Dzisiaj jest ostatni dzień roku. Zarazem też ostatni dzień mojego mieszkania w tym mieszkaniu. Jeszcze przedwczoraj do późna nocy (a raczej wczesnego ranka wczoraj) nie mogłam usnąć gryząc się myślami. Na różne tematy. Najbardziej jednak na fakt, że nie udało nam się znaleźć dobrego mieszkania. Jednak to prawda, że o 4 nad ranem człowiek dochodzi do dziwnych wniosków i widzi swoje życie trochę inaczej. Rano było lepiej. Zostałam obudzona telefonem od męża, że znalazł mieszkanie i możemy oglądać. Mieszkanie było i tanie i fajne ale trochę mniejsze. Potem okazało się, że mamy alternatywę! Mieliśmy możliwość zamieszkania w jeszcze jednym mieszkaniu. Każde miało swoje wady i zalety, długo dyskutowaliśmy ale myślę, że podjęliśmy dobrą decyzję.
Przeczytałam ponownie mojego pierwszego posta w 2010 roku. Uśmiechnęłam się czytając fragment "Mam wielką nadzieję, że pod koniec roku będę mogła powiedzieć, że wreszcie mam lepszą i ciekawszą pracę :) Jeśli wszystko dobrze pójdzie do następnego Sylwestra spędzę mając nowe nazwisko u boku... męża już, a nie narzeczonego :) Wiem, że to będzie największym wydarzeniem tego roku. I mam nadzieję, że na drugim miejscu znalezienie fajnej pracy..."
Gdybym miała podsumować mój rok to na pierwszym miejscu wymieniłabym mój ślub. Nie tylko ten jeden dzień ale od dwóch miesięcy wstecz po jego datę. Poznałam rodzinę od strony męża, brałam udział w szaleńczych przygotowaniach, szycie sukienki, wymyślanie dodatków, dekoracji, szukanie fotografa... Niby nic a jednak człowiek zostaje wciągnięty w wir czegoś zupełnie nowego. To było fajne przeżycie. Później po raz pierwszy pojechałam na naprawdę długie wakacje (jako podróż poślubną), płynęłam promem do Szwecji, zobaczyłam po raz pierwszy ten piękny kraj. Zmieniły się trochę moje stosunki z rodzicami, ale w pewnym sensie na lepsze, przynajmniej dla mnie. Pod koniec roku spełniłam kolejne wielkie marzenie (dzięki mężowi) i zrezygnowałam z pracy. Teraz jestem w zupełnie innym kraju i mogę ułożyć sobie życie zupełnie na nowo. Przyznam, że to był ciekawy rok. Pełen zmian i nowych doświadczeń.
Kiedyś mój tata powiedział ciekawą rzecz. Zauważył, że w życiu jest jakoś tak, że jeśli człowiekowi coś jakby jest przeznaczone, to idąc w tym kierunku wszystko mu sprzyja. Robiąc przygotowania do tego, przechodząc przez to, wszystko idzie jak po maśle. Jeśli coś 'nie jest dla niego' to choćby nie wiadomo co, wszystko mu będzie w tym przeszkadzało. Są dwie szkoły podejścia do przeszkód w życiu. Jedni uważają, że gdy coś przeszkadza oznacza to, że coś nie jest dla nas. Inni zaś, że w życiu powinno się nie zważać na problemy tylko iść wyznaczoną trasą. Mój tata jest człowiekiem, który myśli wg. tej drugiej filozofii ale powyższe stwierdzenie powiedział pod kątem, gdy coś idzie pomyślnie. Często z mężem śmiejemy się, że cała ta sytuacja, że jesteśmy tu w Niemczech jest jakby dla nas :) Spodziewaliśmy się sporych trudności by się tu dostać i mieć jakiś w miarę dobry start. Zabawne jest to, że w tym samym czasie w naszych pracach zrobiło się tak kiepsko, że nie myśleliśmy o niczym innym jak tylko o ucieczce stamtąd. Decyzja była tak prędka, że nie wiedzieliśmy, czy uda nam się tak szybko urwać z pracy i oddać mieszkanie (okresy wypowiedzeń). Zarówno w mojej jak i Łukasza pracy puścili nas po miesiącu, właściciel mieszkania nawet się ucieszył, że tak szybko uciekamy (bo sam chciał się przeprowadzić do mieszkania), a nowa firma męża sfinansowała nam mieszkanie na pierwszy miesiąc w Niemczech. I jakoś się udało :)
Koniec przynudzania :) Powyższe sytuacje nie opisałam przypadkowo. Z nadchodzącym Nowym Rokiem pragnę życzyć każdemu kto to przeczyta wszystkiego najlepszego. Oby 2011 był jeszcze lepszy od poprzedniego roku. Życzę byście nie tracili nigdy nadziei, bo tak jak z moim głupim mieszkankiem, w ostatniej chwili może się okazać że wszystko jednak się uda. Czasami jest tak, że gdy czegoś w życiu zapragniemy, przychodzi nam to z mniejszą lub większą łatwością Ale są czasem rzeczy, które sprawiają kłopoty, człowiek próbuje ale ciągle coś staje mu na drodze. Życzę Wam siły i wytrwałości by jednak dokonywać pozornie niemożliwego. Pamiętajcie, że to co przychodzi z łatwością nie jest też tak do końca docenianie. Najpiękniejsze widoki są zawsze z najwyższych i najbardziej stromych gór :) Nie zapominajcie o widoku jaki może Was czekać, dzięki temu ścieżka pod górę będzie przynajmniej pełna optymizmu i w jakiś sposób prostsza. Oby w trakcie nigdy nie napadały Was wątpliwości typu 'może jednak to nie dla mnie'.
I na koniec dziękuję wszystkim osobą, które dzielnie przez ten rok czytały moje posty, komentowały ubrania. Doceniam nawet to, że przy całym fatalnym stroju potrafiły docenić ładną torebkę i to napisać ;)
Dziękuję anonimom (i nie anonimom) za porady jak wyglądać lepiej.
Dziękuję również tym anonimom, którzy nie byli szczególnie mili - dzięki takim komentarzom nabiera się dystansu do tego, co myślą o mnie inni.
Mam nadzieję, że nadal będę miała tych paru wiernych czytelników, którzy do każdego posta chociaż jedno zdanie od siebie napiszą. To szalenie miłe i zawsze to doceniam :)
Tym, którzy wytrwali i wszystko przeczytali - gratuluję :)
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!!!!