoba :)




Wiem, wiem, słyszałam dużo razy, że mam nie nosić spodni o takiej długości. Ale co jak człowiekowi jest gorąco a tuniki do spódnic nie pasują? Muszę się 'pochwalić' że sandały (brzydkie, czy nie brzydkie) ale nabyłam w wyprzedażach za..... 20 zł!!! ( Kappahl).

Pasuje mi to auto?

Wychodzę z klatki... i nie mogę się powstrzymać. Ma niemal identyczny kolor jak moja sukienka. Nawet sąsiad postanowił zmienić po zimie kolorystykę swojego auta z czarnego na czerwone :)








Maaaam!

Mam!!! Wczoraj odebraliśmy, najpierw nastraszeni przez innych, że to tyyyle kosztuje, czeka się nie wiadomo ile... A nam zrobili w dokładnie tydzień i zapłaciliśmy dwa razy mniej niż w YES, który początkowo braliśmy pod uwagę. Być może kogoś zainteresuje pewna rzecz. Początkowo myśleliśmy o obrączkach o soczewkowych kształtach (takie że wewnątrz też są wypukłe i obrączka całą swoją powierzchnią nie przylega do palca), pytaliśmy jak to jest ze zwężaniem/rozszerzaniem i usłyszeliśmy, że nie ma problemu. Potem dopiero się dowiedzieliśmy, że rzeczywiście o jeden rozmiar nie ma problemu, lecz jeśli chodzi o np 3 i więcej rozmiarów to w przypadku zwężania na obrączce robią się 'górki'. Ale oczywiście w sklepie, który to oferował milczeli na ten temat jak kamień :) I dla upamiętnienia: :)



A z innych spraw: bardzo chciałabym podziękować Katii, która zadała sobie tyle trudu i skomentowała kilka moich postów (a raczej zamieszczonych  w nich zdjęciach ubrań). Katia dała mi trochę praktycznych rad, wyraziła swoje (naprawdę niegłupie) opinie, które następnym razem wezmę pod uwagę. Dziękuję! Mam nadzieję, że na tym się nie skończy :) Piszcie, ja naprawdę chętnie uczę się co robię źle, a co dobrze.

Poniżej kila zdjęć z ostatnich 2 dni (niestety zanim otrzymałam komentarze).












Zdjęcia z całego chyba tygodnia :)

Uwaga! Włączyłam możliwość komentowania nawet dla niezalogowanych. Tylko proszę, nie rańcie moich uczuć :p

Kochani, dziękuję bardzo za wypowiedzi dotyczące mojego dylematu z poprzedniego posta oraz za maile. To miłe widzieć tyle chętnych do dobrej rady osób. Skorzystałam na razie z pomysłu Małej Gosi i kupiłam w Rossmanie żelowe wkładki. Pisząc tego posta siedzę w antygwałtkach, butach i tym żelowym czymś. Na razie jest ok, ale być może to dlatego, że siedzę :) W sumie najlepiej sprawdziłabym je chodząc po dworze, ale nie mam odwagi, zniszczę i co będzie, A każdemu znane są chyba prawa Murphy'ego :)
Udało nam się chyba znaleźć fajnego DJa, forograf też już jest, a jutro najprawdopodobniej odbieramy obrączki. Chyba dobrze będzie. Ale dość już o weselu, czas w końcu zacząć przestać ciągle o tym myśleć.
Czasami wydaje mi się, że są na świecie tacy ludzie, którzy są tak w życiu nieszczęśliwi, że próbują innym, choćby w maleńkich codziennych sprawach, utrudnić życie. Mam w pracy koleżankę, która, tak mi się przynajmniej wydaje, ułożyła sobie życie tak, że myślała, że będzie OK a tak naprawdę nie jest... Wyprowadziła się najdalej od rodziców jak tylko mogła, znalazła męża, który swoich też ma na drugim końcu Polski, wzięła go pod pantofel, zrobili sobie dwójkę dzieci... teraz nie mają co z nimi zrobić, wydają fortunę na niańkę nie chodzą ze sobą nigdzie bo by musieli coś zrobić z dziećmi, na nic nie mają czasu i co chwile słyszę, że najchętniej tych dzieciaków pozbyła by się raz na zawsze... Dlaczego sądzę, że jest nieszczęśliwa i chcę by inni też byli? Ponieważ krytykuje wszystko, co wymyślę, co powiem, w jakiej będę sytuacji :) Ja powiem, że byłam w kinie, na spacerze i fajnej kolacji, to widzę w niej takie ukłucie zazdrości, potem powiedzenie, że ona takich rzeczy nie potrzebuje, żalenie, że ma dzieci i nic nie może, aż wreszcie, że jak super to mieć dzieci i w ogóle to ona je woli niż mieć jakieś przeżycia :) Ludzie, nigdy nie widziałam matki, która by tyle złych rzeczy opowiadała o swoich dzieciach. Jak jej przeszkadzają, jakie są upierdliwe, hałaśliwe, ciągle chcą jej uwagi, a ona nie chce im jej dawać, że jak fajnie by były gdyby zniknęły... Boszszszszsz.... Czy tak jest zawsze? :) Pytam bo dzieci nie mam, ale patrząc na nią to ja się boję :) I oczywiście jak mnie spotka coś fajnego to jest nieprzyjemna do końca dnia :)  I zawsze wszystko musi skrytykować, albo zaprzeczyć. Choćbym powiedziała, że ziemia jest okrągła, to ona zacznie udowadniać, że jest płaska... Czasami się zastanawiam, czy regułą jest też to, że "mamuśki" w pewnym momencie już nie rozgraniczają kto jest ich dzieckiem, a kto np koleżanką i chcą być zawsze nad kimś i ich pouczać :) Ech, plotkuję... choć przecież nie mówię konkretnie o kim mowa, a koleżanek w pracy mam sporo :)

Ale inaczej... są już wyprzedaaaaże :) A ja za dwadzieścia kilka złoty kupiłam sobie między innymi coś takiego :)


Za te dwadzieścia coś to oczywiście te brązowe (proponuję biegiem udać się do Tesco bo za śmieszne pieniądze wyprzedają super buty). To po lewej to inne buty, kupione w TK Maxx. Czasem mam tak, że zobaczę buty i choćbym naprawdę ich nie potrzebowałą to nie potrafię ich nie kupić. A te są boooskie :) 

No i kilka ciuchów, tradycyjnie :)



Spódnica - clockhouse
Getry - c&a
buty - deichmann
bluzka - ciucholand
sweter - allegro
chustka - reserved %




Tunika - C&A
Getry - C&A
Buty - Deichmann
Torebka - Dom Mody Tesco
Naszyjnik 1 - C&A %
Naszyjnik 2 - H&M






Bluza (wiem, wygląa jak marynarka) - Clockhouse


A teraz pytanie całkiem poważnie. Jak wygląda to zestawienie ubrań poniżej? Getry i tunika? Może być? Nie miałam za bardzo pomysłu na buty, więc włożyłam pod kolor. Wszelkie rady mile widziane!











Dylemat: które buty wybrać?





To, co widać powyżej to mój nowy wielki dylemat. Buty na samej górze kupiła mi mama (oczywiście za moją zgodą) jako buty ślubne. Część może zaskoczę moim podejściem, ale nie mam ochoty kupować butów w salonie ślubnym, za które wydam fortunę i których więcej nie założę (z sukienką to co innego :) ). W butach tych odwiedziłam w zeszłą sobotę krawcową celem docięcia odpowiedniej długości sukienki. Musiałam stać na takim specjalnym stołeczku, a krawcowa odcinała sukienkę i odcinała. Potem chodziłam tam i z powrotem  i znowu stawałam na tym stołeczku, a ona znowu cięła i cięła.. No i taki sposób spędzania popołudnia ukazał mi prawdziwe "walory" tych butów. Po 5 minutach stania nie mogłam wytrzymać, palce zjeżdżały mi w to zwężenie i chciało mi się płakać z bólu. Fakt, że nie miałam na sobie żadnych rajstop, antygwałtek czy coś, ale bolało jak cholera... Przeklinałam wtedy te buty całym sercem, a teraz nie wiem... W sumie suknię będę miała do nich dociętą, będzie ona ze srebrnymi elementami, a w mojej szafce z butami odkopałam te buty ze zdjęcia powyżej.. Raz w sumie założone bo mi się wydawały "za strojne" na ulicę i się zastanawiam... Wiem, wiem, miałam początkowo zakładać takie pod kolor kwiatków, ale na kwiatki nie mogę się zdecydować, więc wybrałam bezpieczny wariant. Teraz wydaje mi się, że nie-białe buty są czymś ciekawszym, ale moja mama suszy mi głowę, że jak to bez obcasa do ślubu... A ja sobie myślę, że normalnie, pewnie nie jedna już tak poszła i ślub otrzymała, więc czemu nie ja? Buty nie są nic zniszczone i w sumie nadają się na to "coś starego" jeśli już wedle tradycji się ubierać. Dodam na koniec, że przeszłam setki sklepów i nie znalazłam nic białego czy srebrnego na malutkim obcasie, w czym bym czuła się ciut wygodniej niż w tych białych. A pod uwagę muszę wziąć to, że do kościoła będę szła na piechotę jakieś kilkaset metrów, więc odpada wyjście z auta i przejście się pod ołtarz i z powrotem...

Plusem jest to, że znaleźliśmy obrączki i to takie, że zgodzili się nam je zrobić w tydzień :)

Dziś


W weekend wreszcie spotkali się nasi rodzice :) W sumie popołudnie przebiegło całkiem sympatycznie.
Auto mamy w warsztacie od paru dni i dalej szukamy obrączek. A suknia prawie gotowa :)

Related posts

 
MOBILE