Me + Den Haag

Ich habe meine Haare schon seit langem nicht zusammen gebunden, ausser an wirklich windigen Tagen am Meer. Das Haar offen zu lassen ist mir schon ein bisschen langeweilig geworden, jedoch bin ich mir nicht sicher ob es mir bei meinem runden Gesicht steht. Was denkt ihr?
Es ist jetzt ein bisschen kälter geworden darum konnte ich meine panther Ballerinas anziehen. Normalerweise gefällt mir es nicht wenn man mehr als eine Sache mit einem Tiermotiv auf sich  trägt doch diesmal, als Experiment, bin ich davon abgegangen und habe noch einen Panthertop dazu angezogen.Was denk ihr darüber?

Pomyślałam, że czas też na bardziej "modowy" post. Oczywiście poniżej nadal kontynuuję wklejanie zdjęć z podróży do Holandii.
Zestaw powstał wczoraj :) W sumie po raz pierwszy od dawna (oprócz w naprawdę wietrznych momentach nad morzem) spięłam włosy. Trochę nudzi mi się już ciągłe ich rozpuszczanie, poza tym przy rozpuszczonych nie widać kolczyków :) Zawsze mi się wydaje, że moja twarz jest zbyt okrągła by ją w ten sposób eksponować. Byłoby mi bardzo miło poczytać wasze opinie.
Zrobiło się trochę chłodniej więc mogłam wyciągnąć moje trochę mniej letnie balerinki w panterkę. Zawsze byłam przeciwnikiem by panterka występowała w ubiorze więcej niż jeden raz ale tym razem i w tej dziedzinie postanowiłam zaryzykować i dołożyłam ją jeszcze na topie. Myślę, że wypadło całkiem nieźle choć nie zamierzam kontynuować tej tendencji :)



Top - KiK / Tunika - Tk Maxx | Spodnie / Hose - Etam | Buty / Schuhe - Deichmann | Torebka / Tasche - Reserved | Bransoletka, kolczyki / Armband und Ohrringe - Primark | Zegarek / Uhr - Fossil







Haga nocą, a raczej jej część nadmorska. W weekendy nocą jest tu naprawdę niesamowicie! Miliony najprzeróżniejszych knajp i innych atrakcji. Masa ludzi z całego świata i naprawdę niezła atmosfera. Znajduje się tam też ogromne molo, które zakończone jest kasynem i wieżą do skoków bungee. Wybaczcie tak mało zdjęć ale pod koniec tego dnia byłam już naprawdę zmęczona i nie robiłam ich zbyt wiele.







I love Den Haag!

Tak jak obiecałam wklejam kolejną partię zdjęć. Tym razem ze zwiedzania centrum Hagi w sobotę. Miłego oglądania :)



WIĘCEJ ZDJĘĆ / MEHR FOTOS / MORE PHOTOS >>>>>>

A weekend in The Netherlands - Wasenaar

Oglądając przewidywania pogodowe na weekend w zeszłym tygodniu stwierdziliśmy, że takiej pogody po prostu nie można zmarnować! Szczególnie, że nadchodzący weekend dla Niemców miał być weekendem długim z powodu wolnego poniedziałku. Postanowiliśmy, być może już ostatni raz w tym roku (choć będę wszystko robiła by tak nie było!), pojechać nad morze. Wyszukaliśmy sobie sympatyczny czterogwiazdkowy hotel w Wassenaar tuż obok Hagi. Dużo Niemców wciąż jeździ w to samo miejsce (zwiedzany wcześniej Noordvijk), my jednak postawiliśmy na zwiedzanie nowych miejsc.



Po przyjeździe wieczorem postanowiliśmy zwiedzić okolicę. Holandia o tej porze roku jest przepiękna. Już wcześniej wspominałam, że Holendrzy dbają nawet o swoje najmniejsze miasteczka. Spacerując po ulicach Wassenaar mogliśmy obejrzeć kolejne cudowne, niesamowite domy. Kilka z nich przedstawiam na poniższych zdjęciach. Spróbujcie wyobrazić sobie malownicze chodniczki, trasy rowerowe biegnące wzdłuż mniejszych, czy większych kanałów, mnóstwo zieleni pokrytej soczyście kolorowymi drzewami. Do tego niesamowita cisza. Holendrzy faktycznie kochają rowery przez co rzadko słychać było dźwięki przejeżdżających samochodów.  Myślę, że październik jest najpiękniejszym miesiącem do zwiedzania tego przecudnego kraju. Jedyny kraj, w którym byłam i posiada podobny urok jest Szwecja! Czasami mam wrażenie, że to są te same kraje. Sposób mieszkania, meblowania mają naprawdę podobny!











Poniżej zwiedzaliśmy centrum Wassenaar. Są to już zdjęcia z niedzieli, gdzie zamknięte były wszystkie sklepy. Dzięki temu ludzi było niewiele, co jeszcze bardziej potęgowało przyjemny klimat miasteczka.



I spacer nad morzem. Pogoda była przecudowna. Mnóstwo ludzi kąpało się w morzu korzystając z ostatnich chwil ciepłej pogody.













Na koniec poszliśmy przekąsić coś do jednego z barów przy plaży.



Resztę zdjęć pokażę w następnym lub następnych kilku postach.

Red fall

Von der Jahreszeit abgesehen war die letzte Woche einfach herrlich! Sonnenstrahlen auf den wolkenlosen Himmel haben mich jeden Tag aufgeweckt. Die Blätter auf den Bäumen beginnen mehr rote Töne zu haben was in der strahlenden Sonne einfach wunderschön aussieht. Wenn ich mich gut erinnere liess der vorherige Sommer auch viel zu wünschen, dafür hat der Herbst alles wieder gut gemacht :)
Auf den Fotos im Hintergrund könnt ihr den Neumarkt in Köln sehen.

Poprzedni tydzień zważywszy na porę roku był naprawdę pod kątem pogody cudowny. Codziennie budziło mnie słońce świecące na niemal bezchmurnym niebie. Liście zdecydowanie zmieniły swoje odcienie na bardziej czerwone, co w słonecznych promieniach wyglądało wprost zachwycająco. Gdyby nie kraj, w którym aktualnie mieszkam, mogłabym rzec, że mamy prawdziwą polską złotą jesień :) Z tego, co pamiętam to i w zeszłym roku lato nie było zbyt specjalne, za to jesień wszystko nam wynagradzała, gdyby nie tylko te chłodnie poranki i wieczory. 
Poniższe zdjęcia zostały zrobione w zeszłym tygodniu, w tle widać Neumarkt w Kolonii.



Bluzka / Bluse - C&A
Spodnie / Hose - Etam
Buty / Schuhe - Primark
Torebka / Tasche - Reserved
Chustka / Tuch - India Shop
Zegarek / Uhr - Fossil
Naszyjnik / Halskette - House







Und Unten könnt ihr eine kleine Ankündigung vom nächsten Post sehen der über das, was ich am Wochenende gemacht habe ist.

Poniżej mała zapowiedź następnego posta, w którym pokażę, gdzie byłam przez ostatni weekend :)



Shopping outfit

Eigentlich sollte es ein Eintrag über Kosmetik werden aber am Ende beschloß ich doch etwas über Kleider und co. zu schreiben. Es wird immer schneller dunkel und das bereitet mir ein wenig Sorgen. Früher konnten ich mit meinem Mann sogar Abends for das Haus gehen um ein Paar Fotos zu schiessen.
Ich bin mir bewusst, dass wenn der Winter kommt, kann von guten Fotos Aussen keine Rede mehr sein. Ich hab jetzt schon einen Test gemacht wie solche Fotos in meiner Wohnung aussehen. Ist nicht so gut wie die unterm freiem Himmel aber auch nicht so schlecht. Ich muss sie leider ein bisschen bearbeiten weil ich leider keinen guten Platz für Fotos habe (z.B. eine freie Wand) und ich auch nicht möchte, dass mein total vermüllter Schreibtisch von mir auf dem Foto ablenkt :) Ihr versteht doch was ich meine, oder? ;)


Dzisiejszy post miał być o kosmetykach (tych, co przywiozłam z Polski i kilku innych) ale zmieniłam zdanie. Będzie troszkę później. Dzisiaj z racji późnej godziny będzie krócej. Zauważyliście, że coraz szybciej robi się ciemno? Ogólnie lubię porę, gdy zachodzi słońce i niebo wygląda przecudnie w swych pomarańczowych i czerwonych odcieniach.. ale.. Coraz ciężej zrobić dobre zdjęcie. Jeszcze niedawno mogłam wychodzić z mężem przed dom nawet o dość późnej porze i postrzelać trochę fotek. Teraz trzeba się niestety spieszyć. Gdy przyjdzie zima to o takich fotkach poza domem będę mogła tylko pomarzyć... chyba, że w weekend. Już teraz wzięłam się trochę za "testowanie" zdjęć w domu. Nie lubię robić sobie zdjęć w domu, nie mam niestety wolnej ściany, czy innej przestrzeni, która nie odwracałaby uwagi. Pozostaje mi jedynie korzystanie z programu graficznego... W zeszłym roku "wycinałam" swoją osobę, co nie bardzo Wam się podobało, pisaliście, że kiepsko się takie zdjęcia ogląda. Teraz spróbuję zaradzić temu troszkę w inny sposób... Chociaż kto wie... może za niedługo znajdę wreszcie mieszkanie swoich marzeń i problem przestanie istnieć :) Póki co życzę wam wspaniałego weekendu. W Niemczech ten weekend jest długim weekendem. W poniedziałek mamy święto zjednoczenia Niemiec, które jest dniem wolnym od pracy.


Poniższy zestaw został w sumie "sklecony" na szybko. Wybieraliśmy się na szybkie zakupy, więc zależało mi na czymś prostym i wygodnym. Cieszę się, że pogoda pozwala jeszcze na noszenie butów z odkrytymi palcami :)



Tunika - C&A
Spodnie / Hose - Miss Etam
Torebka / Tasche - H&M
Buty / Schuhe - Primark
Naszyjnik / Halskette - Tedi
Bransoletka / Armband - Wollworth
Zegarek / Uhr - Fossil




Kotek

Ich habe Euch letztens versprochen, dass ich ein Paar Fotos von einer kleinen Katze zeige. Als ich in Polen war sagte meine Oma, dass sie so sehr eine Katze hätte. Also setzen wir und mit meiner Mama an den Computer und fingen an nach so einem kleinen Ding zu suchen. Wir hatten ein kleines Kätzchen, und das in unserer Nähe, schnell gefunden. Dazu hat der Eigentümer gesagt, dass er sie zu uns bringen könne. Und am Sonntag morgen bekammen wir die kleinste und süsseste Katze der Welt!  Als mein Mann sie gesehen hatte, sagte er sie sehe wie Batman aus. Sie hatte die Spitze ihres Kopfes und die Ohren schwarz, so wie Batmans Mütze. Ich begann sie so zu nennen aber das gefiel nicht so ganz meiner Familie, weil es nämlich ein Weibchen sein sollte. Aber, nach dem Tierarzt Besuch stellte es sich fest, dass die Katze ein Kater war und nun dürfte er Batman heissen :) 



W poprzednim poście obiecałam, że będzie o kotku. Podczas mojego pobytu w Polsce, babcia powiedziała mi, że chciała by małą kotkę. Ja i mama zaraz usiadłyśmy przy komputerze i włączyłyśmy Allegro. Okazało się, że całkiem niedaleko ktoś chce oddać nowo narodzone kocięta, została akurat jedna dziewczynka i na dodatek może nam przywieźć do domu. No to się zgodziłyśmy :) W niedzielny poranek pewien pan przywiózł nam podziurkowany kartonik, z którego co chwila coś pomiałkiwało! Po otworzeniu kartonika ujrzałam najmniejszego kotka na świecie!!! I najpiękniejszego! I najbardziej tulaśnego! Mąż mój, ujrzawszy kota stwierdził, że wygląda jak Batman. Dlaczego? Bo ma taką czarną "czapeczkę" ja właśnie ta postać z komiksu/filmu :) Stwierdziłam, że imię idealne choć reszta rodziny była sceptycznie nastawiona :) Szczególnie, że to imię bardziej męskie niż damskie. Ale u weterynarza okazało się, że to chłopczyk więc został... Batmanek :)



Hier ist er noch im Garten meiner Eltern bevor wir ihn zur Oma gebracht haben. Die Katze meiner Eltern war ein bisschen eifersüchtig und mistrauisch.

Tutaj jeszcze w ogrodzie rodziców zanim zawieźliśmy go (wtedy jeszcze "ją") do babci. Kot rodziców był trochę zazdrosny i nieufny :)





Ich weiss nicht warum, aber das Kätzchen hat sich mich ausgesucht, um die ganze Zeit zu kuscheln. Es ist sogar auf mir eingeschlafen weswegen ich mich für viele Minuten nicht bewegen konnte!

Nie mam pojęcia dlaczego, ale do tulenia upodobał sobie mnie! Nawet na mnie zasnął przez co unieruchomił mnie na dobre kilkadziesiąt minut! :)



A tu już u babci :) Mała pożegnalna sesja z tym przesłodkim maluchem przed powrotem do Niemiec.







I'm back!

Hallo! Ich bin wieder da! Bevor ich irgendetwas anderes schreibe wollte ich mich bei Euch für all die schönen Komentare und E-mails zu bedanken. Es ist immer wieder rührend "gute Besserung" Wünsche zu lesen.
Der Grund meiner Abwesenheit war meine erwähnte Krankheit und eine Reise zu meinem Heimatland - Polen. Diesmal beschloßen wir das Auto zu nehmen (statt den Flugzeug). Wir hatten eine Distanz von ca. 1100 km zu überwinden (in einer Richtung). Das alles wäre nicht schlimm gewesen, wenn ich diese Ohrenentzündung (und das in beiden Ohren) nicht hätte. Dummerweise um von Köln nach Polen zu gelangen muss man durch das Bergische Land fahren. Bei einer Ohrenentzündung fühlt sich die kleinste Druckänderung so an als ob der Kopf gleich explodieren würde. Ich konnte den Schmerz kaum aushalten.  Als wir schon am Ziel angekommen sind, hatte es immer noch wehgetan. Ich musste einen Arzt schnell aufsuchen, der mir, Gott sei Dank, geholfen hat. Aber die Fahrt war schrecklich. Heute sind wir zurückgekommen, aber zum Glück hatte es nicht mehr schon so wehgetan (aber immer noch ein bisschen).
Ich muss zugeben, dass ich bei meiner Familie eine wundervolle Zeit verbracht habe. Jetzt sitze ich hier, schon in Köln und fühle eine Leere in meinem Herzen. Ich werde die langen Nächte, die ich mit meine Mama durch geplaudert habe, so vermissen. Naja, ich hoffe ich kann sie alle bald wieder besuchen kommen.
Ich habe meine Kamera mitgenommen mit der Absicht mir tolle Fotos für meinen Blog zu machen. Naja, hat aber nicht geklappt. Wir haben ein super kleines und süßes Kätzchen meiner Oma gekauft. Und ab da an habe ich nur ihm meine Fotos gewidmet. Am Ende stellte es sich fest das ich 5 Fotos habe und das Kätzchen ca. 150. Das nächste Mal zeige ich Euch ein Paar Fotos von dem Kleinen.


Hej hej! Zanim napiszę cokolwiek chciałabym Wam podziękować za miłe komentarze i sympatyczne maile. Zrobiło mi się naprawdę ciepło na serduchu czytając życzenia powrotu do zdrowia oraz słowa zniecierpliwienia dotyczące pisania kolejnych postów. Jesteście przekochani :* :* :*

Powodem mojej dłuższej nieobecności była wcześniej wspomniana choroba oraz wyjazd do Polski. Postanowiliśmy z mężem tym razem pokonać tą trasę samochodem. 1100 km w jedną stronę. Niby nie brzmi przerażająco, ale dla kogoś z zapaleniem uszu - owszem. Oczywiście mądry Polak po szkodzie, ponieważ przed wyjazdem nawet do głowy mi nie przyszło zapytać lekarza, czy to dobry pomysł jechać w tak długą trasę. Miałam okazję na własnej skórze przekonać się jaki wpływ mają zmiany ciśnienia na chorobę uszu. Tysiące razy jeździłam przez góry dlaczego więc tym razem miało by być inaczej (jadąc z Kolonii w kierunku Drezna przejeżdża się przez góry - Bergisches Land)?  Otóż moi mili, gdy ma się zapalenie uszu i jedzie się po górzystym terenie czujemy każdy najmniejszy spadek i wzrost ciśnienia. Nie ma lekkiego zatykania i odtykania uszu tylko jest jeden potworny ból rozsadzania głowy. Nie życzę tego nikomu. Najgorsze, że ból się utrzymywał już po przyjeździe więc musiałam ponownie udać się do lekarza. Otrzymałam nowe lekarstwa, po których za kilka dni po mojej chorobie nie powinno zostać ani śladu. Mam nadzieję. Trzymajcie proszę kciuki :)

W Polsce spędziłam cudowne chwile z moją kochaną rodziną. Z takich wyjazdów zawsze wracam trochę niedospana, poprzez codziennie długie rozmowy z mamą do naprawdę bardzo późnych godzin nocnych. Mamy obie chyba taką właściwość, że gdy przychodzi wieczór/noc to mamy najwięcej do opowiadania/dyskutowania/omawiania :)
Początkowo mieliśmy być tam tylko tydzień ale udało się, że byliśmy prawie dwa! Parę godzin temu wróciliśmy, ja siedzę przy biurku (mąż odsypia noc) i odczuwam taką niesamowitą pustkę w sercu. Zawsze jakoś tak jest, gdy się z nimi żegnam. Ale nie o tym chciałam pisać :) Wzięłam ze sobą aparat z zamiarem zrobienia mnóstwa ciekawych zdjęć na bloga. Ale tak się złożyło, że do naszej rodzinki trafił maluteńki kotek i już do końca mojego pobytu tam tylko on był jedynym fotografowanym obiektem! Tak więc siebie mam z 5 zdjęć, a kota ze 150 :) Oczywiście postaram się wrzucić kilka fotek w najbliższym czasie :)

Żeby już nie przeciągać wklejam moje jedyne zdjęcia "blogowe" z tamtego pobytu :)


Bluzka / Bluse - C&A
Chustka (jako pasek) / Tuch (als Gürtel) - SH
Spodnie / Hose - Takko
Buty / Schuhe - Primark
Torebka / Tasche - Wehmeyer
Naszyjnik i Bransoletka / Halsband u. Armband - Primark
Zegarek / Uhr - Fossil





Sick

Ich fühle mich total mies weil ich eine Ohrenentzündung habe. Bitte verzeiht mir wenn ich mich eine Weile nicht melde, aber ich muss einfach gesund werden.
Und verzeiht mir bitte auch die Mülltonnen im Hintergrund. Dieses mal konnte ich nicht einfach meine Fotos auf dem üblichen Platz machen.

- Powiedz im, że jakieś ćwoki się kręciły na Twoim miejscu i musiałaś się przenieść.
Tak powiedział mój mąż, gdy spanikowana oznajmiłam mu, że na każdym zdjęciu, które mi zrobił są śmietniki. Tak, wiem, z opuszczonym czołem przyznaję, że jest to wiocha nad wiochami, ale tym razem nie miałam wyboru. Koło naszych garaży kręcili się jacyś goście, którzy - założę się - na pewno nie dali by sobie nie popatrzyć na moją mini sesję.

Ostatnio trochę mi się zachorowało, stąd trochę też marnie na zdjęciach wyglądam. Złapało mnie zapalenie obu uszu, siedzę z czymś dziwnym wetkniętym w jedno z nich i czuję się obrzydliwie! Ale powiem Wam, że niemiecka służba zdrowia to jednak jest coś fajnego. Można sobie wybierać najbardziej udziwnione kliniki, udziwnionych lekarzy i nie płacić nic. No dobra, prawie nic. Raz na 3 miesiące 10 € i tyle. Dzisiaj udało mi się znaleźć laryngologa i to w całkiem przyzwoitej klinice od tych spraw. Głupia byłam, bo myślałam, że samo przejdzie przez weekend, ale jednak nie. Po raz pierwszy marzyłam, by znaleźć się u lekarza. Czuję się marnie, więc wybaczcie jeśli nie będzie mnie przez jakiś czas. I wybaczcie te okropne śmietniki!

Sukienka / Kleid - Clockhouse
Getry / Leggings - KiK
Buty / Schuhe - Skechers
Torebka / Tasche -  targ / Markt
Chusta / Tuch - Primark
Naszyjnik / Halskette - Miss Etam
Zegarek / Uhr - Fossil




Green

Heute ist mein Outfit total schlicht. Ich bin nur mal schnell zum DM herüber gefahren um eine neue Creme zu kaufen :) Aber ich finde, dass meine Schuhe bemerkenswert sind. Warum? Weil sie mich nur 0,75 € gekostet haben :) Ich habe die mir bei Carrefour besorgt :) Ich weiss nicht in welchem Land sie hergestellt wurden aber erst die Größe 43 passte mir. Mir gefällt die Farbe so sehr und ich habe eine Tasche die ideal zu den Schuhen passt :)

Na początku chciałam podziękować wszystkim osobom za przemiłe maile, które otrzymałam po ukazaniu się mojego mini-wywiadu. Nie spodziewałam się tylu ciepłych słów i pytań związanych z doborem garderoby! Dziękuję również za miłe komentarze zarówno na moim blogu jak i na tym, na którym wywiad się ukazał. 

Od razu chciałam przeprosić, że ostatnio tak zaniedbałam Wasze blogi. Postaram się w ciągu najbliższych dni pozaglądać do Was by sprawdzić co u Was słychać :)

Dzisiejszy "ałtfit" nie jest jakiś szczególny, w sumie na szybkie wyskoczenie do DM po nowy krem i waciki i tyle. Ale jedną rzeczą muszę się pochwalić :D Buty, które mam na sobie kupiłam sobie podczas mojej ostatniej wycieczki do Polski. Nie byłoby w nich nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kosztowały... 3 zł :) I nie są z SH tylko Carrefour'a. Strasznie mnie urzekł ich kolor, szczególnie, że od lat mam torebkę w takim kolorze i nie bardzo wiedziałam do czego ją nosić. Nie wiem w jakim kraju te buty były produkowane, ale dopiero rozmiar 43 był na mnie dobry :D

I proszę mi tu nie pisać, że 3 zł nawet nie są warte. Ja je uwielbiam i są niesamowicie wygodniutkie! Nawet jakby miały nie przeżyć miesiąca :)



Bluzka / Bluse - F&F
Spodnie / Hose - Takko
Torebka / Tasche - Zara
Buty / Schuhe - Carrefour
Zegarek / Uhr - allegro.pl






Chciałam na koniec się pochwalić pierścionkiem jaki dostałam od męża :) To mój pierwszy taki duży pierścionek. Strasznie mi się podoba. Dodatkowo zbliżenie na moje paznokcie (ktoś w poprzednich komentarzach o to poprosił). Mam na kciukach i serdecznych palcach pieczątką zrobioną zebrę i pomalowaną brokatowym lakierem.



Miłej nocy!!!!!

Puder rosa :)

In ein Paar Wochen fahre ich nach Polen, zum ersten mal mit dem Auto. Ich kann dann die "Fahr Art" der Polen und Deutschen vergleichen. Schon jetzt habe ich ein Paar Dinge schon bemerkt.  Die Deutschen haben keine Lust freie Parkplätze zu suchen, stattdessen schalten sie ihre Warnblinker an und gehen z.B. ihren Kebab bestellen. Das ist ganz schön irritierend, vor allem wenn auf der linken Spur viele Autos fahren und man kann nicht leicht vorbeifahren. Ich habe auch bemerkt, dass die Deutschen es lieben auf andere zu Hupen. Beim Lichtwechsel, wenn man  in der selben Sekunde nicht losfährt wird man ganz ordentlich behupt. Woher kommt diese Eile? :)

Niebawem wybieram się do Polski na co się bardzo cieszę. Tym razem pojedziemy autem, więc po paru miesiącach obserwacji jazdy Niemców będę mogła porównać style jazdy mieszkańców obu krajów. Brzmi banalnie, ale to bywa czasami naprawdę interesujące. Czasami mam wrażenie, że styl jazdy jest zależny od kraju. Albo można wymienić kilka cech charakterystycznych. Np. Niemcy uwielbiają stawać na światłach awaryjnych. Notorycznie. Na jednej z główniejszych ulic mojego miasta, tuż obok mojego domu, nie ma chwili by ktoś nie stał na awaryjnych. Nie myślcie sobie, że niemieckie auta się tak psują. Nie, nie. Otóż wzdłuż dróg jest masę bankomatów, kebabów, czy innych punktów z usługami. Niemcom nie chce się szukać parkingu. Na wysokości interesującego ich punktu po prostu stają na środku drogi, włączają awaryjnie i idą po pieniądze, czy zamówić kebaba. Przy lepszych "kebabowniach" zdarza się, że stoi po kilka aut i "mryga". Ty, biedny kierowco potem trudź się by je wyminąć. A gdy z naprzeciwka jedzie pełno aut momentami tworzy się niezły korek. Piszę o kebabach ponieważ w Niemczech jest zatrzęsienie Turków. Stąd co kilka metrów jest kebab (nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat ich jakości, gdyż jadłam tu może ze 2 razy coś takiego i mi kompletnie nie smakowało). Kolejną rzeczą, którą często tu zauważam jest niecierpliwość. Po zmianie świateł, gdy w ciągu dwóch sekund nie się nie ruszy zostaje się poważnie "obtrąbionym". Nie wiem skąd to się bierze ale Niemcy kochają na siebie trąbić! Z byle powodu! Czasami nawet tylko dlatego, bo muszą stać w korku.
Za to nigdy nie widziałam żeby ktoś tu wyprzedzał na "trzeciego". Gdy jest ciągła linia to się tego po prostu przestrzega. W Polsce taka linia jest notorycznie ignorowana. Tu nie. Być może przyczyną jest też fakt, że większość ulic jest przynajmniej dwupasmowa... Ale nawet w mieście czegoś takiego nie zauważyłam.
Najbardziej jednak cieszę się, że Niemcy nie nabyli czegoś, co Polacy wręcz traktują coraz bardziej jako sport narodowy. Mijanie się dwóch tirów! Mieszkając w Polsce bardzo często bywałam "gościem" A4 (Wrocław -> Gliwice). Przy drodze głównie dwupasmowej bardzo często widziałam jak tiry się wyprzedzały. Najgorsze było to, że zatrzymywały ruch na autostradzie na dobrych kilka minut, gdyż jeden jechał 90 km/h, a drugi 92 km/h/ Tutaj też to widzę i na 99% są to tiry z polskimi rejestracjami :)

Ostatnio ukazał się króciutki wywiadzik ze mną na blogu http://przyjemneodchudzanie.blogspot.com.
Gdyby ktoś miał ochotę to zapraszam do poczytania, choć absolutnie nie ma w nim nic ciekawego, w przeciwieństwie do samego bloga :)


Bluzka / Shirt - C&A
Sweterek / Strickjacke - KiK
Spódnica / Rock - Clockhouse

Torebka / Tasche - Fiorellii
Buty / Schuhe - New Yorker
Zegarek / Uhr - Fossil
Kolczyki / Ohrringe - Lolita
Immer habe ich geglaubt dass Essence nur gute Gel Eyeliner machen kann. Aber letzens habe ich den Lidschatten eine Chance gegeben und habe mich nicht enttäuscht! Jetzt sind die Reduziert ,darum habe ich mir gleich mehrere davon ergattert. Unten könnt ihr sehen, welche ich schon ausprobiert habe und wie es mir gelungen ist.


Do tej pory uważałam, że jedynym dobrym produktem Essence są ich eyelinery w żelu i kredki. Miałam opory przed kupnem jakichkolwiek cieni z tej firmy. Jednak naczytawszy się na różnych blogach dobrych opinii postanowiłam i ja je wypróbować. Trafiłam akurat na wyprzedaż (pewnie niebawem wejdą nowe kolekcje) więc wzięłam kilka różnych. I muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Mają bardzo fajną pigmentację, łatwo się je nakłada i trzymają się długo. Poniżej przedstawiam cienie oraz ich użycie. Użyłam na raz dokładnie wszystkich czterech cieni :)






Related posts

 
MOBILE